Koszty życia
W raporcie GLA Economics podstawowe koszty życia w Londynie składają się z pięciu elementów: mieszkanie, council tax, transport, opieka nad dzieckiem oraz inne wydatki (tzw. koszyk podstawowych zakupów). W ostatnich latach najbardziej wzrosły koszty zakwaterowania, transportu, a także opieki nad dzieckiem. Trzeba jednak dodać, że nasze zarobki to nie tylko „goła” pensja. Wielu londyńczyków, w tym mieszkających w stolicy UK Polaków, korzysta z systemu pomocy społecznej, pobierając zasiłki na dziecko, otrzymując dopłaty do mieszkań czy opłacanych podatków. - Dobrze jest dostawać co tydzień pieniądze z Child Benefit czy Working Tax Credit – mówi 34-letni Mariusz, ojciec ośmioletniego Mateusza. – Poza tym system opieki jest w Londynie bardzo zaawansowany i jeśli tylko rodzice się w nim połapią, nie będą narzekać na koszty utrzymania dziecka.
Wystarczy wszystko sobie poukładać. Jest też specjalny program, który ma zapewnić jeszcze lepszą opiekę nad dziećmi z nisko uposażonych rodzin – to sieć samorządowych placówek, do których można posłać dziecko za relatywnie niższą cenę niż w podobnych instytucjach publicznych czy prywatnych. - Raport unaocznia podstawową wagę dostępności i kosztów opieki nad dzieckiem – przyznaje w komentarzu do raportu burmistrz Livingstone. – W tym roku te koszty wzrosły o siedem procent. Rozwój tej sfery życia jest jednym z najważniejszych kroków do poprawy sytuacji wielu osób z niskimi zarobkami. Dlatego zobowiązałem się, że do 2008 roku ponad 10 tysięcy rodzin londyńczyków otrzyma pomoc w ramach „Programu rozwoju opieki nad dziećmi”.
Co z tego wynika?
Czy dane z raportu mają jakiekolwiek przełożenie na postawę pracodawców? Okazuje się, że w wielu przypadkach – tak. Do respektowania minimum życiowego w Londynie zobowiązało się wiele firm publicznych. Na przykład wynagrodzenia wszystkich sprzątaczy w City Hall wzrosły w ubiegłym roku powyżej ustalonego przez poprzedni raport minimum, powoli podobną strategię wprowadza w życie Transport for London.
Raport GLA Group jest również przewodnikiem, jak płacić niższemu personelowi w wielu bankach (np. HSBC, Royal Bank of Scotland, DeutscheBank, CitiGroup) czy szkołach (np. Queen Mary University of London, London School of Economics). - Na tyle, na ile możemy, staramy się wpływać na pracodawców, producentów towarów i usługodawców, do których raport jest adresowany – przekonuje w komentarzu Ken Livingstone.
- Rzeczywiście, ostatnio w mojej firmie podpisywaliśmy nowe kontrakty – mówi Józef, pracujący jako kierowca śmieciarki w jednej z firm pracujących dla samorządu. – Udało się wynegocjować więcej i nie zamieniłbym tej pracy na inną.
Burmistrz Livingstone uznał, że liczba londyńczyków żyjących poniżej progu ubóstwa jest „nie do zaakceptowania”. Z kolei Steve Hurt ze związku Transport and General Workers Union stwierdził, że jego wyniki raportu trzeba teraz “zastosować w praktyce w sektorach publicznym i prywatnym”. Dla wielu Polaków minimum życiowe na poziomie 7,20 funta na godzinę na zawsze pozostanie jednak marzeniem albo bajką. W większości przypadków koszty przetrwania w stolicy UK ustala bowiem życie i rynek, a nie raport. Nawet ten najpoważniejszy.
Adam Skorupiński, polish Express