Raport przygotowali ekonomiści Banku Światowego i uniwersytetu w Heidelbergu. Dowodzą, że W RPA, jednym z najpoważniej dotkniętych przez epidemię krajów, nieudolność w walce z chorobą grozi spadkiem dochodów obywateli o połowę w ciągu trzech generacji.
Do roku 2080 grozi to upowszechnieniem pełnoetatowej pracy dzieci i wynikającym z tego zacofaniem społeczeństwa.
Nowy raport to jak dotąd najbardziej mroczna wizja ekonomicznych skutków rozprzestrzeniania się AIDS w Afryce. Wcześniejsze opracowania Banku Światowego wskazywały, że Republice Południowej Afryki grozi spadek wzrostu gospodarczego do zaledwie 0.3 - 1.5 proc.
Takie prognozy to wynik teorii głoszącej, że zmniejszająca się liczba ludzi zdolnych do pracy przyniesie wzrost płac i ułatwi dostęp do ziemi uprawnej.
Nowy raport skupia się raczej na tym, jaki wkład w rozwój gospodarczy ma "kapitał ludzki" – nabyte umiejętności i wykształcenie. "Prawdziwe zagrożenie ze strony AIDS polega na tym, że choroba zabija młodych dorosłych", mówi profesor Hans Gersbach.
W efekcie wstrzymana zostaje międzypokoleniowa wymiana doświadczeń. Śmierć młodych rodziców zmusza dzieci do rezygnacji z nauki i podjęcia pracy. W efekcie drastycznie zmniejsza się liczba wykształconych ludzi, których zaczyna brakować do utrzymania sprawnego funkcjonowania państwa. Jednocześnie coraz większą część dochodu narodowego wypracowują dzieci, a kraj staje się zacofany.
Niektóre kraje kontynentu cierpią już na brak nauczycieli. W Afryce sub-saharyjskiej z braku wykwalifikowanych techników niszczeje system telekomunikacyjny.
Najbardziej pesymistyczne wyliczenia ekonomistów Banku Światowego i uniwersytetu w Heidelbergu oparto jednak na założeniu, że władze będą biernie przyglądać się rozwojowi epidemii. Są tymczasem również sygnały pozytywne. Uganda, do niedawna na czele czarnej statystyki, zanotowała wyraźne zmniejszenie tempa zachorowań po rozpoczęciu szerokiej kampanii edukacyjnej.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.