W ubiegłym tygodniu Brown przerwał urlop w Dorset w południowo- zachodniej Anglii i powrócił do Londynu, by przewodniczyć posiedzeniu sztabu antykryzysowego "Cobra", zwołanego w reakcji na potwierdzony przypadek wystąpienia pryszczycy w okolicach Guildford w południowo-wschodniej Anglii.
Wakacje rozpoczęte oficjalnie w piątek 3 sierpnia o 15.00 zakończyły się tego samego dnia o 19.00.
Kwestia gdzie, jak i z kim politycy spędzają wakacje jest w Wielkiej Brytanii politycznie drażliwa. Premier Tony Blair był krytykowany za to, iż pozwalał się gościć w egzotycznych miejscach, takich jak Wyspy Karaibskie, czy Sardynia. Lider opozycji David Cameron zwrócił na siebie uwagę, gdy nie przerwał podróży po Afryce, choć część jego okręgu wyborczego ucierpiała w wyniku powodzi.
Tym razem rezygnację z letniego wypoczynku premiera Browna skrytykowali liderzy związków zawodowych, którzy wyrazili obawy, iż może ona okazać się zaraźliwym przykładem dla pracodawców. Być może uznają oni, że skoro premier obywa się bez wakacji, to pracownicy mogą tym bardziej.
Od czasu objęcia funkcji premiera, Brown miał do czynienia już z trzema poważnymi kryzysami wywołanymi kolejno: groźbą zamachów terrorystycznych w Londynie i Glasgow, powodzią i wystąpieniem pryszczycy. Jednak w zgodnej opinii komentatorów, szef rządu nie doświadczył jeszcze kryzysu, który byłby prawdziwym sprawdzianem jego zdolności przywódczych.
Ostatnie sondaże opinii publicznej dają 10-procentową przewagę laburzystom, co skłania niektórych komentatorów do spekulowania o możliwości przedterminowych wyborów. (PAP/gazeta.pl)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.