Polskie morskie opowieści zawitały do Londynu

Już od dawien dawna szanty są nieodłącznym kompanem żeglarzy. Ułatwiają wilkom morskim ciężka pracę i są dobrym sposobem na zabicie czasu, który na pokładzie płynie znacznie wolniej.

Czterogodzinny rejs wzdłuż Tamizy był tylko namiastką prawdziwej wyprawy, ale jego uczestnicy bawili się, jak przystało na żeglarzy, którzy od dawna nie postawili nogi na suchym gruncie.

Pierwsze, inauguracyjne spotkanie szantowe zostało zorganizowane dla wszystkich starych wilków morskich oraz młodych wilczków 19 lipca na pokładzie statku Dutch Master.

Organizatorzy nie zapomnieli jednak o polonii w innych częściach Anglii. Już 11 sierpnia statek przybije do portu w Bristolu, a dzień później zawita do Birmingham.

„Ogólnie szanty to jest muzyka ludzi pracy. Tutaj w Anglii jak mówi się szanty, to trzeba powiedzieć - sea shanty, bo inaczej to im się to kojarzy właśnie z piosenkami przy pracy. Sea shanty to jest muzyka ludzi morza, którzy właśnie w rytmie tej muzyki ciągnęli liny. Teraz my chcemy wciągnąć wszystkich, żeby nie tylko słuchali, ale też śpiewali” – mówi w rozmowie z MojaWyspa.co.uk kapitan rejsu.

„Tutaj w Londynie szanty nie cieszą się taką popularnością jak w Polsce, są przede wszystkim kojarzone z pieśniami pracy i my chcielibyśmy wypełnić tą lukę i zjednoczyć wszystkich shantymanów. Teraz mamy rejs, ale tak naprawdę w przyszłości chcielibyśmy mieć taki stałe miejsce w naszej zęzie, na statku Regalia, który jest bardzo blisko zakotwiczony. Ten rejs ma wciągnąć innych, żeby zrobić z nich wilczki morskie, które będą się z nami bawiły cyklicznie” – dodaje.

W czasie uroczego rejsu po Tamizie posłuchać można było morskich opowieści w wykonaniu Włodka "Trzeciego Dębskiego", który jak przyznał kapitan „sypie szantami z rękawa” oraz zespołu Flash Creep. Nie zabrakło też bufetu z trunkami oraz ciepłego bigosu.

Zobacz zdjęcia z rejsu

Iwona Kadłuczka, www.mojawyspa.co.uk

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: