MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

08/05/2007 08:12:52

Trzecie lato miłości nadciąga?

Oskarżeni o udział w nielegalnym rave party w lecie zeszłego roku stanęli wreszcie przed sądem. Ich towarzysze zapowiadają, że tylko wzmoże to ich determinację w walce o prawo do imprezy.


Wyścig zbrojeń

Po latach spokoju, latem 2006 roku, policja znowu odnotowała znaczny wzrost liczby „zakłóceń spokoju” powodowanych przez grupy młodzieży tańczącej „na dziko” w polu lub w lesie przy dźwiękach głośnej muzyki techno płynącej z soundsystemów mieszczących się choćby w niewielkich vanach.

- To jak kolejne lato miłości – okrzyknęły media. Policja, choć już nie pod rządami konserwatystów, jak poprzednim razem, potrzebowała spektakularnej akcji, aby pokazać, że ma sytuację pod kontrolą.

- Naszą pracą jest ochrona prawa – powiedział Mike Ellis, koordynator policji do spraw porządku publicznego. – Nasz stosunek do nielegalnych lub zakłócających społeczny spokój imprez tanecznych jest bardzo stanowczy. W znacznym stopniu dezorganizują one życie mieszkańców i dlatego akcje przeciwko nim będą podejmowane niezwłocznie – ostrzegał.

Rozpoczął się „wyścig zbrojeń”, czy też jak wolą to zwać inni „zabawa w kotka i myszkę”. Młodzież starała się organizować coraz większe imprezy, aby zagrać na nosie stróżom prawa. Rozwojowi sytuacji kibicowały największe media. Wreszcie policji udało się w porę zlokalizować planowane miejsce megazlotu tysięcy amatorów „wolnego techno” i zneutralizować wydarzenie przy pomocy armatek wodnych, policyjnych pałek, psów i aresztowań.



Na złość władzom

W tym roku sezon polowań na rave party rozpoczął się wcześnie, bo już pod koniec stycznia, w Manchesterze, kiedy to akcja policji mająca na celu zneutralizowanie dopiero się rozpoczynającej imprezy w opuszczonym budynku przemysłowym spowodowała zamieszki młodzieży nadciągającej na imprezę ze wszystkich stron miasta.

- Zachowanie policji jest idiotyczne – komentuje Nils z Goeteborga, od pięciu lat żywo uczestniczący w życiu alternatywnej sceny techno w Londynie. – Nie rozumiem, dlaczego toleruje się tłumy agresywnych i pijanych dresiarzy w klubach w centrum miasta, a nam zabrania się nikomu nie szkodzących imprez na uboczu. Chyba tylko dlatego, że na nich nie zarabia żaden wielki przemysł – oburza się. Według niego rave party zazwyczaj organizowane są w miejscach odludnych, jak pola lasy czy opustoszałe dzielnice przemysłowe.

- Nikomu nie zależy, żeby zakłócać spokój okolicznych mieszkańców, bo to zawsze oznacza wizytę policji. Nie chcemy też nieproszonych gości. O imprezie wiedzą zwykle tylko ci, którzy mają wiedzieć – mówi. Dzięki temu na tego typu wydarzeniach nigdy nie dochodzi do żadnych nieporozumień, bo każdy wie, czego oczekiwać i po to właśnie tam przychodzi. Interwencje policji to według niego codzienność. Zazwyczaj kończą się konfiskatą sprzętu grającego, zatrzymaniem na kilka godzin jednej lub dwóch osób, najczęściej tych, które podejrzane są o rozprowadzanie narkotyków.

- Właściwie nic nikomu się nie dzieje. Taki sobie pieprzyk emocji. Bez tej otoczki undergroundu, nielegalności i buntu wobec mieszczańskich zasad społecznych te imprezy straciłyby połowę swojego uroku i popularności. Policja sama sobie robi na złość – kwituje. Wszystko wskazuje więc na to, że latem tego roku wydarzenia znowu potoczą się wedle słów utworu Beastie Boys: „You gotta fight for your right to party!”, czyli „musisz walczyć o swoje prawo do zabawy”.

Jaromir Rutkowski, Laif

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska