MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

12/01/2007 08:31:40

Byle nie Wielka Brytania

Brytyjczycy masowo opuszczają swoje Wyspy. Niektórzy z nich na nowy kraj zamieszkania wybierają Polskę. W 2005 roku na stałe lub przynajmniej na dłużej opuściło Wyspy niemal 200 tysięcy to rodowitych Brytyjczyków. Od prawie dekady na ten krok decyduje się z roku na rok coraz większa ich liczba. Na nowe miejsce zamieszkania najczęściej wybierają Australię, zaraz po niej Hiszpanię, Francję i Stany Zjednoczone.

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Wyludnienie
Wyspom nie grozi, bo w zeszłym roku przyjechało aż o 185 tysięcy więcej nowych osadników niż wyjechało wyspiarzy. Jednak w Szkocji statystyki są alarmujące - najszybciej powiększającą się grupą demograficzną są 80-latkowie. W tym samym czasie ogólna liczba ludności spada. Być może stąd właśnie tak usilne starania tamtejszych władz, aby zachęcić Polaków do przyjazdu. Wypchnięci Do brytyjskich przodków przyznaje się na całym świecie 58 milionów osób, co czyni z tej nacji trzecią po Hindusach i Chińczykach najliczniejszą diasporę świata. Obecnie poza krajem żyje około 5,5 miliona osób, które urodziły się na Wyspach, co stanowi niemal jedną dziesiątą całej populacji Wielkiej Brytanii. 13 procent wciąż żyjących na Wyspach zapowiedziało, że opuści je w najbliższym czasie. Niektórzy badacze uważają, że skłonność do emigracji jest cechą wyróżniającą Brytyjczyków na tle innych społeczeństw Europy. Wystarczy rzucić okiem na telewizję, która w swych programach bezustannie wręcz promuje kupowanie nieruchomości w innych krajach i życie za granicą. Socjologowie dzielą brytyjskich emigrantów na dwie grupy. Pierwszą stanowią osoby, które uważają, że tutejszy rynek pracy nie oferuje im możliwości, do których predestynują ich kwalifikacje, uważają koszty utrzymania, a w szczególności ceny nieruchomości za zbyt wyśrubowane lub są zdegustowani jakością życia publicznego i politycznego. Drugą grupę stanowią ci, którzy wyjechali podążając za swoją miłością lub rodziną, ci, którzy na przykład po studiach zrobili sobie rok lub dwa lata wolnego, aby popodróżować i w rezultacie nigdy nie wrócili do ojczyzny, bo zdecydowali, że gdzie indziej będzie im lepiej. Liczne są wśród nich uwagi na temat depresyjnej pogody na Wyspach i tego, jak wiele energii do aktywnego i zdrowego stylu życia daje słoneczna pogoda. Ci określani są mianem „wyciągniętych”.

W Polsce lepiej
Roger Hartopp ma dziś 47 lat. Do Krakowa przeprowadził się prawie dziesięć lat temu. Przedtem mieszkał w Leicester i pracował jako specjalista od public relations. - Zarobki były dobre, ale praca okropna. Ciągłe użeranie się z ludźmi wykańczało mnie - wspomina. Poczuł nagle, że jego praca to nie to, co chciałby robić w życiu. Zaczął ponadto mieć wrażenie, że w swojej karierze dotknął szklanego sufitu, że już się dalej nie rozwinie, nie awansuje. - Wtedy poznałem na wakacjach w Stanach Zjednoczonych moją obecną żonę, Polkę. Zdecydowałem, że chcę wszystko zmienić w moim życiu i dlatego jestem tutaj, w Krakowie - wyjaśnia. Zaznacza, że początkowo nie miała to być przeprowadzka na stałe. Narodziny syna i życie rodzinne sprawiły jednak, że został. Zajmuje się nauczaniem języka angielskiego. - Jestem, zwłaszcza teraz, gdy tylu Polaków wyjeżdża na Wyspy, bardzo w cenie - mówi. Stwierdza, że jego standard życia nie odbiega znacznie od polskich realiów. - Żyję tak, jak połowa Polaków - szacuje. Mimo to jest przekonany, że nawet przy zawodzie i pensji, jakie miał w Leicester, nie byłoby go stać na taki standard życia, jaki ma teraz. Po polsku do dziś nie mówi zbyt sprawnie. - Dlatego mój syn ma dwa imiona: Peter i Piotr – śmieje się. Mama mówi do niego po polsku, a on po angielsku. Nie czuje się wyobcowany. Ma dostęp do brytyjskich gazet, radia i telewizji. Dookoła mnóstwo anglojęzycznych przyjaciół. Jedyne, co go niepokoi, to to, że Polska coraz bardziej upodabnia się do... Wielkiej Brytanii.

Włóczykij
Marc Horn od dwóch lat żyje w ruchu wahadłowym pomiędzy Trójmiastem a... nie, nie jego rodzinnym Newcastle. Co pół roku rusza w rejs statkiem pasażerskim na Karaiby. Na pokładzie pełni funkcję krupiera w kasynie. A w Polsce? - Nie byłbym chyba Brytyjczykiem, gdybym nie zarabiał na tym, że jestem native english speakerem - śmieje się ze swojego zajęcia, którym jest udzielanie lekcji angielskiego. Czemu udziela ich akurat w Polsce? - Nie dla pogody - zaznacza. Tu mieszka jego dziewczyna i malutka córeczka. Polskę chwali sobie jako miejsce miłe i ciche, dobre do relaksu. - W Newcastle, skąd pochodzę, życie jest bardzo męczące - wspomina. W Trójmieście nie czuje się obco, mimo że po polsku nie mówi wcale. Nikogo też nie dziwi, że jako Brytyjczyk zdecydował się zamieszkać tu na dłużej.

Statystyki
Brytyjczycy coraz chętniej inwestują w nieruchomości poza granicami kraju. Liczby mówią same za siebie. W latach 1999-2004 o 45 procent zwiększyła się liczba osób, które kupiły drugi dom poza granicami kraju. Oprócz tego badania rynku pokazały, że 20% osób mających już dom poza granicami kraju, planuje kolejny zakup nieruchomości w ciągu następnych 12 miesięcy, a kolejne 28% zdecyduje się na taki krok w ciągu następnych 5 lat. Dla mieszkańców Zjednoczonego Królestwa nadal najbardziej atrakcyjne tereny to Hiszpania, Francja, Włochy, Portugalia, Maroko czy Cypr. Jednak już teraz widać duże zainteresowanie nowymi, „nieznanymi” dla nich krajami takimi jak: Turcja, Bułgaria, Chorwacja, Słowacja, Estonia, Litwa czy Polska. Kraje te mają bardzo niskie ceny nieruchomości i gruntów, a to na pewno przyciągnie potencjalnych nabywców. Są to miejsca uważane przez ekspertów za mogące wkrótce przynieść bardzo duże profity, ale niosące ze sobą także większe ryzyko.

Jaromir Rutkowski

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska