Z Ireneuszem Jeleniem, piłkarzem AJ Auxerre i reprezentacji Polski, rozmawia Łukasz Jachimak
Bonjour, Monsieur Plus! W jakim języku chcesz rozmawiać? (śmiech) Po francusku za dużo bym ci nie powiedział. Nie zrobiłem wielkich postępów. To jak sobie radzisz? Ponoć nad Sekwaną jesteś rozchwytywany, a dziennikarze nazywają Cię "Pan Więcej"?
Czyli Monsieur Plus. To rozumiem. Poza tym znam tylko kilka podstawowych zwrotów. Dlatego na każdym kroku jest ze mną tłumacz. Bez niego nie poradziłbym sobie w rozmowach z dziennikarzami.
Na boisku radzisz sobie znacznie lepiej. W ostatnim meczu z Sochaux strzeliłeś zwycięskiego gola. Emocje już opadły?
Oczywiście. Teraz w głowie mam już wyjazd do Marsylii. Ze słynnym Olympique zagramy w przyszłym tygodniu, ale podobnie jak z Sochaux też będziemy chcieli zdobyć trzy punkty.
Znów zapewni je idol kibiców, następca Szarmacha? Nie przesadzajmy. Nie jestem idolem. Choć przyznam, że jest mi bardzo miło, gdy widzę na trybunach naszego stadionu polskie flagi. A jest ich coraz więcej. A jeśli chodzi o pana Szarmacha. Strasznie mi dużo do niego brakuje. On w lidze francuskiej strzelił 96 goli. Żeby dorównać jego klasie, muszę jeszcze latami ciężko harować. Obecnie gwiazdą drużyny to jest np. Akale, uznany za najlepszego piłkarza ligi w grudniu.
Właśnie współpraca z Akale układa Ci się wyśmienicie. Bardzo dobrze się rozumiemy, dużo ze sobą gramy, na treningach ćwiczymy różne rozwiązania i w meczach wychodzi to coraz lepiej. A prywatnie też dogadujecie się tak dobrze? Po treningach spędzasz czas z kolegami z drużyny? Wolny czas zawsze spędzam z rodziną. Tak najlepiej odpoczywam. Zwiedziliście już Paryż? Całego na pewno nie, ale sporo widzieliśmy. Czasem, gdy mam wolny dzień, wybieramy się do stolicy, bo to tylko nieco ponad godzinę drogi stąd. Jak się ma takie auto, to można szaleć na francuskich autostradach... (śmiech) No tak, pod choinkę kupiłem nowe Audi Q7. Ale nie po to, żeby szaleć. To przestronny, naprawdę komfortowy samochód. A w Auxerre też czujesz się komfortowo?
Tak. Jest mi tu naprawdę dobrze. Cieszę się, że latem wybrałem ten klub. Choć czasami tęsknię za Polską. W rodzinne strony przyjechałem na święta i chętnie zostałbym dłużej w gronie rodziców, teściów i przyjaciół.
Do tych ostatnich zaliczasz chyba ludzi z Piasta Cieszyn? Wobec tego klubu zdobyłeś się na ładny gest. Staram się pamiętać, skąd startowałem do kariery. Dla Piasta komplet strojów sportowych to na pewno fajny prezent. A skoro mnie stać na sprawienie takiego, to uznałem, że chcę to zrobić. Zaraz po świętach przyszedł czas na noworoczne postanowienia. Jakie cele sportowe sobie wyznaczyłeś? Chcę grać, jak najlepiej potrafię, dla Auxerre i dla reprezentacji Polski. I strzelać gole. Ile? Tego nie powiem. Dla dobra reprezentacji nauczyłeś się grać w pomocy. Przypuszczałeś, że na tej pozycji możesz sobie tak dobrze radzić? Szczerze powiem, że nie. Ale okazało się, że to jest proste. Myślę, że bardzo pomogła mi moja szybkość. Wystarczy rozpędzić się i minąć rywala (śmiech). Ostatnio wróciłeś jednak do swojej ulubionej przedniej formacji. Klub sprzedał do Nantes napastnika Luigiego Pieroniego, więc teraz jestem potrzebny w ofensywie. Ale w pomocy mogę się przydać Leo Beenhakkerowi. Na transferze Pieroniego Auxerre zarobiło 2,5 mln euro. Ile latem może zarobić na sprzedaży Irka Jelenia? Nic, bo nigdzie się nie wybieram. Informacje o moim przejściu do innej drużyny to zwykłe plotki. W Auxerre jest mi dobrze, to klub naprawdę mocny, znany i szanowany na całym świecie. Chcę z nim wywalczyć jak najwięcej. Jeszcze w tym sezonie możemy zakwalifikować się nawet do Ligi Mistrzów, bo do drużyn zajmujących te pozycje mamy niewielką stratę. metro.pl
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.