MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

10/12/2006 09:46:31

Czy Mary Poppins może pomóc?

Społeczeństwo Wielkiej Brytanii, podobnie jak społeczeństwa innych krajów świata, zmierza się obecnie z licznymi zagrożeniami. Większość z nich dotyka zaś nie tylko dorosłej części populacji, ale także dzieci i młodzieży. Powiększa się liczba nieletnich matek, notuje się wzrost depresji u najmłodszych. A także ilość odnotowywanych aktów przemocy, napadów, wandalizmu, prostytucji; ilość osób używających narkotyków i nadużywających alkoholu...

Zaalarmowani pogarszającą się sytuacją Brytyjczycy opracowali programy, mające na celu radzenie sobie z problemem, także wśród najmłodszych. Już w 1988 r. wszedł w życie ASBOs (Anti Social Behaviour Orders), niedługo później ABC (Acceptable Behaviour Contracts). Funkcjonują na zasadzie komplementarnej, z tym, że pierwszy wykorzystuje narzędzia procedur prawnych, podczas gdy ABCs nie jest obligatoryjny i mniej formalny. Angażują policję, wspólnoty lokalne, organizacje, placówki edukacyjne, oraz profesjonalistów. Wprowadzony po raz pierwszy w Islington ABCs, mający na celu zmianę zachowania młodzieży w wieku od 10 do 17 lat, połączył wysiłki wszystkich, na których spoczywa odpowiedzialność za brak akceptowalnego społecznie zachowania: wychowawców, samych młodych oraz rodziców.

Obydwa programy, chociaż mogą poszczycić się wymiernymi efektami, nie przyczyniły się do redukcji problemu. Okazało się bowiem, że nikt nie jest w stanie pomóc, jeśli proces wychowawczy nie zacznie się w rodzinie. A rodzice często zupełnie nie radzą sobie z wychowywaniem własnych dzieci.

Jak wynika z opublikowanego niedawno sondażu, przeprowadzonego dla potrzeb Home Office przez brytyjski Ośrodek Badań Rynku i Opinii Społecznej MORI, który objął 2 tys. osób, ponad połowa respondentów wyraziła przekonanie, że jedną z głównych przyczyn antyspołecznych zachowań jest złe wychowywanie dzieci przez rodziców.

Dlatego jedna z ostatnich inicjatyw brytyjskiego rządu, na którą przeznaczone są fundusze w wysokości 4 milionów funtów, zakłada powstanie w kilkudziesięciu rejonach Wielkiej Brytanii sieci placówek zatrudniających specjalistów (głównie psychologów), zajmujących się kwestiami wychowywania w rodzinie. Do ich zadań należeć będzie m.in. oferowanie rodzicom dostępu do profesjonalnego poradnictwa.

Według doniesień Home Office, planowane jest dotarcie w ten sposób do dodatkowej liczby 20 tys. rodziców rocznie. Będzie to miało miejsce po części dzięki obowiązkowym kursom dla rodziców, a po części dzięki propozycji nie obligatoryjnych zajęć. Formy wsparcia obejmą m.in. indywidualną pomoc oraz lekcje dotyczące zagadnień wychowawczych .

Rząd jest przekonany, że taka, oficjalnie ustanowiona forma pomocy, zakładająca wywieranie nacisku na niektórych rodziców, by uczęszczali na lekcje mające pomóc im w kontroli nie chcących podporządkować się pociech, może być użyteczna dla ogromnej większości ojców i matek.

Jako dowód na istnienie zapotrzebowania na profesjonalne formy pomocy w postępowaniu ze zbuntowanymi nastolatkami i dziećmi, wskazuje m.in. na popularność dotyczących problematyki wychowawczej programów typu „Superniania” (oskarżanych jednakże często o schematyzację i powierzchowność). Obecna w nich niania, niczym Mary Poppins z popularnej opowieści dla dzieci, dokonuje na ekranie prawdziwych cudów, w przeciągu kilku dni, nieomal w magiczny sposób zamieniając dzieci z dzikich bestii w potulne baranki.

Mimo że projekt ingerencji władz w życie rodzinne spotkał się ze słowami krytyki, rząd brytyjski jest przekonany, że sukces programów uczących jak wychowywać jest zbyt oczywisty, by go ignorować. „Nie chodzi tu o to, by mówić ludziom, jak mają wychowywać dzieci. Rząd musi odegrać istotną rolę w organizowaniu form wsparcia dla rodzin, które go potrzebują” – podkreśla Tony Blair.

 

Stworzenie sieci specjalistycznych poradni, oraz kursów dla rodziców, przypieczętowuje rządowe wysiłki, by poprzez lepsze wychowanie w rodzinie zapobiec antyspołecznym zachowaniom dzieci i młodzieży.

Czy jednak wysłanie rodziców na przymusowe lekcje, uczące ich wychowywania, pomoże rozwiązać problem?

Jak podkreślają psychologowie, dzieci szanują rodziców, gdy są oni autentycznymi wychowawcami, gdy nie stosują zasad podwójnej moralności. Na szacunek i autorytet zasługuje się całym życiem. Potrafiący wychowywać rodzice, sami powinni być uformowani i wciąż się wychowywać, wymagając od siebie. A ilu jest właśnie takich?

Statystyki dotyczące rozwodów, zdrad, przemocy i patologii, nie wystawiają tu dobrego świadectwa współczesnym ojcom i matkom. Brak jest efektów wychowawczych, bo nie ma kto wychowywać.

Psycholog i duszpasterz, ks. Marek Dziewiecki podkreśla, że dominujące w naszych czasach koncepcje wychowania, oparte są na mitach, uleganie którym ma bolesne konsekwencje. To mit spontanicznego rozwoju bez potrzeby wysiłku oraz wychowywania bez stresów. Zarówno wychowanek, jak i wychowawca, są tu zagrożeni – przez samych siebie i własną słabość.

Rodzice mają przekazywać życie, ale i troszczyć się o jego rozwój. „Rodząc w miłości i dla miłości nową osobę, która sama w sobie jest powołana do wzrostu i rozwoju, rodzice tym samym podejmują zadania umożliwienia jej życia w pełni ludzkiego” (Familiaris consortio). Wychowywać to znaczy tak oddziaływać na osobę, aby rozwijała się na wszystkich płaszczyznach, by była zdolna do miłości, szanująca drugiego i wrażliwa na potrzeby, zdolna podjąć odpowiedzialność za inną osobę.

Tony Blair i jego propozycje rządowej Mary Poppins, jakkolwiek zasługują na uznanie, wydają się dotykać tylko nawierzchni problemu. Podobnie zresztą jak w Polsce – inicjatywy wychowawcze ministra Giertycha. Wątpliwe też, by dzięki nim, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, problem w magiczny sposób zniknął.

Można trudną młodzież wysłać do specjalnych szkół, można też rodziców posadzić w ławkach i uczyć od podstaw, jak mają wychowywać. Ale proces wychowywania – i siebie samego i własnych dzieci – trwa całe lata. Wymaga również nie tylko wspólnych wysiłków placówek edukacyjnych i rodziców. Wymaga także samowychowania i formacji wszystkich: nauczycieli, rodziców, polityków.

Tylko wtedy niesforny Jaś albo Johnny, który bije kolegów, i pyskuje rodzicom, ma szansę wyrosnąć na kogoś, który przyczyni się do stworzenia odrobinę lepszego świata. świata, gdzie zamiast restrykcyjnych reguł krainy Wielkiego Brata, obowiązywać będą prawa cywilizacji miłości.

Martyna Mazurek

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska