MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

03/06/2007 10:58:57

Jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie…

Jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie…Słyszeli o nim wszyscy, jest powszechnie lubiany przez kobiety i przez mężczyzn, ale tak naprawdę zna go osobiście niewielu szczęśliwców. O czym mowa? O punkcie G!

 

Żadna kobieta nie zrobiłaby tego mężczyźnie, dlatego punkt G powołali do życia 25 lat temu panowie Ladas, Whipple i Perry - autorzy książki "The Point G". Wcześniej opisał go Ernest Grafenberg, stąd nazwa na jego cześć. Punkt G to nic innego jak miejsce na ciele kobiety, które gwarantuje niezawodną rozkosz. Problem jest jeden - jak go znaleźć i czy w ogóle istnieje?

Nie wszystkim dane

O tym, że każdy akt seksualny u mężczyzn kończy się orgazmem, a u kobiet niekoniecznie - wiedzą wszyscy. Szkoda, że zamiast skupiać się na doskonaleniu techniki i tak trudnego dochodzenia do szczytu swoich partnerek, panowie zajmują się szukaniem punktu G, którego byt nie został ostatecznie dowiedziony.

Do tej pory nie udało się ani potwierdzić ani zaprzeczyć istnienia tego miejsca. Wiadomo, że ma znajdować się na przedniej ścianie pochwy i być wielkości ziarenka grochu, a jego stymulacja zapewnia niebiańskie rozkosze.

Punktu G szukają kobiety, które w końcu chcą doświadczyć orgazmu, ale i mężczyźni, którzy liczą na to, że znajdą w końcu niezawodną drogę do uszczęśliwienia swoich partnerek. Niestety, nie dość, że trudno go zlokalizować, do końca nie wiadomo, czy jest, to jeszcze ponoć nie każda kobieta go ma!



Badania

Na początku ubiegłego wieku Zygmunt Freud opisał dwa rodzaje orgazmu kobiecego - lepszy - wewnętrzny i gorszy - zewnętrzny. Na jakiej podstawie je rozdzielił? - tego nie wiemy. Przeprowadził przecież doświadczenia tylko z dziewięcioma kobietami, w dodatku z warstwy arystokratycznej. Wydaje się, że teoria o punkcie G, którego znalezienie jest trudniejsze nawet od orgazmu wewnętrznego, jest niejako hołdem złożonym ojcu psychoanalizy. Tylko po co?

Zwolennicy poglądu o istnieniu punktu G zaczęli poszukiwać dowodów na istnienie tegoż, ale ich badania nigdy nie zbliżyły się do stanu naukowego. Przykład - niejaki doktor Goldberg, który zaangażował się w badania nieco bardziej niż Freud, przeprowadził doświadczenie z jedenastoma kobietami.

Po dokładnym palpacyjnym badaniu wszystkich ochotniczek doszedł do wniosku, że punkt G istnieje tylko u czterech z nich. I na tej podstawie miliony par poszukują czegoś, co przez naukowców sceptyków bywa nazywane ginekologidznym UFO bądź yeti - czymś bardzo poszukiwanym, bardzo kontrowersyjnym, ale nigdy nie popartym obiektywnymi danymi.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska