20/02/2007 22:37:22
Po przyjeździe szybko się przekonali, że cudów nie ma. Są za to oszuści, strach i koszmar osamotnienia w obcym kraju. - Daliśmy się złapać na lep tych pasożytów - zaczyna swoją historię młode małżeństwo. Supermarkety „Tesco” zatrudnią kobiety i mężczyzn bez języka angielskiego i bez kwalifikacji do układania towarów, do magazynów i wielu innych stanowisk. Inf. tel. 0044 7798713877 - ogłoszenia tej treści pojawiały się w polskich gazetach od ubiegłego roku. Ilu Polaków dało się na nie nabrać, jeszcze nie wiadomo.
Za to jest już pewne, że to zwykły szwindel. Przestępcy działają wyjątkowo bezwzględnie, bez skrupułów okradają i porzucają na pastwę losu swoje ofiary. I jest ich wielu.
Przepustka do raju
Agnieszka i Tomasz M. zobaczyli ofertę w dodatku do ogólnopolskiej gazety. Młode małżeństwo nie wahało się ani chwili, bo Aga znała pracę w supermarkecie od podszewki, ale miała dość harówki za 800 złotych, a Tomek był od roku bezrobotny. Dodzwonili się po kilkunastu próbach. - Facet po drugiej stronie słuchawki obiecywał złote góry - wzdycha Tomek. - Mówił, że rekrutuje ludzi do pracy w sklepach „Tesco” za 5,35 funta za godzinę. Dla nas to były superpieniądze. Obiecał, że gdy przyjedziemy, wszystko nam załatwi: mieszkanie, formalności, ubezpieczenie. Mieliśmy zadzwonić, gdy będziemy w Londynie. Żadnego adresu nie podał. Dwa tygodnie później, dokładnie 16 stycznia, dwoje młodych Polaków wylądowało na lotnisku Stansted. Odprawa poszła gładko, gorzej było z dojazdem, ale w końcu wsiedli we właściwy autobus i w półtorej godziny dotarli na Victoria Station. - Mieliśmy stracha, bo ani ja, ani mąż po angielsku nie mówimy - kontynuuje Agnieszka.
Oszukani, okradzeni, porzuceni
Przed rzędem charakterystycznych, angielskich domków czekał na nich jeszcze jeden mężczyzna. Też Polak. - Pokazał nam dom, do którego się zaraz wprowadzimy - opowiada Tomek. - I dodał, że musimy zapłacić po 240 funtów tygodniowego czynszu i jakiegoś depozytu. Daliśmy mu, bo co mieliśmy zrobić? Wtedy ten drugi, który nas przywiózł, zapytał, gdzie są klucze od domu. Ten od pieniędzy powiedział: „Myślałem, że ty je masz.” Trochę się pokłócili - teraz wiem, że na pokaz. Stwierdzili, że muszą iść do właściciela, bo Polacy, co tu mieszkają, są w pracy. No i poszli. To był ostatni raz, gdy młode małżeństwo widziało oszustów. Stali pół godziny na ulicy, rozglądali się, zapadał zmrok. Tomek zauważył, że w domku, w którym mieli mieszkać, zapaliło się światło. Ostrożnie zapukał do drzwi. Otworzyła starsza pani. - Próbowałem się dogadać, że jestem „Polish”, że „Tesco”, że „for Job”. Zrozumiałem, że kobieta nic nie wie. W końcu trzasnęła drzwiami - wspomina chłopak. Dotarło do nich, że zostali oszukani. Agnieszka się rozpłakała.
5 listopad '07
Andrew_Bird napisał:
profil | IP logowane
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...