MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

13/02/2007 00:29:51

W pubie jak w domu

Niedawno opublikowane badania donoszą, iż po zbadaniu wycinka genetycznego tak naprawdę nic nie wskazuje na to, że ktoś urodził się Brytyjczykiem. Dziecko powite w Londynie, w angielskiej rodzinie, niczym nie różni się od tego urodzonego np. w Belgii.


Klientela


Klienci „The Punch Bowl”, pubu na Mayfair, to głównie Anglicy: młodzi, starsi, starzy. Pracownicy umysłowi, w większości szaracy w garniturach, generalnie bardzo mili, chociaż zdarzają się wyjątki, jak w każdym pubie. Głównie piją piwo: „zawodowcy” angielskie „bittery”, początkujący raczej lżejsze „lagery”, ale na to nie ma reguły.

- Mimo że są to zazwyczaj ludzie zamożni, to rzadko zostawiają napiwki, ponieważ w Anglii nie ma zwyczaju zostawiania napiwków w pubie – dodaje Dorota, która na co dzień pracuje w „The Punch Bowl”.

Jeżeli chodzi o ilość wypijanego alkoholu, to Anglicy są niezmordowani, może mają słabsze głowy od Polaków, ale potrafią pić codziennie. Polaków na to nie stać, poza tym picie podczas pracy w Polsce jest kategorycznie zabronione, tutaj natomiast stanowi jakby część pracy.

- Moi klienci w pubie załatwiają interesy, najczęściej rozmawiają o pracy, ich rozmowy są przez to nudne i ciągną się w nieskończoność. Jedno piwo, trzecie, dziesiąte, potem biorą taksówkę i wracają do domów. Mam wrażenie, że wielu z nich nie ma rodzin, dzieci, a jeżeli nawet mają partnerów, to tworzą model związku „no kids, duble income”. Anglicy mimo że są rozmowni, nie opowiadają o swoich rodzinach, bardziej o pracy, o tym, co im się przydarzyło, gdzie jadą na wakacje, skąd wrócili, co widzieli. Większości to alkoholicy, w stopniu mniej lub bardziej zaawansowanym. Mam jednak wrażenie, że życie angielskiego alkoholika jest mniej jałowe niż polskiego. I chociaż alkohol to droga przyjemność, ciągle stać ich na podróże, teatr, kolacje ze znajomymi. Ciekawe jest to, że wielu z nich nie zauważa problemu alkoholizmu, nie myślą o sobie w kategoriach alkoholika czy alkoholiczki, zresztą alkoholizm trudno jest tu rozpoznawalny. Ci ludzie nie upijają się na umór każdego dnia, zazwyczaj piją drogie drinki, wyglądają normalnie, nie różnią się od innych, nie zataczają się do domów. Problem zdają się tylko zauważać barmani, którzy każdego ranka widzą, jak klient z trudem utrzymuje szklankę w ręku – opowiada Dorota.



Polak za barem

Aż trudno uwierzyć, że od kilku lat pubami – z definicji tak bardzo angielskimi miejscami - zarządzają Polacy.
- Ze mną w pubie pracują cztery osoby. Pełnimy podobne funkcje, musimy dbać o wszystko, bo właścicieli niewiele interesuje. I chociaż to bardzo mili ludzie, małżeństwo mieszkające z synem nad pubem, rzadko wychylają nos spoza swojej dziupli. Mój szef, Greg, czasami schodzi do pubu wieczorem, rzadko jednak nam pomaga, jest raczej kolejnym klientem. Ciekawostką jest, że mój pub głównie zatrudnia Polaków. Moi szefowie twierdzą, że to najlepsi, najuczciwsi i najbardziej rozgarnięci pracownicy, jakich mieli. Wszyscy jesteśmy po studiach, i chociaż praca za barem nie jest szczytem naszych marzeń i ambicji, na razie w nim ugrzęźliśmy – zwierza się Dorota z pubu „The Punch Bowl”

- Nie ma chyba pubu, w którym nie pracuje Polak lub Polka. Tak jak na każdej poczcie siedzi Hindus, tak w każdym barze piwo nalewa Polak – siedząc nad kuflem piwa i „The Sun” skarży się wytatuowany Ricci, który zachodzi do jednego z pubów na Hammersmith.

A co w tym złego?
- A dużo w tym złego, bo kiedyś przychodziło się do pubu, żeby pogadać z barmanem, pozaczepiać go, pogadać o piłce czy polityce. Dzisiaj to mniej realne, bo barman często nie rozumie, co się do niego mówi. Szczególnie tu w Londynie – dodaje Ricci, który wyraźnie zaznacza, że dzisiejszy pub, to już nie to.

10 pubów w Londynie, które warto odwiedzić

Anchor Bankside – 34 Park Street
Southwark – dawno, dawno temu Southwark słynął z tradycyjnych „ale house”, które tłoczyły się tu jeden przy drugim. Dzisiaj, z tych najstarszych przetrwał tylko jeden, który został odrestaurowany po wielkim pożarze w 1667 r.

The Blue Anchor – Rolls Passage
The City – to tradycyjny angielski pub w City of London. Zaletą tego miejsca jest przede wszystkim tradycyjne angielskie, domowe jedzenie. Był to ulubiony pub Winstona Churchilla, który relaksował się tu przy ciemnym piwie, paląc swoje ukochane cygara.

The George Inn Yard – 77 Borough
High Street
London Bridge – właścicielem pubu jest nikt inny tylko National Trust, a to już dobry znak, aby odwiedzić ten jeden z charakterystycznych “Old English pub”.

Cittie of York – 22 High Holborn
Holborn – od wczesnego XV wieku High Holborn to ulica słynąca z pubów. Cittie of York ma ciekawą XIX-wieczną fasadę.

The Red Lion
– 1 Waverton Street
Mayfair – miejsce to nadal wygląda i przypomina o minionych wiekach. Pub wybudowany w XVIII wieku niewiele zmienił się od tamtego czasu.

The Red Lion
– 23 Crown Passage
St James’s – The Red Lion zapewnia prawdziwie angielską atmosferę. Można zasiąść tu z najlepszym przyjacielem człowieka, czyli ze swoim psem oraz delektować się „ale”, które jest nieustannie serwowane w tym miejscu od 300 lat.

The Lamb &Flag
– 33 Rose St
Covent Garden – najstarszy pub na Covent Garden. Liczy sobie ponad 300 lat.

The George – 1 D’Arblay Street
Soho – chcąc uniknąć zgiełku Soho najlepiej ukryć się w tym nad wyraz charakterystycznym wiktoriańskim pubie.

Prospect of Whitby – 57 Wapping Wall
Wapping – pub ten powstał w 1500 r. Tawerna od samego początku stała się mekką dla pobliskich mieszkańców, którzy miejsce to nazwali po swojemu „Devil’s Tavern”. Bywał tu Charles Dickons i Samuel Pepys.

Dove – 19 Upper Mall
Hammersmith – przytulny pub z widokiem na Tamizę. Słynie z tego, że niegdyś gościł tu poeta James Thompson i właśnie w Dove napisał „Rule Britannia”. Warto zajrzeć do Dove z jeszcze jednego względu. Znajduje się tu najmniejszy bar na świecie, co odnotowano w księdze Guinnessa.

Joanna Biszewska, Cooltura

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

Andrew_Bird

751 komentarz

5 listopad '07

Andrew_Bird napisał:

W polsce karczmy (bo tak na polski tłumaczymy słowo pub) też miały swój urok i były częścią kultury. Mój dziadek był wójtem na wsi lubelskiej i urzędowałw karczmie - to było przyjete zwyczajowo. Tradycję karczemna zlikwidował głównie ruch działaczy katolickich w amach akcji antyalkoholowej w latach osiemdziesiątych. efekt: zamiast pić w karczmie chłopi pija pod płotem. Do pubów w Anglii chodzi biedota. Osoby z towarzystwa chodzą do klubów - tam wymaga się rekomendacji innych członków i wnosi opłaty tak, aby właśnie nie spotkać tych karczemnych Anglików z krwi i kości, tylko osoby ustosnkowane z koneksjami.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska