- Wierzymy, że ten samochód był powiązany z wczorajszym incydentem na lotnisku - stwierdził przedstawiciel miejscowej policji. - W pojeździe nie było ładunków wybuchowych, ale musimy być bardzo ostrożni - dodał.
W szpitalu, przed którym był zaparkowany podejrzany samochód, przebywa jeden z zamachowców, którzy wczoraj usiłowali sforsować autem główne wejście na terminal miejscowego lotniska. Zamachowcy oblali siebie i samochód benzyną i podpalili. Do Royal Alexandra Hospital z ciężkimi poparzeniami trafił jeden z nich.
Dzisiaj policja przeszukała także kilkanaście domów w pobliżu autostrady w mieście Newcastle-Under-Lyme w centralnej Anglii. - Potwierdzamy, że nasze działania są związane ze śledztwem ws. prób zamachów w Londynie i Glasgow - potwierdził szef policji w Staffordshire i odmówił dalszych komentarzy.
Mamy do czynienia z Al-Kaidą
Brytyjski premier Gordon Brown przyznał dziś, że jego kraj ma do czynienia z terrorystami powiązanymi z Al-Kaidą. W związku z incydentami zatrzymano już co najmniej pięć osób.
W piątek znaleziono w Londynie dwa samochody z ładunkami wybuchowymi. Zaparkowany na podziemnym parkingu niedaleko ulicy Park Lane mercedes, podobnie jak samochód znaleziony wcześniej w nocy przy ulicy Haymarket, wypełniony był paliwem oraz gwoździami. Z początku oba pojazdy były zaparkowane w niedużej odległości od siebie. Później jeden z nich odholowano na podziemny parking.
Według policji, pierwsza bomba miała zdalny zapalnik odpalany za pomocą telefonu komórkowego. Policja zaznaczyła, że ładunek mógł zabić nawet setkę ludzi. (PAP/gazeta.pl)