Czasami zalewa mnie krew

Jak podawały niektóre portale internetowe, za swoją nową książkę, „Michnikowszczyzna. Zapis choroby” otrzymał Pan swoistą nagrodę, pozew do sądu od pana Adama Michnika... Redaktora naczelnego „GW” oskarża Pan miedzy innymi o dopuszczenie do powstania niebezpiecznego dla Polski układu na styku polityka – gospodarka.

– Nie do końca... Za tę książkę otrzymałem nagrodę im. Dariusza Fikusa. Natomiast z pozwem Adam Michnik wystąpił wobec mnie znacznie wcześniej. Z powodu artykułu w tygodniku Newsweek. Było to po tym, gdy Lech Kaczyński przegrał proces z Wachowskim, za nazwanie tego ostatniego przestępcą. Sąd przyjął taką wykładnię, że nie można w Polsce nazywać kogoś przestępcą, jeśli ten ktoś nie jest skazany prawomocnym wyrokiem.

W swoim felietonie użyłem sformułowania komunistyczni zbrodniarze. Myślę, że prawnik Adama Michnika dostrzegł okazję, aby mnie z tego tytułu „przeczołgać”. Powołał się na tamtą interpretację, że nie mogę mówić, że Adam Michnik przyjaźni się z komunistycznymi zbrodniarzami, bo nie przyjaźni się z nikim, kto byłby skazany za zbrodnie komunistyczne.



Później sąd wyższej instancji zmienił w procesie Kaczyński kontra Wachowski kwalifikację prawną. Proces z Adamem Michnikiem zgodziłem się zakończyć ugodą. Choć z dużym niesmakiem obserwuję jak podwładni Adama Michnika intensywnie fałszują ten sens tej ugody i starają się przedstawić ten proces jako rzekome zwycięstwo Adama Michnika.

Natomiast za książkę „Michnikowszczyzna”, żadnego pozwu nie dostałem. Bodajże, nie wiem czy to prawda, rzecznik Adama Michnika, zapowiadał, że takiego pozwu nie będzie. Ale nie mam pewności co do tego.

W imieniu czytelników i redakcji „Dziennika Polskiego i Dziennika ˚ołnierza” z Londynu życzę udanej nowej książki. Dziękuję za rozmowę