Północna Irlandia głosuje nad własnym samorządem

Dziś wybory do Zgromadzenia Stormont, lokalnego parlamentu Irlandii Północnej ustanowionego w 1998 r. w Porozumieniu Wielkopiątkowym. Ale jeśli dążący do oderwania Ulsteru od Wielkiej Brytanii republikanie-katolicy oraz broniący przynależności prowincji do Wielkiej Brytanii unioniści-protestanci nie stworzą razem rządu lokalnego, będą to ostatnie takie wybory.

Cierpliwość stracili bowiem Tony Blair oraz premier Irlandii Bertie Ahern, czyli ludzie, którzy doprowadzili do przełomowego Porozumienia Wielkopiątkowego kończącego trwającą ćwierć wieku wojnę domową. Kilka miesięcy temu oświadczyli, że mają dość targów i dąsów przywódców obu społeczności, którzy od dziewięciu lat niweczą wielkanocną zgodę.

Po dzisiejszych wyborach unioniści i katolicy będą mieli trzy tygodnie na stworzenie rządu. Jeśli się nie dogadają, 27 marca Londyn i Dublin przestaną płacić ulsterskim posłom pensje i diety, a prowincją rządzić będzie Wielka Brytania.

Nowy rząd będą musieli najprawdopodobniej utworzyć dwaj wielcy wrogowie i radykalni przywódcy obu społeczności - sędziwy protestancki pastor Ian Paisley z Demokratycznej Partii Unionistów (DUP) oraz Gerry Adams, weteran walki przeciw brytyjskiemu panowaniu w Ulsterze, dawny bojownik Irlandzkiej Armii Republikańskiej i przywódca jej politycznego ramienia, partii Sinn Fein.

Jeśli potwierdzą się sondaże i wybory wygrają DUP (24 proc.) i Sinn Fein (22 proc.), Paisley zostanie premierem, a zastępca Adamsa Martin McGuinness wicepremierem. Teki ministerialne otrzymają także politycy pozostałych, mniejszych partii protestanckich i katolickich.

Choć wojna domowa, która pochłonęła blisko 3,7 tys. zabitych, skończyła się w 1998 r. przez długie dziewięć lat powstanie północnoirlandzkiego samorządu raz po raz rozbijało się o nienawiść unionistów i republikanów.

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: