Sam konsulat jednakże sprawuje jedynie „funkcję wykonawczą”, a to z kolei, chcąc nie chcąc, wiążę się pewnymi kosztami, na przykład właśnie na pomoc naszym rodakom…
- Oczywiście, że tak. My wykonujemy cały szereg czynności, czy też usług z zakresu prawa cywilnego, głównie prawa administracyjnego na rzecz obywateli polskich, ale również i cudzoziemców, bo na nas spoczywa również obowiązek prowadzenia całej polityki imigracyjnej, polskiej (jeśli chodzi o cudzoziemców próbujących otrzymać papiery na wjazd do Polski, na Wyspach Brytyjskich). Więc o tym też nie zapominajmy, bo to jest rzesza, skromnie mówiąc, kilku tysięcy osób w roku, które zgłaszają się do konsulatu i nie mają z Polską nic wspólnego, poza tym, że chcą odwiedzić Polskę. Więc to nie jest tylko i wyłącznie tak, że my obsługujemy jedynie Polaków. Oczywiście, przede wszystkim Polaków, ale mamy też i inne zadania. We wszystkich tych sprawach jesteśmy do pewnego stopnia uwarunkowani przepisami prawa polskiego i decyzjami zapadającymi w oparciu o nasze opinie, ale poza urzędem.
Ale jest jedna sfera, gdzie właściwie to my mamy wyłączność na decyzje, bo tak można przynajmniej powiedzieć, to są sprawy z zakresu „opieki konsularnej”, czyli ratowania ludzi z różnych opresji, ewakuowanie ich. Np. matka z dzieckiem uciekająca od partnera czy też ojca, który jest „damskim bokserem”, a do tego wszystkiego jeszcze znęca się nad dziećmi - to wcale nierzadkie przypadki. Myśmy już mieli kobiety pobite strasznie, nie do poznania. Mieliśmy kobietę z … odgryzionym nosem! Niestety, ale takie przypadki też się zdarzają. Są ludzie bezdomni, są bezrobotni, okradzeni, tacy, którzy są ofiarami wypadków itd. W tym zakresie można powiedzieć, że mamy pełną władzę w zakresie udzielania im pomocy i tutaj nie musimy się pytać nikogo o to, czy nam wolno i na jakich warunkach itd. Wszystko jest przejrzyście opracowane w przepisach. Pieniądze jakieś tam mamy, natomiast przed jednym mogę przestrzec - my nie dysponujemy pieniędzmi podatnika, w związku z czym my bezkrytycznie tych pieniędzy wydawać nie możemy. Są pewne warunki, które trzeba spełnić, żeby móc od nas otrzymać pomoc finansową.
A przede wszystkim, jeśli już mówimy o pomocy finansowej, to od razu warto wyjaśnić jedno, a mianowicie, że my nie finansujemy pobytów Polaków poza granicami kraju. Jeżeli ktoś sobie nie daje rady, to my nie wyłożymy pieniędzy na następny miesiąc pobytu tej osoby, bo ona w ciągu tego miesiąca zapewnia, że stanie na nogi. Nie! My możemy jej sfinansować bilet, a przynajmniej wyłożyć pieniądze, które ona będzie musiała później oczywiście zwrócić, po to, żeby wyjechała do Polski, tam stanęła na nogi - proszę bardzo. Żyjemy w tak szczęśliwych czasach, że przynajmniej mamy możliwość wyboru gdzie chcemy żyć, kiedy chcemy wyjeżdżać.
A czy w takim razie jest możliwa jakakolwiek „zmiana procedur prawnych” w funkcjonowaniu Pana placówki, by umożliwić faktyczne rozwiązywanie wielu problemów?
- Myślę, że to i tak się usprawniło, w związku z tym, że jesteśmy w obszarze Unii Europejskiej. Pewne procedury zostały uproszczone, pewne nie wymagają już w ogóle pośrednictwa urzędu konsularnego. Inne z kolei niestety - jest taki trend - są wręcz zaostrzane. Tak jak na przykład kwestia paszportów wystawianych przez konsulat. Ale to jest po prostu rzeczywistość, z którą musimy obcować. I tutaj żadne protesty, żadne postulaty ze strony mieszkańców Polski, czy emigrantów z Polski będących w Wielkiej Brytanii, nie odniosą prawdopodobnie żadnego skutku, ponieważ to jest po prostu wykonanie postanowień grona przedstawicieli państw Unii Europejskiej, w jakim kierunku powinny iść zabezpieczenia systemów paszportowych, zabezpieczenia danych osobowych, zabezpieczenie dokumentów, które służą do przemieszczania się po świecie. Co jest związane po prostu z brutalną rzeczywistością, w jakiej nam przychodzi obcować. Sądzę, że każdy z nas powinien to wiedzieć, jeśli chce się psioczyć na ten system, a ja wcale go nie bronię, bo też uważam, że on jest bardzo uciążliwy. Ale to wszystko się dzieje w jakimś gorsecie prawnym i można mówić, że pewne przepisy są nierozsądne, sądzę jednak, że jeżeli takie opinie będą uzasadnione, przepisy będą się w miarę upływu czasu zmieniać.