Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier ostrzegł tymczasem, że wszyscy stracą na porażce szczytu unijnego.
- Na koniec tygodnia nie będzie przegranych i wygranych. Jeśli nie będzie porozumienia, wszyscy przegrają, UE i każdy z jej członków - powiedział Steinmeier.
Ministrowie porozumieli się w niedzielę jedynie co do formy prawnej tekstu - nowy traktat nie będzie konstytucją, ale zwykłym traktatem modyfikującym poprzednie traktaty UE. Nieoficjalnie zgody nie było nawet w sprawie wydającej się dotychczas załatwionej, czyli odejścia od unijnych symboli jak flaga czy hymn. Sprzeciwiły się temu niektóre kraje, które ratyfikowały unijną konstytucję.
Na szczycie 21-22 czerwca w Brukseli przywódcy państw UE mają przyjąć mandat dokładnie określający, które fragmenty obecnego projektu eurokonstytucji zostaną zmienione podczas negocjacji w ramach Konferencji Międzyrządowej. Konferencja ma do końca 2007 roku opracować nowy dokument.
Warszawa chce, by na Konferencji przedyskutowano sprawę głosowania w Radzie UE i proponuje, by przyjęty w eurokonstytucji system podwójnej większości państw i obywateli zastąpić tzw. systemem pierwiastkowym, który wzmacnia małe i średnie kraje, a osłabia największe - jak Niemcy.
Niemieckie przewodnictwo proponuje ograniczenie negocjacji nad nowym traktatem do zaledwie sześciu konkretnych spraw. Są to: symbole UE i pierwszeństwo prawa unijnego nad krajowym, zmiany w terminologii, ewentualne włączenie do traktatu unijnej Karty Praw Podstawowych, szczegóły europejskiej polityki zagranicznej, określenie i rozdzielenie kompetencji narodowych i unijnych oraz rola, jaką w UE powinna przypaść narodowym parlamentom. (interia.pl/PAP)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.