Wiadomości

Polak na Wyspie

09/01/2007 14:36:14

Angielska herbatka od polskiego kelnera

Kto obsługuje księcia Walii i głowy państw odwiedzające premiera Blaira? Polscy kelnerzy. W czasie niedawnego pobytu w Londynie prezydent Lech Kaczyński i pierwsza dama mogli się czuć jak u siebie. Gdy chcieli poprosić o śmietankę do kawy na przyjęciu zorganizowanym dla nich przez premiera Blaira, uczynili to w ojczystym języku. Bo przyjęcie obsługiwali Polacy.

Zatrudnia ich firma Global First Class Events Limited, która zajmuje się naborem kelnerów na rządowe imprezy. - Niełatwo dostać tę pracę - mówi 27-letni Bogdan Żyliński z Dębicy na Podkarpaciu, który mieszka w Wielkiej Brytanii od czterech lat. - Można ją dostać po minimum trzyletnim pobycie w Wielkiej Brytanii i jedynie z polecenia osoby znanej już firmie.

Właściciel firmy Stewart Gerald wymaga od pracowników znajomości języka angielskiego, schludnego wyglądu i ogłady. - Trzeba np. wiedzieć, że etykieta i względy bezpieczeństwa nie pozwalają stawać bezpośrednio za plecami członka rodziny królewskiej - wyjaśnia Bogdan. Nie trzeba natomiast mieć doświadczenia w kelnerowaniu - tej sztuki można nauczyć się w firmie.

Kelnerów przed rozpoczęciem pracy na Downing Street, siedzibie premiera, lub w Clarence House, rezydencji księcia Walii, dokładnie badają służby bezpieczeństwa. - Sprawdzają przeszłość aż do dziadków. Nie można być też karanym - opowiada Bogdan. Dopiero zdobycie certyfikatu bezpieczeństwa pozwala na wędrowanie z tacą między najważniejszymi tego świata.

Udało się to już dziesięciu Polakom. Obsługiwali nie tylko prezydenta Polski, ale także prezydenta Francji Jacques'a Chiraca oraz byłego premiera Włoch Silvia Berlusconiego. Mimo trudnych wymogów są zadowoleni z pracy - zarabiają po 10 funtów za godzinę i jako nieliczni śmiertelnicy mogą przebywać w najważniejszych rezydencjach Wielkiej Brytanii.