Mężczyzna był pasażerem jednego z pociągów, które w 1999 r. zderzyły się Ladbroke Grove. W katastrofie zginęło 31 osób, ponad 400 zostało rannych. Gray odniósł tylko niegroźne obrażenia, ale, jak twierdzi, wypadek zniszczył jego psychikę.
- Przed tą straszną katastrofą prowadziłem normalne i nudne życie. Zawsze unikałem konfrontacji. Od wypadku jestem zupełnie inny, stałem się wybuchowy - opowiada Gray.
Przez dwa lata po katastrofie mężczyzna cierpiał na depresję, nie chodził do pracy, miewał ataki szału. W 2001 r. 47-latek pobił pijanego przechodnia, który oparł się o szybę jego samochodu. Później Gary pojechał do domu przyjaciela po nóż, wrócił do ofiary i zadał jej siedem ran kłutych. Mężczyzna zmarł.
Gray był normalnym mężczyzną
- Nigdy nie doszłoby do tego zabójstwa, gdyby nie wcześniejszy wypadek. Wyrok za zabójstwo był konsekwencją katastrofy, w której uczestniczył mój klient - mówił w sądzie Anthony Scrivener, przedstawiciel Gray'a. Pierwsza rozprawa w sprawie o odszkodowanie odbyła się wczoraj w Londynie. Kerrie Francis Gray domaga się 300 tysięcy funtów od operatorów pociągów, które zderzyły się osiem lat temu.
- Mojemu klientowi należy się rekompensata pogorszenie stanu zdrowia i utracone zarobki - stwierdził Scrivener. Prawnik tłumaczył, że przed wypadkiem Gray był normalnym, zdrowym mężczyzną. - Kerrie miał pracę i dziewczynę. Nie był agresywny i nie miał problemów z prawem. Po wypadku Gray nabawił się depresji. Zaczął cierpieć na gwałtowne zmiany nastrojów. Czuł się winny, że przeżył wypadek. Ciągle przypominały mu się dramatyczne sceny, których był świadkiem. To był koszmar - opowiadał Scrivener.
Kerrie Francis Gray przebywa teraz w szpitalu psychiatrycznym w Wickford. Pozwane przez niego kompanie kolejowe twierdzą, że nie należą mu się żadne pieniądze, bo "przestępca nie może korzystać ze swoich nielegalnych działań". (gazeta.pl)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.