MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/01/2007 07:51:49

Naszym domem jest ulica

W Bristolu jest ich około 20. Budzą w ludziach odrazę, niesmak, przerażenie. Siedem lat tak żyję i jeszcze nie umarłem. Jak się komu nie podoba, to nie musi na mnie patrzeć. Naprawdę mi to wisi. Tu kapnie funcik, tam pięćdziesiątka.

I na flaszeczkę jest. A że zimy praktycznie nie ma, to można nawet spać pod gołym niebem – mówi 43-letni Marian Kowalewski. Razem z kilkoma innymi należy do grupy polskich bezdomnych w Bristolu, która się nie złamała. To znaczy nie trafiła jeszcze z własnej woli do więzienia. Centrum 350-tysięcznego miasta. Godzina 15.00. Przechodzący Anglicy zerkają na trzech mężczyzn siedzących na jednej z ławek i pijących tanie wino.

Opakowane w tekturową torebkę tak, by nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Przepici, zmęczeni, brudni, śmierdzący i pijani. Taki obraz dają miejscowym trzej bezdomni Polacy. Obraz, który zniekształca opinię o reszcie. Nie ma się co dziwić, że niektórzy mówią o nas: brudne polskie świnie.

Na salony ja nie pójdę
Marian Kowalewski jest jedynym z grupy bezdomnych, który zgodził się podać swoje imię i nazwisko do prasy. Ale rozmowni są wszyscy. Pewnie dlatego, że w żyłach i głowie nieźle szumi. – Ja to, proszę pana, nie muszę pracować. Gdybym chciał, to bym sobie robotę od razu znalazł, bo jestem dobrym elektrykiem. Ale po co? Będę wstawał rano, męczył się przez długie godziny w pracy, a potem znów przebijał się przez city? Po kiego ch..., niech pan powie? Nie lepiej leżeć sobie na ławeczce i wyciągać kaskę od ludzi? Jak zrobisz pan maślane oczka i trochę pomamroczesz, że ci ciężko, to każdy coś tam rzuci – mówi i uderza ręką w ławkę. Zna angielski, nawet dość dobrze. Pociąga kolejny łyk. Oblizuje wargi i stuka łokciem siedzącego obok mężczyznę. – A co ja będę się pismakowi spowiadał. Źle nie jest, dobrze wcale. Dla mnie roboty nie ma, to se siedzę na ławce i żebram. I tak już półtora roku. Kiedyś robiłem na dworcu jako sprzątacz, ale mnie wywalili, bo kradłem papier, mydło i inne takie duperele. To kto mnie teraz gdziekolwiek przyjmie, jak se w papiery narobiłem? No kto? – mówi i bierze solidny łyk winka. Trzeci z nich wygląda najgorzej. Tłuste włosy, brudna twarz i najmocniej śmierdzi. Na pytanie, gdzie się myją, rzuca: - A w fontannie. A jak się uda, to się przemknie do kibelka w McDonaldzie. Jak wyrzucą, to wyrzucą. Czasem to i jakieś żarełko można ze śmietnika wyciągnąć. To się nazywa życie. A głupie ludzie wyrzucają czasem nawet całe kanapki. W Polsce to zjedzą wszystko, nawet pudełko wyliżą. Dziady jedne pieprzone – mówi. Z rozpadających się adidasów wystają dwa palce. Dziurawe skarpety, połatane spodnie, kurtka stara jak świat. Obraz nędzy i rozpaczy. – Mnie to w niczym nie przeszkadza. Ja się tam na salony nie wybieram – mówi trzeci.

Koledzy już w więzieniu
Kiedy jest w miarę ciepło, śpią na ławkach w parku, w pobliżu centrum. Czasem uda im się znaleźć jakiś stary, opuszczony budynek albo przespać na budowie. Zimą szukają czegoś cieplejszego. Jedzą to, co wpadnie im w ręce. Piją, wiadomo. Mówić nie trzeba. – Nigdy nie zapomnę, jak znaleźliśmy portfel. Otwieramy, a tam chyba ze 200 funciaków! Żeśmy się kurna ubawili wtedy... Na całego. I nawet winko droższe kupiliśmy. Tyle że w „Tesco” nie chcieli nam sprzedać. Trzeba było iść kilometr do kolejnego sklepu – mówi Marian i popija kolejnego łyka. Dlaczego nie pójdą do przytułku dla bezdomnych albo kościoła po pomoc? – A na cholerę mi to? Jeszcze się ktoś będzie nade mną użalał? W dupie to mam, niech się każdy o siebie zatroszczy. Mnie jest dobrze tak, jak jest. Jak się komuś nie podoba, to niech na mnie nie patrzy. A że śmierdzę i wyglądam jak łach? Bo lubię, to se wyglądam! – mówi ze złością drugi. Reszta bezdomnych Polaków (w Bristolu jest ich w sumie około 20) co rusz zmienia miejsce „zamieszkania”. Część z nich siedzi w więzieniach i to z własnej woli. Bo dość już mieli tułaczki, żebrania i spania pod gołym niebem. – To bardzo proste. Bierzesz kamień i z całej siły uderzasz w witrynę sklepową. Czekasz, aż przyjedzie policja, zgarniają cię i masz ciepłe łóżko, jedzenie i prysznic. Ale tam idą tylko złamasy. Ludzie, którzy sprzedają się angielskiemu systemowi. Są zbyt słabi, żeby przetrwać na ulicy. A to przecież prawdziwe życie, nie dla mięczaków – mówi Marian. I bierze kolejnego łyka.

Trzeba kupić kolejne wino
Były strażnik więzienia w Horfield (nie chciał nazwiska w gazecie) mówi, że bezdomni Polacy są za kratkami bardzo grzeczni. Czasem tylko któremuś z nich odbije palma. Ale i to jest zwykłą zagrywką. – Niektórzy trafiają do nas na miesiąc, dwa i wychodzą. Są jednak i tacy, którzy chcą zostać. Dlaczego? Pewnie dlatego, że znudziło im się życie bezdomnego. Zrobią jakąś awanturę w stołówce i dostaną dodatkowe dni pobytu w celi. To ich stary sposób. Cwaniaki – mówi. Kiedy zbliża się wieczór, Marian i jego dwaj idą poszukać czegoś do spania. – Teraz na dworze już się nie da, bo w nocy można przemarznąć. Poza tym bez przerwy leje deszcz, od którego tak naprawdę już rzygam. Dlatego trzeba znaleźć jakąś piwnicę czy przybudówkę i zakotwiczyć się na jakiś czas. A rano zacząć życie od nowa – śmieje się. Właśnie przyszedł jeden z nich. Nazbierali pieniędzy, to poszedł do sklepu po kolejne wino. – Które to już dziś? Nie pamiętam, ale chyba szóste... Straciłem rachubę. Zresztą to nieważne. Wali w czachę i jest dobre. Wystarczy. Co nie, chłopaki? – pyta dwóch kolegów. Ci bez przekonania kiwają głowami. Jeden z nich wyjmuje zdjęcie, na którym widnieje kobieta idąca za rękę z małą dziewczynką. – To moja była żona. Wyrzuciła mnie z domu w Polsce, choć pracowałem. Nie podobało jej się, że tyle piłem. A przecież dostawała pieniądze dziesiątego. Może nie tyle, ile chciała, ale dostawała. Najbardziej to mi żal córki Julci. Za nią tęsknię. Nie widziałem jej już chyba z pięć lat. Ale kiedyś wrócę do domu i wszystko naprawię. Obiecuję – mówi do kolegów i poraz kolejny łyka wino opakowane w tekturową torebkę.

Artur Rynkiewicz

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

Andrew_Bird

751 komentarz

5 listopad '07

Andrew_Bird napisał:

Gdyby byli Brytyjczykami, to dostaliby mieszkanie socjalne i godziwy zasiłek.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska