11/03/2007 09:59:33
Jesteście bardzo zapracowanym zespołem. Jaką macie motywację, żeby jeszcze grać?
- Kochałem muzykę i dźwięki, od kiedy je usłyszałem. Kiedy miałem 5 lat, dostałem organki, chyba od babci. Mieszkaliśmy wtedy w Józefowie pod Warszawą. Pamiętam, że siedziałem trzy dni w krzakach, dmuchałem w te organki i zapomniałem o jedzeniu!
Gdy miałem 6 lat, zostałem zaś ministrantem i dałem swój pierwszy „koncert”. Złapałem w kościele dzwonki i tłukłem nimi przez całą mszę, ale ksiądz był na tyle sympatyczny, że mnie nie wytargał za uszy i nie przegonił od ołtarza. pamiętam to bardzo dokładnie – ludzie mnie słuchali, bo musieli!
Kiedy się zacząłem się realizować w muzyce i stała się ona moją profesją – to po prostu była pełnia szczęścia! Muzyka nie może się znudzić, bo jest po prostu piękna! A poza tym to fantastyczny afrodyzjak...
Czy to prawda, że codziennie biegasz po lesie i ćwiczysz w siłowni?
- Staram się. Mam 53 lata i jeśli chce się zrobić parę kroczków na scenie podczas koncertu, który trwa półtorej godziny, i nie zdechnąć przy piątym utworze lub nie zlać się potem przy drugiej piosence, to niestety, trzeba poświecić trochę czasu na kondycję. Poza tym to fantastycznie leczy stres.
Podobno nie znosisz zakupów...
- Nienawidzę! Ha ha! Jak kupuję sobie sam jakieś rzeczy i ktoś mnie tam nieopatrznie pozna lub poprosi o autograf w trakcie mierzenia butów, to kupuję dwa prawe, dwa lewe albo za ciasne – i szybko chcę uciec ze sklepu. W związku z tym jest taka cicha umowa: Patrycja (córka, też piosenkarka – przyp. red.) zna moje wymiary i robimy to przez telefon! To znaczy ona mi robi zakupy w Warszawie, a ja jej za to kupuję butelkę dobrego koniaku. Patrycja kupuje mi marynarki, spodnie, a ostatnio kupiła mi nawet dwie pary bardzo dobrych, skórzanych spodni.
Gdybyś miał do wyboru: Nowy Jork lub Londyn – to które miasto wybrałbyś, gdybyś musiał?
- Londyn! W Nowym Jorku wychodzę na Manhattan i po dwóch godzinach jestem zmęczony psychicznie. Czuję takie fale stresu, napięcia u ludzi i kręci mi się w głowie. W Londynie nie miałem tego wrażenia. Sądzę, że Nowy Jork jest takim miastem bardzo nerwowym, kulturotwórczym, opiniotwórczym...ale chyba trzeba mieć 30 lat mniej niż ja, żeby przebywać w tym ulu zdarzeń, myśli, interesów, bogactwa i biedy... Pewna dawka jest potrzebna, ale tam tego wszystkiego jest za dużo.
No dobrze: Londyn – czy Warszawa?
- Warszawa właściwie nie ma swojego oblicza. Warszawa jest...nie chcę używać brzydkich słów...żadnym miastem. Sporo tam polityki, interesów, sporo pieniędzy, ale to takie miasto bez duszy. Nie ma tam klubów, nie ma miejsc takich jak w Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku, Poznaniu... To miasto polityków i biznesmenów, którzy jeszcze parę lat temu handlowali dolarami w bramach, a dzisiaj handlują na wyższym poziomie, ale dusz ani manier nie zmienili. Bardziej mi to miasto przypomina Moskwę niż coś europejskiego...
Rozmawiała Kamila Gajewicz, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...