MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

25/01/2007 19:32:56

Szkoły uzupełniające

Od ponad pięćdziesięciu lat Polska Macierz Szkolna opiekuje się Szkołami Przedmiotów Ojczystych. Polskie szkoły sobotnie, niezależnie od tego z kim są bezpośrednio związane: Macierzą, SPK, Parafią, czy ZNPZ, pracują wytrwale, przekazując kolejnym pokoleniom znajomość języka polskiego, polską historię, geografię, kulturę i tradycję.

Wiążą polską młodzież z Kościołem katolickim oraz uwrażliwiają młodych na polskie korzenie i na to wszystko, co jest w narodzie polskim najszlachetniejsze.

Od ponad pięćdziesięciu lat Polska Macierz Szkolna opiekuje się Szkołami Przedmiotów Ojczystych. Polskie szkoły sobotnie, niezależnie od tego z kim
są bezpośrednio związane: Macierzą, SPK, Parafią, czy ZNPZ, pracują wytrwale, przekazując kolejnym pokoleniom znajomość języka polskiego, polską historię, geografię, kulturę i tradycję. Wiążą polską młodzież z Kościołem katolickim oraz uwrażliwiają młodych na polskie korzenie i na to wszystko, co jest w narodzie polskim najszlachetniejsze.


Wychowywanie młodych w dwóch kulturach otwiera przed nimi szerokie horyzonty, ukazując bogactwo obydwu kultur. Zarówno rodzice, jak i nauczyciele szkół sobotnich doskonale to rozumieją i dlatego szkoły nasze, mimo wszystko, przetrwały te pół wieku w Anglii. Były okresy, kiedy malała liczba dzieci w szkole, a poziom znajomości języka polskiego spadał. Kiedy indziej przychodził czas, kiedy nowe fale emigracji zapełniały puste ławki, zapewniając im dalszą przyszłość.
 
W połowie grudnia uczestniczyłam w jednodniowym sympozjum, w północnym Londynie, zorganizowanym przez Continyou, Resource Unit for Supplementary and mother-tongue schools, a poświęconym supplementary schools, czyli szkołom uzupełniającym, pod których nadzorem mieszczą się również community language schools, a więc i nasze szkoły sobotnie.
 
Jak wynika z zaprezentowanych referatów, szkoły te zaczynają odgrywać dość istotną rolę w strukturze angielskiej oświaty. Są postrzegane jako ważna podpora systemu edukacyjnego w Anglii. Kolejne badania i sondaże wykazują, że system ten, niegdyś o światowej sławie, poddawany kolejnym zmianom, eksperymentom i tzw. ulepszaniu, dziś przedstawia dość opłakany stan.
 
Tylko mały procent szkół w Wielkiej Brytanii, do których uczęszcza elita społeczna, zapewnia doskonałe wykształcenie. Uczniowie osiągają wspaniałe wyniki, idą na wyższe studia i zajmują kluczowe stanowiska na rynku pracy. Reszta – znakomita większość – zdana jest często na szkoły przeciętne, względnie bardzo słabe, gdzie poziom nauczania jest niezadowalający, a ogromna ilość cudzoziemców negatywnie wpływa na przekaz wiedzy.
Dyscyplina jest słaba, program nauczania rozmydlony, a końcowe egzaminy maturalne coraz łatwiejsze. Duży procent młodych opuszcza szkołę z bardzo przeciętną wiedzą ogólną, źle opanowanym językiem angielskim i bez znajomości języków obcych. Wizja ta martwi nie tylko rodziców, którym przyszłość dzieci leży na sercu, ale również i pracowników oświaty: zarówno nauczycieli, jak i ludzi na ministerialnych stanowiskach.
Rodzice dawno już wzięli sprawy w swoje ręce zakładając wspomniane supplementary schools, do których wysyłają dzieci na dodatkowe lekcje w sobotni poranek. Lekcje te mogą być  bardzo różne; mogą uzupełniać braki szkolne; mogą specjalizować dziecko w konkretnym kierunku: muzycznym, matematycznym, komputerowym. Mogą również podtrzymywać kulturę, język i tradycje kraju pochodzenia. Szkoły takie, finansowane i prowadzone przez społeczników w komitetach rodzicielskich, mają to do siebie, że są niezależne. Mogą układać swój program nauczania, angażować swoich nauczycieli, stawiać uczniom swoje wymagania.

Nie oznacza to jednak, że rząd może ignorować ich istnienie, czy też lekceważyć ich działalność. Wręcz przeciwnie, wygląda na to, że zaczyna on doceniać pozytywną wartość szkół sobotnich. Podnoszą one ogólny poziom wykształcenia, wzbogacają środowisko różnorodnością języków i kultur. Szkoły te winny być postrzegane, doceniane i wspierane, nie powinno się jednak ograniczać ich autonomii.
Do takich właśnie doszło wniosków sympozjum londyńskie. Lokalne szkoły powinny z radością oddawać swe pomieszczenia na działalność szkół sobotnich. Powinny ich działalność wspierać, współpracować z nimi. Nic by się przecież nie stało, gdyby nasze szkoły sobotnie zapraszały kierowników szkół, z których budynków korzystają, np. na jasełka, koncerty szkolne, zakończenie roku. Takie inicjatywy prowadziłyby do lepszego zrozumienia swoich potrzeb i założeń. W obecnej chwili większość szkół sobotnich korzysta z angielskich budynków szkolnych, gdyż stale rosnąca ilość uczniów przerasta możliwości naszych polskich domów parafialnych, klubów SPK czy innych instytucji. Szkoły angielskie przyjmują gości innych narodowości – gdyż jest to dla nich korzystne finansowo, ale nieraz czynią to niechętnie, nie rozumiejąc znaczenia tych szkół, ani roli wychowawczej, jaką mogą spełniać w konkretnym społeczeństwie.

Jak wiadomo, w dzisiejszym, bardzo liberalnym świecie zachodnim, źle pojmowane poczucie osobistej wolności, prowadzi do braku dyscypliny w szkole i zaniku poszanowania dla autorytetu, władzy, osób dorosłych, rówieśników i wspólnego dobra. Szkoły sobotnie, które często na ten aspekt życia dzieci kładą szczególny nacisk, mają tu ważną rolę do odegrania, nawet tam, gdzie przekazywany jest język obcy, a kultura i tradycje zupełnie środowisku angielskiemu nieznane. A jednak właśnie angielskie władze oświatowe dostrzegają dziś ich wartość wychowawczą i chcą wychodzić naprzeciw wszelkim tego typu inicjatywom. Obecny na spotkaniu w Londynie Lord Adonis, minister szkolny, wyraźnie to podkreślał. Nawet dziękował szkołom sobotnim za ich wspaniały wkład w środowisko szkolne. Wyraził nawet opinię, że dobre szkoły sobotnie powinny nie tylko cieszyć się uznaniem, ale i jego dowodami w postaci wyróżnień państwowych za swoją działalność. To byłoby już coś zupełnie nowego! I inicjatywę tą winniśmy wykorzystać!
 
Przemawiający na sympozjum kierownicy szkół mieli wiele ciekawych pomysłów. Z ich doświadczeń szkoły sobotnie – a ponoć jest ich ponad 1000 w samym Londynie – wnoszą bardzo wiele w środowisko oświatowe. Powinny otrzymywać dotacje rządowe; powinny mieć dostęp do darmowych kursów szkoleniowych dla nauczycieli, powinny korzystać z szkolnego „banku meblowego”, w którym można nabyć za tanie pieniądze sprzęt elektroniczny, ławki, rzutniki itd.. Podziwiali oni zespoły nauczycielskie, które, praktycznie rzecz biorąc, noszą szkołę sobotnią w teczce, gdyż nie mają do dyspozycji własnych kątów na sprzęt szkolny. Nie widzieli żadnego problemu z tworzącymi się w szkołach sobotnich gettami językowymi, uważając, że dzieci lepiej się rozwijają i lepsze robią postępy w nauce w swoim środowisku kulturowym.  Jak dobrze pójdzie, to rząd angielski nie tylko oficjalnie przyjmie istnienie polskich szkół sobotnich, ale również weźmie je pod swoje skrzydła i zacznie interesować się ich osiągnięciami, a my przy okazji dowiemy się, jaki powinien być oficjalnych ich status.

Aleksandra Podhorodecka

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska