MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

08/03/2007 17:28:53

Płacz nad ścianą

Aresztowano dwóch Polaków pod zarzutem łamania zakazu gromadzenia się w pobliżu tzw. londyńskiej ściany płaczu, czyli legendarnego już miejsca, gdzie Polacy zwykli wyczekiwać na ulicy, aż ktoś podjedzie, by zaoferować im dorywczą pracę.

Przed nimi na słupie latarni ulicznej obwieszczenie policji i lokalnych władz zakazujące gromadzenia się w tym miejscu. - Tak, to tutaj się czeka na pracę – informuje mnie Piotr Karbowniczy, młody chłopak, jeden ze stojących pod ścianą sklepu. – Podjeżdżają tu tacy różni i biorą na przeprowadzki, remonty. Zwykle na dniówkę, ale czasem też na stałe – twierdzi. Wie, że wprowadzono nakaz, że „niby” nie wolno tu stać. Polskie ogłoszenia zdjęto z witryny sklepu i przeniesiono do jego wnętrza. - Policja już dziś była, nawet kilka razy – mówi. – Jak nadjeżdżają to zawsze ktoś krzyknie i się rozbiegamy – tłumaczy. Wedle jego wiedzy, gdy kogoś złapią, nie aresztują, tylko mówią, żeby się rozejść. Ale tak naprawdę to jest tu dopiero trzeci raz, więc nie wie nic na pewno. Znowu zaczyna siąpić. - Dzisiaj chyba nic z tego – Piotrek nawołuje do czatującego na samym rogu starszego mężczyzny. Stoją od ósmej rano i nikt oferujący pracę jeszcze nie podjechał. Chyba będą się zbierać do domu. - Konni jadą! – krzyczy wtem ktoś z boku. Widać z daleka jak ulicą Kings Street od strony POSK-u nadjeżdża konny patrol policji. - Chodźmy na nasze stare miejsce – Piotrek macha na swojego starszego kompana i przebiegają na drugą stronę ulicy, gdzie przystają w ogródku kawiarni. Że niby to na kawę? Pozostali mężczyźni też się gdzieś rozpierzchają.



„W Polsce wszyscy mnie znają”

Wewnątrz sklepu, przy samym wejściu, całe dwie ściany w rogu zajęte są przez szklane gabloty z poprzypinanymi wewnątrz na karteluszkach ogłoszeniami: „restauracja zatrudni kitchen porterów”, „kafelki kładę”, „kawiarnia poszukuje kelnerek”... - Kiedyś były na zewnątrz, ale council kazał nam zdjąć, więc przenieśliśmy do środka – informuje obsługująca za ladą spożywczego sklepu Hinduska. – To nasz sklep, dlaczego mielibyśmy nie móc ich wywieszać w naszym sklepie – denerwuje się. Od razu widać, że jest dość wrażliwa na punkcie pytań na ten temat. Stojący obok niej starszy hinduski mężczyzna zaczyna dociekać, skąd te pytania. - Ja jestem Mr Patel, właściciel tego sklepu. W Polsce wszyscy mnie znają – przedstawia się w końcu. Ponieważ nie najlepiej włada angielskim, woła do pomocy młodszego pracownika, wraz z którym przedstawiają swoją wersję sytuacji. - My bierzemy za umieszczanie tutaj tych ogłoszeń po dwa funty. Z tego żyjemy – mówią. – Kazali nam je zdjąć z zewnętrznej witryny sklepu, bo się tam gromadzili czytający je ludzie, więc je przenieśliśmy do wnętrza. Tutaj to teren naszego sklepu i chyba mamy prawo je umieszczać? – pytają retorycznie.

Zakaz zgromadzeń obowiązuje nie tylko przed ich sklepem, ale w rejonie kilku okoli- cznych ulic. Powodem tego są Polacy zbierający się na tym terenie w grupki i czekający na pracodawców, którzy podjeżdżają proponować pracę na budowach. Zakaz wprowadzono jakiś czas temu. Obowiązywał przez kilka miesięcy, potem zniknął. Następnie znowu zaczął obowiązywać, potem przestał. Ten najnowszy wprowadzono niedawno. - Naszym zdaniem, to jest taka gra w kotka i myszkę. Zimą raczej nikt nie remontuje mieszkań, pracodawcy nie podjeżdżają, więc Polacy się nie gromadzą, zwłaszcza że wyjeżdżają na święta do kraju. Wtedy zakaz nie musi obowiązywać – spekulują. – Wiosną biznes budowlany zaczyna się kręcić, otwierają się ogródki kawiarenek, więc council znowu go wprowadził – przypuszczają. Według ich relacji, inicjatorem zakazu jest zaledwie pięciu czy sześciu mieszkających w najbliższym sąsiedztwie lokatorów. Pozostali nie mają nic przeciwko. Zdaniem właściciela sklepu, Polacy zachowują się spokojnie i przyzwoicie. Czasem oczywiście zdarzy się w grupie jeden czy dwóch pijanych, którzy rozrabiają, ale tak jest zawsze i wszędzie. Niestety, tacy najbardziej rzucają sie w oczy i psują opinię ogółowi. - Dlatego do akcji wprowadzenia zakazu przyłączył sie również ten pobliski polski ośrodek POSK – mówią. – Kiedyś te ogłoszenia wisiały tam u nich, ale jak się porobili wielcy biznesmeni, to się ich pozbyli, więc myśmy to przejęli. Im nie w smak, że im biedni Polacy szukający pracy psują szyki, gdy urządzają eleganckie bale – skarży się pan Patel.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska