MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

21/12/2006 15:40:24

Polskie filmy powodują depresję

Tomasz Suski, rocznik '83. Absolwent Akademii Filmu i Telewizji w Warszawie. Mieszka w Edynburgu. Pracuje jako operator filmowy. Autor filmów: "Welfare state", "Lifestyle", "Squat", "Anomie", "18", "The Strongest", "Little Boy". Obecnie kręci pełnometrażowy film "All her secrets" według scenariusza na podstawie prozy Jacka Dukaja.

Zmywak: Kiedy odkryłeś, że film jest Twoim powołaniem?

Tomasz Suski: Po maturze trafiłem do Akademii Filmu i Telewizji w Warszawie. Wtedy miałem właściwie nikłe pojecie o robieniu filmów. W Akademii zarazili mnie kinem. W liceum robiłem amatorskie filmy, których się nie dało oglądać. Dopiero w Akademii przekonałem się, żea to właśnie chcę robić.

Uważam, że film nie jest dziedziną akademicką. Mogę nauczyć się korzystać ze sprzętu, zasad montażu. Niewolski ("Symetria", "Palimpsest") czy Wojcieszek ("Głośniej od bomb") nie skończyli żadnej filmówki. Szkoła to właściwie dopiero początek. Najwięcej nauczyłem się pracując jako operator. Czasem robię rzeczy, które mnie nie obchodzą, np. filmy korporacyjne dla organizacji. Interesuje mnie wtedy przede wszystkim dostarczenie obrazu najwyższej jakości i na tym się skupiam. Czasem pracuję też za darmo, jeśli mam czas, a projekt jest interesujący.

Natomiast swoje pomysły na film chcę realizować sam, sam być swoim operatorem.

Jesteś w Edynburgu już prawie dwa lata. Od razu zacząłeś pracować w swoim zawodzie?

Nie. Zanim udało mi sie zacząć prace jako operator, pracowałem w Herald Magazine rozdając ulotki, w GAPie, w Tesco, w centrum konferencyjnym jako security steward. W tym ostatnim zawodzie wciąż sobie dorabiam, bo na razie jeszcze nie mogę się utrzymać z operatorki. Jestem samo zatrudniony, ale to znaczy, że muszę szukać firm producenckich, które miałyby dla mnie zlecenia. Latem zleceń jest więcej, w styczniu, w lutym mniej. Jestem freelancerem, jestem niezależny i taki styl życia mi odpowiada. Mam swój sprzęt oraz znajomego Szkota, który też ma swój - chcemy założyć spółkę. To, co robię dla pieniędzy nie jest pasjonujące, ale to mój zawód. Liczy się to, że stoję za kamerą, a nie za zmywakiem.

Kiedy szukałem pracy zdarzało mi się brać darmowe zlecenia na przykład od studentów Edinburgh College of Art. Dopiero po pół roku od przyjazdu dostałem pierwsze płatne zlecenie. W tym zawodzie nie liczy się CV ani wykształcenie, trzeba mieć dobry showreel czyli swój dorobek oraz trochę znajomości. W Jobcentre nie ma ogłoszeń dla filmowców. Trzeba poznać jak najwięcej ludzi i dać się poznać. Co roku staram się zrobić nowe, profesjonalne DVD z menu i showreelem i rozsyłam je. Nie tylko w Szkocji, do Anglii też - jeśli zlecenia są wyjazdowe, to koszty i tak pokrywa firma.


O czym marzysz?

Marzę żeby zrobić swój film. Po to, żeby zobaczyć, czy mi się w ogóle uda. Film nie przyniesie zapewne zysków, tylko straty, bo choć wszyscy pracują za darmo, muszę sam pokryć koszty podróży i wyżywienia ekipy.

Film będzie pełnometrażowy. Mam swoją ekipę: asystentów kamery, dźwiękowca, ludzi od organizacji produkcji . Jestem reżyserem, autorem zdjęć i będę sam montował. Film będzie kręcony na raty. Na nakręcenie potrzeba 20 dni zdjęciowych, ale z powodu braku budżetu będzie to 20 osobnych dni, a nie 20 pod rząd. Film kręcę na kamerze cyfrowej HD, ale z użyciem obiektywów 35mm, aby miał profesjonalny wygląd.

Kto napisał scenariusz do filmu?

Jestem współautorem scenariusza, który jest oparty na fragmentach powieści Jacka Dukaja. Dukaj wyraził zgodę na ekranizacje i wspiera mnie w tym projekcie. Przełożyłem historię Dukaja na język filmu, skróciłem, dodałem i powstał fajny projekt na film.

Jakie są Twoje plany na najbliższe lata?

Nie planuję przyszłości, bo nie wiem, gdzie będę za 5 lat. Jak usiłowałem snuć plany na przyszłość to nigdy nie wychodziło. Cel na najbliższe 12 miesięcy to film. Chcę udowodnić, że można zrobić pełny metraż bez budżetu. Co dalej z filmem - nie wiem.

Może festiwale?

Może. (śmiech) Najpierw trzeba film zrobić.

Znajomi w Polsce pytają czy wracam, na razie w Polsce nie mam perspektyw, znów musiałbym zacząć od początku. Przed przyjazdem do Szkocji pracowałem jako montażysta w agencji reklamowej, kręciłem castingi i mogłem pracować z reżyserem reklam. Gdybym został, mógłbym się w tej agencji rozwijać. Wyjechałem nie dlatego, że nie miałem pracy, ale żeby zmienić środowisko, poznać nowy kraj, kulturę, przeżyć coś nowego. Na razie nie mam powodu, żeby wracać. Już tam byłem, wiem, jak wygląda tam życie. Nie przypuszczam, że i w Szkocji chciałbym długo mieszkać. Za 3-4 lata pewnie znów mnie gdzieś poniesie.

Kto jest dla ciebie inspiracją?

Młodzi filmowcy często nie czerpią inspiracji, tylko kopiują. np. Quentina Tarantino, bo tak fajnie robić filmy jak on. Staram się nie kopiować nikogo - mogę robić ujęcia podobnie jak ktoś inny, ale to często podświadome. Wciąż nie znalazłem własnego stylu, zrobiłem za mało filmów, żeby mówić o stylu.

Uwielbiam chodzić do kina. Mogę obejrzeć amerykański gniot, jeśli ma świetne zdjęcia (jak "Helikopter w ogniu") - potem z reguły nie wiem, o czym ten film był. Nie cierpię grafiki komputerowej. Chyba, że chodzi o animację z założenia.

Moi ulubieni reżyserowie to Luis Bunuel, Julio Medem. Szczególnie ten drugi, za eksperymenty z obrazem.

A w kinie polskim?

Polskie kino? Większość polskich filmów powoduje depresję. Lubię Krzysztofa Krauzego - robi filmy prawdziwe do bólu, głęboko osadzone w polskiej rzeczywistości. Uwielbiam Kieślowskiego - zarówno jego wczesną twórczość (choćby "Amator") jak i późniejsze filmy ("Podwójne Życie Weroniki"). Wajda, moim zdaniem, nie może się znaleźć w polskiej rzeczywistości po zmianie systemu. Podobała mi się "Symetria" Niewolskiego, słyszałem że "Palimpsest" jest dobry, ale jego ostatni film "Job, czyli ostatni szara komórka" to komedia zrobiona dla kasy - jak się o tym dowiedziałem, to straciłem do niego zaufanie.

Nie lubisz komedii?

Osobiście uważam, że komedia to najlepszy gatunek filmowy, bo jak bardzo poważne nie byłyby problemy świata, to najlepiej je obśmiać. Ale komedia musi mieć sens, nie może być tylko zbiorem gagów, śmiesznych tekstów.

We współczesnych młodych filmowcach drzemie potencjał, ale popatrz jak się w Polsce promuje i dystrybuuje filmy: "Palimpsest" w pierwszy weekend obejrzało zaledwie kilkanaście tysięcy widzów. A tłumy walą na komedie typu "Nigdy w życiu!". Zresztą, kryzys zapewne przechodzi kino na całym świecie. Ale to już temat na inną rozmowę.

Dziękuję za rozmowę.

Więcej o Tomaszu na jego stronie internetowej: www.well-known-artist.com.

Kasia Kokowska, Zmywak

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska