Można i tak, ale chyba zamiast zamykać potwora w klatce – lepiej spróbować go oswoić. Nauczyć się kontrolować, zanim zacznie kontrolować nas. Używać mądrze i wykorzystywać do rozwoju poprzez selektywny i krytyczny odbiór. Wprowadzić to w swoje rodziny. Zaplanować czas i program oglądania. Rozmawiać. Zwrócić uwagę na dzieci – na to, kiedy, co i w jaki sposób oglądają.
Być ostrożnym wobec promowanych wzorców i prób manipulacji. Reagować, pisząc protesty do twórców programów, przeciw temu, co głupie lub niesmaczne. Starać się współtworzyć.
A może tak ujarzmione telewizyjne straszydło zamieni się w latającego smoka, unoszącego nas do pięknych krain...
A może rozstanie?
Nie zaszkodzi także zadbać o to, żeby telewizja znajdowała się obok, a nie zamiast innych form spędzania czasu: na powietrzu, rozwijając zainteresowania, wśród przyjaciół.
A także pokusić się o próbę rozstania: na początku chociaż na okres tygodnia, spróbować życia bez telewizji.
Może wtedy, podobnie jak członkowie White Dot i inni telewizyjni abstynenci dojdziemy do wniosku, że nie przynosi ona żadnych cennych doświadczeń, że życie znajduje się gdzie indziej. ˚e, zamiast oglądać Świat na ekranie, lepiej porozmawiać z prawdziwym człowiekiem, udać się w prawdziwą podróż. Wziąć udział w niepowtarzalnej przygodzie realnego życia.
Korzystałam z prac następujących autorów: Jan Paweł II, T. Król, M. Łak, J. Izdebska, S. Juszczyk, S. Mika, J. Petry-Mroczkowska.
Więcej o Tygodniu Bez Telewizji – www.whitedot.org, www.tvturnoff.org
Martyna Mazurek, Gazeta Niedzielna
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.