17/02/2007 21:52:42
Setki tysięcy Polaków z powodzeniem wykorzystało tą szansę. Szkoda jednak, że z tego sukcesu nie cieszy się już Polska. Rodzime media skutecznie umniejszają nasze dokonania wciąż prezentując ciemne strony współczesnej emigracji.
Wigilijny wyciskacz łez
24 grudnia Program Drugi Telewizji Polskiej wyemitował reportaż „Latarnicy z Dublina”. Przygotowany przez Piotra Poraj–Poleskiego materiał opowiadał o Polakach w Wielkiej Brytanii i Irlandii oraz o ich sposobie przeżywania świąt Bożego Narodzenia na obczyźnie. Jakże smutny był to obraz współczesnej emigracji. Większość bohaterów reportażu niemal ze łzami w oczach i z załamującym się głosem opowiadała o niedoli Polskiego emigranta. Przygnębiające tło muzyczne i powracający obraz kobiety symbolizującej czekającą matkę potęgowały wrażenie traumatycznych przeżyć Polaka na Wyspach. Nie tęsknotę za domem ja tu krytykuję. Ona jest zawsze, nie tylko w okresie świątecznym. Spodziewałem się jednak, że dziennikarz wysokiej klasy, jakim niewątpliwe jest autor reportażu, zechce opowiedzieć o naszej tęsknocie w sposób mniej oczywisty. O tym, że gdy nasi brytyjscy i irlandzcy koledzy w wigilijny wieczór wychodzą się napić i zabawić, my zasiadamy do wigilijnego stołu i mimo, że daleko od domu, radośnie i wspólnie kultywujemy polską tradycję. O tym, że często decydujemy się na długą podróż, aby w rezultacie z radością spotkać się w kościele na polskiej Pasterce. I o tym, że daleko od Polski i często na Polskę obrażeni wciąż jesteśmy Polakami. Może nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Belfast w Wiadomościach
Paweł Gadomski to pierwszy dziennikarz, który zainteresował się losami Polaków w Irlandii Północnej. Jego relacja nie miała jednak wiele wspólnego z rzeczywistością jaką tutaj zastał. „Gadomski, z obszernego wywiadu jaki mu udzieliłem, wyciął i wmontował do ostatecznej wersji tylko jedno zdanie pasujące do wizji, którą najwyraźniej wymyślił jeszcze zanim w Irlandii Północnej wylądował” – mówi Maciek Bator, sekretarz Stowarzyszenia Polskiego z siedzibą w Belfaście. A wizją Pawła Gadomskiego było pokazać nieszczęście i pogrom Polaków przybywających do tego katolicko–protestanckiego kraju. Nie trzeba jednak być dziennikarzem, żeby zauważyć, że czasy „dzikiego zachodu” w Belfaście pokazane w reportażu Gadomskiego są już historią. Partie polityczne, które nie tak dawno walczyły ze sobą, teraz, jeszcze z pewną rezerwą, ale jednak siadają do wspólnego stołu. Natomiast miejscowi katolicy i protestanci uczą się żyć obok siebie, a nasza obecność tutaj dodatkowo uczy ich tolerancji. I z przyjemnością stwierdzam, że północni Irlandczycy, mimo skromnych doświadczeń z mniejszościami narodowymi, test tolerancji zdają. Pojedyncze incydenty na tle rasistowskim, często prowokowane przez samych Polaków, to w skali tak gwałtownego napływu emigrantów z Europy Wschodniej zwykłe wybryki, które mają też miejsce w innych miastach Irlandii i Wielkiej Brytanii. Tam jednak zjawisko to nie jest medialne. Szkoda, że nie zauważył i nie zechciał tego uwzględnić w swoim materiale redaktor jednego z najpopularniejszych programów informacyjnych i opiniotwórczych w Polsce.
Szozda pozytywnie
Legendarnemu już chyba wizerunkowi brutalnego Belfastu i Irlandii Północnej nie oparł się również Andrzej Szozda, dziennikarz tygodnika Wprost. W reportażu „Karp od Hindusa” opublikowanym w świątecznym numerze, zacytował Ewę Grosman, dyrektorkę firmy Connect i jednocześnie wydawcę magazynu Głosik. Miała ona, między innymi, powiedzieć, że „lokalne gangi demolują mieszkania, wybijają szyby, a czasem przyłożą komuś zbyt mocno. Takie konflikty zdarzają się tu co tydzień”. Ile niepotrzebnego niepokoju musiało wnieść to przerysowanie do domów naszych bliskich w Polsce w ważnym świątecznym okresie. Trzeba jednak przyznać, że materiał Szozdy pozytywnie odnosi się do naszych sukcesów na obczyźnie. Autor, prawdopodobnie bazując na własnych doświadczeniach emigracyjnych sprzed lat, wyraźnie wspiera wyspiarską Polonię. Cytując dr Aleksandrę Galasińską napisał, że „obecna fala emigracji, nad którą tak biadolą rozmaici eksperci, może się stać najbardziej udaną emigracją w polskich dziejach”. Ciepło przyjęte zostały przez internautów relacje Szozdy publikowane w jego blogu na stronie internetowej tygodnika. W jednym z komentarzy Joanna napisała: „Felieton, jeden z niewielu, który w ciepłym świetle przedstawia emigracyjną hossę”. Z kolei Michał z Antypodów, odnosząc się do oskarżeń wielu Polaków, którzy zostali w Polsce napisał, że nasza emigracja „to nie ucieczka, lecz szybki bieg do przodu”.
Nadzieja w dziennikarskich autorytetach
Wystarczy krótki pobyt w Polsce żeby zauważyć, że nieodpowiedzialna praca dziennikarska kreuje nastroje i buduje fałszywy wizerunek nas w oczach rodaków. A nie jest łatwo żyć na emigracji ze świadomością, że Ci, którzy zostali w Kraju nie zawsze wspierają nasze poczynania. Rodzi się rozczarowanie i pewnego rodzaju poczucie osamotnienia. Najważniejsza jednak jest wiara w słuszność już podjętych decyzji i konsekwencja w realizowaniu swoich planów. Nie dajmy się zniechęcić i szukajmy wsparcia u prawdziwych autorytetów. Ryszard Kapuściński, jeden z najwybitniejszych dziennikarzy naszych czasów, w swoich „Lapidariach” napisał: „Wszyscy w jakiś sposób jesteśmy koczownikami i stajemy się nimi coraz bardziej. Dawno temu ludzie wędrowali, by znaleźć żywność i przetrwać. Wraz z wielkimi ruchami migracyjnymi koczownictwo znowu staje się formą życia. Znowu jakbyśmy wracali do naszych początków”. JŚ
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...