MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

19/01/2007 14:54:14

Polska szkoła w Londynie?

Mieszkający w Londynie Polacy chcą utworzyć tu polską szkołę średnią. - To strata pieniędzy i czasu - studzi ich zapędy ambasada. Na pomysł wpadł na jesieni dr Dariusz Tereszkowski, polski lekarz mieszkający w Londynie. Zainspirowały go własne doświadczenia sprzed dwóch lat, gdy z żoną i trójką dzieci przyjechał do Wielkiej Brytanii.
- Umieszczenie dzieci w dobrych szkołach było drogą przez mękę - wspomina. Z dwójką młodszych, chodzących do podstawówki, jakoś się udało. Szkoły dla najstarszego, 11-letniego syna szukał jednak bardzo długo. - Myślałem, że pójdę do szkoły i po prostu go zapiszę. Tymczasem w jednej, drugiej, trzeciej szkole słyszałem, że nie ma miejsc. Jedna ze szkół chciała umieścić syna na liście oczekujących i przyjąć go być może dopiero za kilka miesięcy! - wspomina.

Prywatne szkoły, do których się zwrócił, nie chciały przyjąć chłopca nieznającego angielskiego. W końcu jedna z nich zdecydowała się wziąć go na próbę na dwa dni. - Po tych dwóch dniach już nie chcieli go oddać - mówi z dumą tata.

Dopiero po roku, gdy chłopiec znał już angielski i miał dobre stopnie, rodzicom udało się przenieść go do dobrej i bezpłatnej szkoły katolickiej.

Zrobić tak jak Francuzi?

Te doświadczenia sprawiły, że dziś dr Tereszkowski zabiega, by w Londynie powstała pierwsza polska szkoła średnia, podobna do tej, jaką mają np. Francuzi. - Tu możemy kształtować polskie elity, przyszłych ambasadorów polskiego państwa - uważa.

Na ten sam pomysł wpadli też inni Polacy.

Tygodnik "Goniec Polski" o pomyśle pisze od prawie roku. - Zaczęli zgłaszać się do nas Polacy, których dzieci mają kłopoty w angielskich szkołach - opowiada naczelna Katarzyna Kopacz. Przy wsparciu Wspólnoty Polskiej i prawie wszystkich innych polonijnych mediów "Goniec" organizuje w lutym bal, na którym zbierane będą fundusze na szkołę.

Na razie więcej jest jednak pytań niż konkretów. Na projekt nie ma przede wszystkim pieniędzy - by szkoła ruszyła, potrzebnych jest, jak się szacuje, blisko 10 mln funtów, m.in. na budynek i wyposażenie. Takiej kwoty nie zbierze się na balach. Nie jest jasne, w jakim stopniu finansować szkołę mógłby rząd brytyjski. - Projekt nie ma szans ruszyć bez wsparcia polskiego rządu - przyznaje Kopacz.

Nie wiadomo też, co byłoby dalej. Np. czy szkoła miałaby być darmowa, czy płatna. Podobne instytucje, np. liceum francuskie, są finansowane przez rząd, lecz także przez rodziców uczniów. Tymczasem większość Polaków jak na londyńskie warunki zarabia mało i zapewne nie chciałaby lub nie mogła płacić za szkołę.
 
 
Lepiej chodzić do brytyjskich

- Wiele osób ma wątpliwości, czy po pierwszych latach, gdy Polacy lepiej się zaaklimatyzują, szkoła nie zacznie świecić pustkami - mówi Kopacz.

Wśród Polonii nie ma nawet zgody, jak powinna wyglądać nauka w szkole: czy ma być w całości po polsku, czy np. historia i język polski po polsku, a reszta przedmiotów po angielsku, by dzieci były w pełni dwujęzyczne.

Tymczasem projekt napotkał wielką przeszkodę. Powstaniu szkoły przeciwna jest polska ambasada w Londynie. - To strata pieniędzy i czasu - ocenia Krystyna Milewska, radca ambasady ds. nauki i edukacji. - Złości mnie ten projekt, bo z tej szkoły skorzystałaby niewielka grupa. Tymczasem Polacy są wszędzie na Wyspach - mówi.

Nikt nie wie dokładnie, ile polskich dzieci chodzi do brytyjskich szkół. Dziennik "Daily Telegraph" szacował na początku roku szkolnego, że wszystkich dzieci emigrantów z Europy Środkowej jest blisko 11 tys.

Zdaniem Milewskiej pieniądze lepiej wydać na rozbudowę szkół sobotnich, gdzie młodzi Polacy uczą się ojczystego języka, historii, geografii. - Tworzenie sztucznych enklaw to ruch w najgorszym kierunku - twierdzi.

Problem niewątpliwie wynika po części z tego, że polskim rodzicom trudno jest znaleźć miejsce dla swych dzieci w brytyjskich szkołach. Milewska przyznaje, że umieszczenie dziecka w którejś z najlepszych szkół w dzielnicy często graniczy z cudem. Obwinia jednak także samych rodziców.

- 99 proc. dzieci nie zna angielskiego, przyjeżdżają w środku roku szkolnego, rodzice nie próbują wcześniej załatwić dziecku szkoły i oczekują wszelkiej pomocy - mówi. Apeluje do osób, które planują wyjazd, by zapisały dziecko na intensywny kurs angielskiego, przyjeżdżały w wakacje i zabierały ze sobą świadectwa dziecka i wszelkie dokumenty z polskiej szkoły, informujące np. o dysleksji lub nadpobudliwości dziecka. - Wtedy tutejsza szkoła nie będzie musiała zaczynać od zera - tłumaczy.

Część dzieci i rodziców skarży się także na rasizm i szykany ze strony innych uczniów, szczególnie ciemnoskórych. Ich zdaniem szkoły często nie starają się lub nie potrafią rozwiązać problemu. - Rzecz polega także na tym, że rodzice często sami mówią bardzo słabo po angielsku, więc nie mogą dogadać się ze szkołą - mówi Katarzyna Kopacz z "Gońca".

Zdaniem Milewskiej brytyjskie szkoły bardzo starają się pomagać małym Polakom, organizują dla nich dodatkowe lekcje angielskiego, zatrudniają dwujęzycznych nauczycieli. - Mój obraz tego, jak pomagają uczniom z Polski, jest niesłychanie pozytywny. Ich system od lat przystosowywany był do pomagania mniejszościom, a wszelkie przejawy dyskryminacji na tle rasowym lub etnicznym są intensywnie tępione - mówi.

Przykładów Polaków zadowolonych z brytyjskich szkół nie brakuje. Wśród nich jest Anna Rączkowska, mama 14-letniej Miłki, która chodzi do państwowej szkoły w południowym Londynie. - Poziom nauczania jest niższy niż w Polsce, ale podejście do ucznia bardzo indywidualne. Moja córka miała dodatkowe lekcje angielskiego, odkryto u niej talent plastyczny, więc dostała stypendium na dodatkowe lekcje plastyki - wylicza mama.

Jej zdaniem córka czuje się w angielskiej szkole lepiej, niż czuła się w polskiej. - Ma nadwagę. W Polsce była przez to upokarzana, a tu jest lubiana i ceniona.

W szkole są równe proporcje przedstawicieli różnych ras, tak by nikt nie czuł się w mniejszości. I jeszcze jedno: - Poza mundurkiem nie wydałam na edukację córki ani grosza. Szkoła zapewnia nie tylko darmowe książki, lecz także zeszyty, materiały plastyczne - mówi mama.

Choć niektórzy zarzucają innym dzieciom dyskryminowanie Polaków, prawda jest taka, że polskie dzieci, które w kraju nie miały styczności z osobami o innym kolorze skóry, także czasem nie potrafią się zachować. Co gorsza, niektórzy rodzice w polskiej szkole widzą okazję, by ich pociechy nie stykały się z Murzynami czy Azjatami.
Dominika Pszczółkowska, gazeta.pl
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

Amandus152

3 komentarze

31 październik '08

Amandus152 napisała:

Chcę chodzić do polskiej szkoły w Londynie- tzn z poziomem mw takim jak w Polsce. Moim zdaniem lekcje powinny się odbywac po angielsku, obecnie uczęszczam na kurs angielskiego w Uxbridge College i chciałabym zmienic szkołę na dobrą... jestem na Entry 3 i ma matmie mam DODAWANIE PISEMNE to jest śmiech an sali... oh i jestem jedynym BIAŁYM studentem, a chciałambym skonczyć dobrą szkołę prosze o odpowiedź, co w związku z tą szkołą. z góry dziękuję.

profil | IP logowane

Amandus152

3 komentarze

31 październik '08

Amandus152 napisała:

Chcę chodzić do polskiej szkoły w Londynie- tzn z poziomem mw takim jak w Polsce. Moim zdaniem lekcje powinny się odbywac po angielsku, obecnie uczęszczam na kurs angielskiego w Uxbridge College i chciałabym zmienic szkołę na dobrą... jestem na Entry 3 i ma matmie mam DODAWANIE PISEMNE to jest śmiech an sali... oh i jestem jedynym BIAŁYM studentem, a chciałambym skonczyć dobrą szkołę prosze o odpowiedź, co w związku z tą szkołą. z góry dziękuję.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska