Największy zawód sprawili jednak polscy piłkarze. Po katastrofalnym występie na boiskach Korei i Japonii wszyscy liczyliśmy, że w Niemczech będzie lepiej. To były niestety tylko nadzieje. Przegrana z Ekwadorem i Niemcami pozbawiła nas drugi raz z rzędu szans na awans. Wygrana na osłodę ze słabiutką Kostaryką nie zmazała plamy na honorze. Dopiero zmiana na stanowisku trenera (z Pawła Janasa na holenderskiego Leo Benhakkera) wniosła powiew świeżości w grę Polaków. Po słabiutkim początku eliminacji do Mistrzostw Europy wygraliśmy z Portugalią i Belgią. I zimę mamy spokojną. Piłkarskim mistrzem świata zostały Włochy, które w finale pokonały po rzutach karnych Francję (choć bardziej niż wynik komentowano uderzenie z główki Zidana w Materazziego).
Afera piłkarska w związku z kupowaniem i ustawianiem wyników meczów wybucha nie tylko w Polsce, ale i we Włoszech. Tyle, że w Italii kary są surowsze (m.in. odebranie tytułu mistrza kraju Juventusowi i zdegradowanie go do drugiej ligi). Zmieniając dyscyplinę – polskie siatkarki wygrały tylko jeden mecz w serii turniejów Grand Prix (przypominam, że są aktualnymi mistrzyniami Europy), za to siatkarze pokazali klasę. Po latach posuchy i lokowania się blisko podium, wreszcie zdobyli medal i zostali wicemistrzami świata! Do finału gromili wszystkich. W najważniejszym meczu ulegli jednak Brazylii. W Polsce i tak zapanowała euforia. Kibice dosłownie nosili ich na rękach. To był chyba najjaśniejszy moment w całym mijającym roku, który choć na chwilę pozwolił nam zapomnieć o katastrofach, zamachach terrorystycznych, odejściach najbliższych i kłótniach w parlamencie. Szkoda, że tylko jeden.
Artur Rynkiewicz
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.