Liczba zabitych w Iraku amerykańskich żołnierzy wzrosła do 161 od czasu rozpoczęcia wojny w tym kraju w marcu. W ostatnich tygodniach amerykańskie oddziały są atakowane w Iraku kilkanaście razy dziennie.
Amerykańscy dowódcy w Iraku twierdzą jednak, że liczba ataków na żołnierzy zmniejsza się. Armia przyznaje, że po zabiciu synów Saddama Husajna: Udaja i Kusaja i schwytaniu w Tikricie 10 ochroniarzy byłego prezydenta pojawiły się obawy, że może dojść do odwetowych ataków. Dowództwo Centralne nie łączy jednak ostatniego incydentu z tamtymi wydarzeniami.
Korespondenci donoszą, że w Bagdadzie doszło w sobotę do kilku eksplozji i wymiany ognia, nie ma jednak doniesień o rannych lub zabitych żołnierzach w tym mieście. W utarczce z przestępcami ranny został jednak m.in. szef założonej przez Amerykanów akademii policyjnej w Bagdadzie. Brygadier Ahmed Kadhim otrzymał postrzał w nogę w wymianie ognia z osobnikami podejrzanymi o uprowadzanie i kradzieże samochodów. Rannych odniosło też 5 innych policjantów. Korespondent BBC w Bagdadzie twierdzi, że ten incydent stanowi poważne ostrzeżenie przed rosnącą skalą przestępczości w Bagdadzie, gdzie powstało już kilka zorganizowanych gangów.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.