MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

14/02/2007 00:17:48

Być i mieć

Być i miećWedług powszechnej opinii Polacy ciężko pracują i są dobrymi fachowcami. Szkoda tylko, że większość z nas zmuszona jest pracować na stanowiskach niższych, niż wskazywałyby na to posiadane kwalifikacje.



Czy To wina pracodawców, czy może z nami jest coś nie w porządku? Po przyjeździe na Wyspy nasze wielkie plany modyfikuje brutalna rzeczywistość. Rozpoczyna się pogoń za pieniądzem. - Na lepszą pracę przyjdzie czas, na razie muszę się jakoś ustawić – to często słyszany pogląd. W ten sposób wpadamy w pułapkę uzależnienia od rosnących potrzeb. Praca, dom, zakupy i tak w kółko. Pokusa płynąca z faktu, że nagle stać nas na zakup rzeczy, które w Polsce były nieosiągalne, sprawia, że pracujemy po godzinach, aby zarobić jak najwięcej. Wchodzimy w fazę konsumpcyjną. Najważniejsze jest „mieć”.

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

 

Ten etap jest najistotniejszy z punktu widzenia kształtowania przyszłej kariery. Im wcześniej się skończy, tym lepiej. Przecież nie przyjechaliśmy tu tylko po MP3, odlotowe ciuchy czy tanie samochody. Pobyt w UK powinien służyć budowaniu naszej przyszłości poprzez zdobywanie doświadczenia i szlifowanie języka angielskiego. Pewnie każdy z nas może w odniesieniu do tego napisać swoją własną historię.

Własna droga
O swoich podróżniczych przygodach opowiada mi Damian, który do Londynu zawitał półtora roku temu. - Wyjechałem z Polski, nie widziałem tam dla siebie perspektyw. Na początku był Cypr, ale to całkowita porażka. Ani tam robić kariery, ani się dorabiać. Więc pojechałem do Irlandii, ojczyzny moich idoli, zespołu U2. To też okazało się stratą czasu. Irlandia jest spoko, ale ja się tam nie odnalazłem. No i trafiłem do „województwa londyńskiego”. Pracuję jako kierowca, a w weekendy dorabiam jako pomocnik w pubie. Starcza mi na wszystko, ale nie czuję satysfakcji z pracy. A do tego doskwiera mi samotność. Wszystko jest łatwiejsze, gdy masz kogoś przy sobie – konkluduje ze smutkiem. Nie wszyscy wybiegają w przyszłość, snując dalekosiężne plany. Niektórzy odnajdują się w tym, co robią, choć z pozoru zajęcie może nie wydawać się ciekawe. - W Polsce nie starczało mi do pierwszego, choć tyrałem jak wół - opowiada 30-letni Ariel. - Tutaj nie mam tego problemu. Mogę spokojnie utrzymać rodzinę. Skończyłem technikum samochodowe oraz studium informatyczne, ale pracuję w budowlance. Pasuje mi to. Czuję się pewnie w mojej pracy i nie ukrywam, że ją lubię. Na razie nie martwię się o przyszłość, bo nie ma powodów.

Ariel przyznaje, że nie ma żyłki do biznesu, więc nie zamierza zakładać własnej działalności. To, co ma, wystarcza mu. Wierzy, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej. - Opanuję angielski, zdobędę potrzebne certyfikaty i będę mógł przebierać w ofertach - mówi. Jeszcze inny pogląd na tę kwestię ma 22-letnia Kasia. - Zaczynałam od opieki nad dzieckiem. Chciałam znaleźć włoską rodzinę, żeby doskonalić dwa języki jednocześnie. Nie udało się, więc skończyłam z niańczeniem dzieci. Zatrudniłam się jako kelnerka we włoskiej pizzerii, gdzie dość szybko awansowałam na kierownika sali. Lubię tę pracę - przyznaje - ale to tylko etap przejściowy. Właśnie rozpoczęłam studia w Londynie, i to właśnie w nich upatruję szansy na karierę.

Trędowaci
Ile prawdy kryje się w stwierdzeniu: nie dostanę tej pracy, bo jestem Polaczkiem? Nowi emigranci na pewno mają problemy z dostosowaniem swoich kwalifikacji do wymagań tutejszych pracodawców. Niektórzy szefowie preferują zatrudnianie rodaków. – Nie chcę nawet liczyć rekrutacji, na które nie poszedłem, bo wiedziałem, że jako Polak z przeciętną znajomością angielskiego nie mam szans na stanowisko – mówi Damian. – Jestem muzykiem i bardzo chciałbym pracować w tej branży, ale nie mam pojęcia, jak się do tego zabrać. Mam kompleks Polaka na Zachodzie. To trochę tak, jakbym był trędowaty. – Czasami odczuwam pewien dyskomfort w relacjach z pracodawcą - przyznaje Kasia. - Nie dotyczy on jednak mojego pochodzenia. To raczej brak wiary w siebie. Ciągle nad tym pracuję. Po pierwsze, nie wszyscy dyrektorzy i kierownicy są Anglikami. Angielska gospodarka potrzebuje ludzi z zagranicy, by wypełnić luki kadrowe. Po drugie, mamy wiele zalet, które są już znane i skłaniają pracodawców do zatrudniania właśnie Polaków. - Będę skutecznie konkurował z Anglikami - zapewnia Ariel. - Mam już prawie wszystkie papiery, pracuję solidniej od większości z nich, a za pracę nie domagam się kosmicznych pieniędzy. Pod wieloma względami jesteśmy konkurencyjni i możemy rozszerzyć ekspansję na inne obszary rynku pracy. Brak nam tylko promocji własnej marki. Unikanie interviews nie jest najlepszą formą reklamy. W gruncie rzeczy nie mamy nic do stracenia, a zyskać możemy wiele. Samorealizacja i satysfakcja z pracy to rzeczy nie do kupienia. Nawet za pieniądze z nadgodzin.

Przemysław Duda, Polish Express

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

Andrew_Bird

751 komentarz

5 listopad '07

Andrew_Bird napisał:

Co to znaczy "przeciętna znajomość j. angielskiego"? Moim zdaniem wielu Polaków, którzy jada do Anglii nie zna wogóle żadnego języka w tym również polskiego, bo w Polsce można bezkarnie "ściągać" na lekcjach i egzaminach i też dostaje sie dyplomy. Powiedzmy sobie szczerze. Polacy w Anglii nie znają angielskiego w takim stopniu aby swobodnie czuć się w towarzystwie Anglików oraz byż przez nich akceptowanym. Porównaj: "Zulu Gula"!

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska