Czy Jakub będzie w więzieniu aż do grudnia, do czasu rozpoczęcia procesu, czy może spróbujecie Państwo zwolnienia za kaucją?
Żeby ubiegać się o zwolnienie za kaucją trzeba spełnić kilka warunków. Oczywiście będziemy próbowali, jeżeli nas będzie na to stać. W przypadku takiego przestępstwa, o które Jakub jest oskarżony, kaucja może być bardzo wysoka. Nie wiem dlaczego ten proces odbędzie się dopiero za pół roku - czy mają takie terminy, czy muszą się przygotować, nie wiem. Jedno jest pocieszające, może obrona pozyska w tym czasie świadków, których policja nie chciała wcześniej przesłuchać. Bardzo mało wiemy na temat samej sprawy, obrona nie informuje nas o wszystkich swoich ruchach, zresztą słusznie. Brytyjskiego adwokata znaleźliśmy sami, chociaż przysługiwała Jakubowi obrona z urzędu, chcieliśmy jednak aby był dobrze reprezentowany. Spotykamy się z obrońcą codziennie. Jest bardzo skąpy w udzielaniu informacji ale jest nastawiony pozytywnie do Kuby, chociaż podkreśla, że to bardzo trudna sprawa, chociażby ze względu na liczbę zarzutów - wiadomo, albo obali się wszystkie, albo żadnego.
Tu w Exeter co chwilę coś się dzieje. Na stronie miejscowej gazety z ubiegłego roku podane zostały informacje o 46 gwałtach, to średnio jeden w tygodniu. Mieszkamy w dużym mieście, Poznaniu i nie wiem czy w ciągu pięciu lat było tam tyle zdarzeń, co przez rok w Exeter, które jest dużo mniejsze od Poznania. Tu musi coś być, jeżeli dziewczyny, które pracują do wieczora mają zapewniony przez pracodawcę transport do domu. Może policja działa nieskutecznie na tym terenie i rzeczywiście nie łapie tych, których powinna łapać, albo jest specyficzne środowisko, które w taki a nie inny sposób funkcjonuje. Jedno co wiemy, to to, że policja twierdzi, że nie łączy ze sobą żadnej z tych spraw. Trochę mi się wydaje to mało prawdopodobne, tym bardziej, że niektóre gwałty są podobne.
Pani oczywiście jest przekonana o niewinności syna?
Ja nie mam żadnych wątpliwości, że Kuba nie miał z tym nic wspólnego. To nie podlegało dyskusji nawet przez sekundę. Wszyscy, którzy go znają, tak myślą. Zresztą sam poszedł oddać materiał do badania DNA i doskonale wiedział z czym to się wiąże. On idąc na badania wiedział, że nie ryzykuje, przecież mógł się nie zgodzić. Oni poprosili telefonicznie, żeby pomóc w śledztwie. Z pomocy wyszło oskarżenie. Wierzę, że to wszystko dobrze się skończy. Musi.
Dominika Jaśkowiak, Głos Polski