Policjanci podejrzewali, że mogły tam być podłożone bomby. - Sprawa nie ma związku z jakimkolwiek ekstremizmem - podały władze. Od dzisiaj ewakuowane sklepy mają pracować w normalnym trybie, ale śledztwo trwa.
Policja bada serię incydentów w kilkunastu supermarketach Tesco w różnych częściach kraju. Sklepy zamknięto czasowo w ramach środków prewencyjnych dla zagwarantowania bezpieczeństwa - mówiła agencji Press Association rzeczniczka policji regionu Hertfordshire, która prowadzi dochodzenie.
- Wszystkie sklepy, które zamknięto wczoraj na kilka godzin w związku z obawami o bezpieczeństwo klientów, pracują normalnie. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie, dlatego nie możemy powiedzieć nic więcej - powiedziała telewizji Sky News rzeczniczka Tesco.
Wczoraj zamknięto łącznie 14 supermarketów: m.in. w Port Talbot (Walia), Pontefract (Yorkshire), Market Harborough i Ashby de la Zouch (Leicestershire), Bury St Edmunds (Suffolk), Hucknall (Notts), Hereford i Ledbury (Herefordshire), a także sklepy w Szkocji i Londynie. Ewakuacja sklepów kosztowała Tesco miliony funtów - podała telewizja Sky News.
Policja bada finansowy wątek sprawy. Istnieją też podejrzenia, że autorami gróźb mogły być organizacje ekologiczne. - Nie mamy żadnych powodów, by sądzić, że zagrożenie miało związek z jakimkolwiek ekstremizmem - zapewniła rzeczniczka policji. - Ściśle współpracujemy z policją. Dobro klienta jest naszym priorytetem - stwierdziła przedstawicielka Tesco. (PAP/gazeta.pl)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.