Czy można powiedzieć, kiedy w takim razie będzie miała miejsce planowana przeprowadzka do nowej siedziby i gdzie ona będzie usytuowana?
- Jeśli chodzi o Londyn, to nic konkretnego jeszcze powiedzieć nie mogę. Ale np. konsulat generalny w Manchesterze to jest na 99% wrzesień. Zostanie wówczas ta placówka otwarta i mam nadzieję, że przejmie od nas wszystkich naszych rodaków, którzy przebywają w północnej Anglii. Jak również nie wykluczam, że przejmą wszystkich, którzy zamieszkują w Walii, bo obliczyliśmy, że do nas jest taki sam dystans jak do Manchesteru.
A jest przecież jeszcze placówka w Edynburgu…
- Ona też będzie ulegała „rozszerzeniu”. Już powiększono tam bodajże powierzchnię lokalową. My nie jesteśmy w takiej szczęśliwej sytuacji, ponieważ naszego budynku nawet nie da się powiększyć. Natomiast mogę powiedzieć, że - jeżeli zapadną ostateczne decyzje w MSZ-cie – powinniśmy się przenieść przynajmniej do przejściowych warunków lokalowych, znacznie lepszych od tych, które aktualnie istnieją. Są pewne projekty uwzględniające możliwości, które istnieją w aktualnie zajmowanym przez konsulat budynku. Po prostu całość parteru budynku chcemy oddać na potrzeby poczekalni, wygospodarować miejsce dla dwóch dodatkowych stanowisk obsługi interesantów tak, żeby zwiększyć czy też podwoić ilość stanowisk obsługujących interesantów w sprawach paszportowych.
Proszę zatem powiedzieć, jaki będzie podział „terytorialny” lub „zadaniowy” tych trzech konsulatów i czy będzie się on pokrywał z planowaną „rejonizacją” Polaków w Wielkiej Brytanii?
- Tak. Przymierzamy się do tego, mając przede wszystkim na uwadze to, gdzie i ilu Polaków mieszka. Chociaż zdajemy sobie sprawę, że jest to grupa bardzo mobilna. Można zakładać, że np. w Newcastle jest 15 tys. Polaków, ale za pół roku może się okazać, że jest tam już 25 tys., bo albo niektórzy wyjechali albo przyjechali nowi, ponieważ są tam miejsca pracy i możliwości. Albo jakaś fabryka otworzyła linie i zrobiła nabór w Polsce.
Jest to bardzo mobilna grupa.
Zważywszy na to wybraliśmy taki profil, że będzie to Manchester, czyli miejsce, które jest mniej więcej w połowie dystansu między nami a Edynburgiem. Siłą rzeczy oddajemy całą północną Anglię aż do granic Szkocji, do kompetencji terytorialnych Manchesteru. Również są plany co do tego, byśmy Midlandami też się podzielili tak, żeby nie doprowadzać do sytuacji, że ludzie będą mieszkali kilkadziesiąt kilometrów od Manchesteru, ale będą przypisani do konsulatu w Londynie. To byłoby bez sensu, więc chcemy to tak wypośrodkować, żeby zadowolić przede wszystkim interesantów, ale nie bez znaczenia jest też i to, że konsulat gneralny w Manchesterze będzie o wiele mniejszy od tego w Londynie. W związku z czym my też nie możemy na barki tego konsulatu bezkrytycznie zrzucić rzeszę, powiedzmy pół miliona ludzi, i powiedzieć „no dobra, to dawajta sobie radę”. To by było bez sensu. Musimy to przymierzać do możliwości efektywnego wywiązania się z obowiązków, jakie będą na nich ciążyć. To będzie konsulat, gdzie będzie pracowało prawdopodobnie około siedmiu osób, czyli jest to mniej więcej jest to coś takiego jak obecnie Edynburg.
Proszę powiedzieć, z jakimi zadaniami wiąże się więc funkcja Konsula ds. Wypadków Losowych. Myślę, że jest ona trochę dla rodaków niezrozumiała, a w związku z tym wymaga odrobiny wyjaśnienia…
- Tutaj wchodzimy w taką sferę, którą my nazywamy „opieką konsularną” i samo to już powoduje, że nie można określić, jakie to są sprawy. To są praktycznie wszystkie sprawy poza tymi, o których ja teraz mówię. Poza paszportowymi, prawnymi, obywatelskimi, poza wizowymi - cała reszta to jest opieka, czyli ci, którzy zachorowali i potrzebują odnowić jakiś kontakt z bliskimi, to są poszukiwania, to jest opieka nad ludźmi starszymi, zniedołężniałymi, to jest opieka nad osobami odbywającymi kary pozbawienia wolności, to jest identyfikowanie osób zagubionych, gdyż mamy takie. Takie osoby, które straciły świadomość i nie wiedzą gdzie i kim nawet są, trzeba je zidentyfikować. Wreszcie sprawa udzielania pomocy materialnej, jednorazowe zapomogi, żeby przetrwać do wyjazdu, np. pojutrze, gdy mamy już bilet, a stało się nieszczęście i człowiek został okradziony, albo był jakąś ofiarą wypadku i jest potrzeba „załatwienia” tej osoby do tego momentu. Sprawa opieki nad bezdomnymi i pomocy instytucjom brytyjskim w opiece nad bezdomnymi, w zrozumieniu ich potrzeb. Sprawa udzielania pomocy w repatriowaniu się do Polski. Sprawa ochrony osób, które uciekają przed różnego rodzaju przemocą. To wszystko można określić jako „opiekę konsularną”. To jest praktycznie rzecz biorąc wszystko, co nieelegancko można nazwać „śmietnikiem opieki konsularnej”.