Został pobity, bo nie był dealerem

Według relacji ofiary, do drzwi jego mieszkania 5 lipca zapukał młody czarny chłopak.

„Zapytał, czy jest Rubin oraz czy może kupić narkotyki. Odpowiedziałem, że nie oraz żeby się wynosił. Kilka minut później znów rozległo się pukanie do drzwi. Tym razem kiedy je otwarłem, dwóch mężczyzn próbowało wejść do mieszkania. Trzymałem drzwi tak długo jak mogłem, wreszcie ręce mi osłabły i do mieszkania wtargnęło pięć osób” – relacjonuje poszkodowany.

„Popchnęli mnie na ścianę i zaczęli bić. Próbowali mnie ogłuszyć, aby móc kraść w spokoju, jednak udało mi się uniknąć niektórych ciosów i uwolnić z ich uchwytu” – dodaje.

Mężczyzna pobiegł do kuchni i chwycił za wałek do ciasta, lecz grupa zablokowała drzwi z drugiej strony, zamykając go w pomieszczeniu.

„Wydawało mi się, że gdy wyjdę, wszystko będzie rozkradzione. Dziękowałem Bogu jedynie za to, że mój syn Leon był tej nocy u mojej matki. Nawet nie chcę myśleć o tym, co by było, gdyby był wtedy ze mną.”

33-letni Stuarta White uważa, że poprzedni właściciel mieszkania, do którego wprowadził się zaledwie w styczniu tego roku, używał nieruchomości jako punktu sprzedaży narkotyków. Grupa zdążyła uciec zanim sąsiedzi wezwali policję.

Pobity mężczyzna żyje w ciągłym strachu przed powrotem przestępców, zastanawia się także nad zmianą mieszkania.

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: