TVP nie ma sobie nic do zarzucenia. - Bardzo starannie selekcjonujemy programy do emisji. Staramy się, aby ich treści nie szkodziły psychicznemu ani fizycznemu rozwojowi dzieci i młodzieży - mówi rzecznik TVP SA Aneta Wrona.
Mirosława Kątna z Komitetu Ochrony Praw Dziecka i była rzecznik praw dziecka: - Zamiast zaproponować konkretne pomysły mogące pomóc np. dzieciom maltretowanym, to pani rzecznik opowiada jakieś głupoty.
- To żałosne, co mówi pani rzecznik. Przecież ten program ma dla dzieci ogromne walory poznawcze, rozwija ciekawość świata i zupełnie nie zawiera agresji - komentuje Martyna Łazęcka, psycholog dziecięcy. - Nawet gdyby twórcy bajki zamierzali pokazać postać o orientacji homoseksualnej, to potraktowałabym to jako naukę tolerancji, a nie propagandę.
Małgorzata Kozak z Częstochowy, mama czteroletniej Sandry: - Dzięki teletubisiom moja córka nauczyła się, że na świecie żyje dużo dzieci o innym kolorze skóry, ale każde z nich może być jej kolegą. Pomysł pani Sowińskiej to przejaw jakiejś obsesji.
Wypowiedź rzecznik Sowińskiej błyskawicznie rozeszła się po świecie. Światowy serwis BBC, przytaczając jej wywody na temat Tinky Winky, przypomniał, że Polska to kraj, w którym planuje się zwalniać nauczycieli, gdy okażą się gejami. Przypomniano również, że Parlament Europejski potępił polskie władze za tolerowanie homofobii.
Jacek Różalski, metro.pl