MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/06/2007 15:13:09

Uśmiech przez rozbitą szybę

W kolejce przeplatali się Polacy i Irlandczycy, katolicy i protestanci, no i ja tam stałem. Gdy rozejrzałem się dookoła ujrzałem panoramę „zbyt piękną, ale prawdziwą”.


Na scenie montuje się polski zespół z Belfastu. Zaraz będą grać Nie płacz Ewka i Whisky. Szczepan wchodzi na scenę i trzyma plik banknotów. „Ogłaszam konkurs dla twardzieli, zwycięzca otrzyma 160 funtów”. Zgłasza się 5 Polaków i 5 Irlandczyków. Zaczyna się Fear Factor. Pierwsza konkurencja to depilacja nóg. W następnej odsłonie - picie coca-coli przez skarpetkę kolegi. Kto nie odpadł po tej konkurencji to poległ na połykaniu żywej rybki na czas. Zostaje trzech twardzieli. W żołądku muszą jeszcze znaleźć miejsce na miskę robaków i winogrona. Wygrywa Polak. Po wszystkich konkurencjach zwycięzca ma 160 funtów w kieszeni, ogoloną nogę, robaki w żołądku, 20 jaj na głowie, pepperoni na języku i śmieszne kobiece ciuszki na sobie.
Polak podchodzi do Irlandczyka i podaje mu swą prawicę. Ten uścisk dłoni nastąpił w mniej doniosłej atmosferze, bez kurtuazyjnych uśmiechów, ale miał moc przemienić nasze umysły i serca, i to w trybie natychmiastowym. Bez drugiego głosowania i liberum veto.

Ułaskawienie winowajcy

Pomyślałem, że szybę w samochodzie mógł równie dobrze wybić mi Polak! Ktokolwiek to był, wypuściłem więźnia ze swojego umysłu. Zbyt długo tam siedział. I ja zbyt długo trzymałem go pod strażą, tracąc czas i siły.
Na pikniku spotkałem Polkę, która opowiedziała mi historię swojej szyby. „Gdy wprowadziłam się na dzielnicę Old Warren, ktoś na dzień dobry wybił mi okno w domu i w samochodzie. Po jakimś czasie powoli zaczęłam się zapoznawać z sąsiadami i nawiązywać z nimi relacje. Później dzieci sąsiadów zapoznały się z moją córeczką i teraz przez nasz dom przetacza się wiele irlandzkich dzieci. Myślę, że sekret leży w tym, żeby dać się poznać, poświęcić innym trochę uwagi i nie ukrywać się. Właśnie wtedy, gdy sąsiedzi zobaczyli nasze dzieci, coś się w nich zmieniło”.



Przypomniałem sobie Stormont. Odłożyłem na chwilę kiełbaskę, bo myśl była doniosła. Łatwo jest podpisać traktat pokojowy, tak łatwo, jak stworzyć plan pięcioletni lub program przedwyborczy „nabity” nierealnymi obietnicami z kosmosu. Ale do pokoju potrzebne jest obligatoryjne przyzwolenie naszych serc i codzienny uśmiech obu sygnatariuszy.
Całkiem nas już dużo na Wyspie, a to znaczy, że mamy całkiem donośny głosik, który społem może zburzyć wiele murów milczenia, którymi się odgradzamy. Tak łatwo jest rozpoznać nasz ród, niestety ciągle po smutnych, słowiańskich twarzach. A przecież te tańczące w Mazowszu takie rumiane i rozochocone. Na pikniku mieliśmy szansę uczynić mały gest wdzięczności dla narodu, który dla wielu z nas okazał się „ziemią obiecaną” albo przynajmniej azylem na jakiś czas.
Apeluję! Bez fleszy, bez fanfar, bez przecinania wstęgi. Sprzed swojego komputera. Uśmiechnij się! Nawet kiedy nikt nie odwzajemni Twojego uśmiechu. Uśmiechnij się, nawet kiedy kolega zarabia funta więcej na godzinę. Uśmiechnij się, nawet przez rozbitą szybę.

Ha, ha, ha...

Łukasz Nowicki, Głosik

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

Adek27

8 komentarzy

6 czerwiec '07

Adek27 napisał:

Ja mieszkam w Anglii i ciągle widze "polskie" uśmiechniete twarze na ulicach, poprostu jeżdże tutaj maluchem

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska