Legalnie czy nie?
OczywiŚcie, że legalnie. Jeżeli firma zatrudnia nas legalnie, odprowadza za nas podatek oraz opłatę za ubezpieczenie społeczne, czyli tzw. National Health Contribution. Jest to niezwykle ważne, albowiem na potwierdzenie tego otrzymujemy dokument. Sama firma jest dobrze ubezpieczona od odpowiedzialnoŚci cywilnej tzw. „public liability”. Stanowczo odradzam zatrudnianie się w firmie, która chce płacić wyłącznie gotówką „do ręki”. Firma taka niczego nie gwarantuje, nawet tego, że zapłaci za przepracowane godziny. Na ogół swoje pieniądze trzeba z niej „wydzierać” każdego tygodnia. Poza tym firmy takie zwykle nie posiadają własnego zaplecza technicznego lub jest ono bardzo prowizoryczne. Często także wiele do życzenia pozostawia stan techniczny używanych w nich pojazdów. Prawdziwe problemy zaczną się jednak wtedy, kiedy przytrafi się nam nieszczęŚcie i ulegniemy wypadkowi na drodze. Zwykle umywają one od wszystkiego ręce lub po prostu znikają.
Jeżeli chodzi o pracę w przeciętnej firmie autobusowej, to można w niej zarobić Średnio 300-350 funtów tygodniowo „na rękę”. Czasem więcej, o ile jest sporo nadgodzin. Pamiętajmy jednak, że im więcej nadgodzin, tym większy podatek i potrącenia na ubezpieczenia. Czasem więc może to po prostu się nie opłacać.
Nieco więcej, jak wspomnieliŚmy wyżej, można zarobić w komunikacji miejskiej, ale tam praca jest doŚć uciążliwa. Obowiązuje bowiem system zmianowy, w tym zmiany nocne. Jazda w ruchu miejskim z kilkoma przystankami w kilometrze nie licząc Świateł i korków, nie należy do przyjemnoŚci. Poza tym stale jest się narażonym na ataki słowne, i nie tylko, ze strony pasażerów. Czynne napaŚci na kierowców nie należą do rzadkoŚci. Może to więc w niektórych przypadkach być nawet praca niezbyt bezpieczna. Nie oznacza to jednak, iż nie da się jej wykonywać. Można, tylko trzeba się czasem liczyć z kłopotami.
Jak w każdej dużej firmie, jest się tam tylko „numerem statystycznym”, a to nie każdy lubi. Kierowca musi się także tłumaczyć z każdego „gapowicza” i z innych często niezawinionych (opóśnienia, stadna jazda itd.) powodów. Liczne wizyty „na dywaniku” są integralną częŚcią tego zajęcia.
W każdym razie jednak „za kółkiem” nie radzimy zatrudniać się na czarno. Ryzyko w tym wypadku jest zbyt wielkie, zwłaszcza że praca ta sama w sobie nosi spore ryzyko zawodowe. Ma ona jednak sporo zalet, o czym wie każdy, kto choć przez krótki czas pracował w tym zawodzie.
Jędrek Śpiwok, Dziennik Polski
