26/11/2006 12:08:56
Do przekraczania granic są jednak niezbędne... Wychodziłam z tegorocznej edycji organizowanych w listopadzie w hali londyńskiej Olympii targów językowych – Language Show z bardzo silnym przekonaniem: język jest bogactwem, o który warto dbać i którym warto się dzielić. Im więcej języków znamy i im znamy je lepiej, tym bogatszy staje się otaczający nas świat. A londyńska impreza przekonała mnie, że na pewno warto go poznawać.
O organizowanych w Londynie Language Show nie dowiedziałabym się zapewne, gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności: szkoła, w której pracuję, miała przewidziane bezpłatne wejściówki dla chcących wziąć udział w imprezie nauczycieli. Niekoniecznie przekonana, czy właśnie w ten sposób pragnę spędzić niedzielne popołudnie, ale zaintrygowana interesującym programem imprezy, a także zachęcona przez kilka osób, które były, widziały i odtąd wracają tam co roku – wybrałam się. Byłam, widziałam i zdecydowanie nie żałuję.
O języku powiedziano już bardzo wiele. Jest systemem znaków, którego istota polega na związku znaczenia i obrazu akustycznego. Język jest ojcem myśli. A może jej dzieckiem? Tyle istnieje definicji, ile osób, które zafascynowała skomplikowana struktura natury języka. Współczesna wieża Babel to coś, co łączy i dzieli, co urzeka różnorodnością i zachęca do poznawania.
Tegoroczna edycja Language Show, zorganizowana w listopadzie br., objęła 20 języków i ponad 100 stoisk. Odwiedzający halę londyńskiej Olympii mogli wziąć udział w ponad 80 różnych seminariach i prezentacjach (w tym lekcjach pokazowych).
Ciekawą ofertą, która zainteresowała z pewnością wszystkich szukających zatrudnienia, pozwalającego na wykorzystanie swoich lingwistycznych umiejętności (w tym Polaków) były tu, zorganizowane, z inicjatywy portalu internetowego toplanguagejobs.com językowe targi pracy: The Language Recruitment Fair. Podobnie jak w roku ubiegłym, przyciągnęły one kilka tysięcy osób, a wśród potencjalnych pracodawców znaleśli się m.in. European Employment Services czy Blue Lynx Multilingual Recruitment. Można tu było zostawić CV, była także możliwość rozmowy i uzyskania porady dotyczącej możliwości rozwoju własnej kariery zawodowej.
Oferta stoisk zaskakiwała różnorodnością i atrakcyjną formą. Reklamowały się tu m.in. związki zawodowe tłumaczy i nauczycieli oraz związane z nauczaniem organizacje m.in. CILT - National Centre for Languages czy The Association for Language Learning. Nie zabrakło także księgarni oraz wydawców specjalizujących się w pozycjach dotyczących nauki języków obcych, oraz organizacji takich jak np. International Press Network - prezentujących obcojęzyczną prasę. Znalazły się tu także stoiska firm oferujących szkolenia językowe m.in. z zakresu biznesu, czy agencje edukacyjne (m.in. Workers Educational Association, Department for Education and Skills) lub promujące kulturę danego kraju instytuty.
Prócz tego, swoje stoiska miały tu także zrzeszające np. zawodowych tłumaczy czy nauczycieli oraz instytucje odpowiedzialne za egzaminy z języków obcych oraz egzaminy tłumaczeniowe (AQA, The Chartered Institute of Linguists), a także organizacje rządowe (European Employment Services, The Intelligence Corp). Prezentowano tu także ofertę uniwersytetów, programy wymiany studenckiej, oraz organizacje zajmujące się programami wolontariatu.
Ogromnym powodzeniem cieszyła się też oferta szkół językowych – i tych mających swą siedzibę w Wielkiej Brytanii i tych poza jej granicami. Starały się one przyciągnąć nie tylko atrakcyjnymi cenami, ale również quizami i konkursami, w których wygrać można było np. dwutygodniowy kurs hiszpańskiego na Majorce. Bardziej leniwym oferowano wszelkiego rodzaju kursy korespondencyjne i multimedialne.
Tegoroczni uczestnicy Language Show mieli też wyjątkową okazję do poznania bogactwa światowych kultur – i to często w dość niekonwencjonalny sposób. W ramach ‘Language in Action’, zaprezentowano interesujące wykłady dotyczące problematyki lingwistycznej. Poświęcone zostały m.in. nauce języków na wyższych uczelniach; roli języka w wolontariacie; korzyściom płynącym ze znajomości chociaż kilku tubylczych słów za granicą, znaczeniu języka w projektach pomocy humanitarnej. Znalazł się tu też m.in. referat poświęcony ‘językom, które wpędzają w kłopoty, językom, z których jest się dumnym i języków, o których nigdy nie słyszano’ oraz o tym ‘jakich słów używamy najczęściej, które są modne obecnie, a które używane były przez stulecia’. Miały tu też miejsce wykłady na temat roli nauczycieli języka obcego, akcentu, świadomości kulturowej oraz zagadnień tłumaczenia, w tym przekładu dla potrzeb unijnych. WŚród wykładowców znaleźli się wybitni specjaliści m.in. Vivian Marr z Oxford University Press, Helen Campbell z wydziału tłumaczeń Komisji Europejskiej czy członkowie nagrodzonej Noblem organizacji Medecins Sans Frontieres, a także przedstawiciele poszczególnych instytutów kultury, profesorowie akademiccy i dziennikarze.
W przygotowanej specjalnie ‘Language Teachers Zone’ można było natomiast wziąć udział w prezentacji różnych technik nauczania języków, w tym komputerowych i multimedialnych, wysłuchać wykładu o tym, jak nie uczyć, poznać znaczenie języka w życiu wspólnot lokalnych, a także posłuchać o perspektywach nauczania języków obcych w brytyjskich szkołach. Z kolei w ‘Language Learning Zone’ stworzono możliwość poznania sposobów, w jakie można efektywnie nauczyć się języka obcego, wykorzystując w tym celu dostępne technologie.
Znużeni częścią merytoryczną, mogli udać się na organizowane w ramach cyklu ‘Taster Classes’ lekcje pokazowe (także polskiego), a także warsztaty poświęcone różnym krajom i językom. Mogli skosztować nie tylko smaku nowego języka, ale także rumuńskiego wina, hiszpańskich tapas, a na zakończenie zatańczyć rumbę lub pośpiewać po francusku.... Atrakcji nie brakowało, a targi kusiły kolorami barwnej, wielonarodowej, wielokulturowej i różnojęzycznej tęczy.
Nie zabrakło też polskich akcentów. Pod hasłem „Ponad 40 milionów Europejczyków mówi po polsku. Dołącz do nich” miał tu miejsce specjalny, prezentujący nasz kraj i jego język program. Z pewnością o jego obecności zadecydował także, nie dający się nie zauważyć fakt, coraz liczniejszej obecności naszych rodaków na ulicach Wysp Brytyjskich, co zresztą również podkreślano: „Od 2004 r. około miliona Polaków przybyło do Wielkiej Brytanii, z czego 200 tys. znalazło się w Londynie. Zapraszamy na sesję, która pozwoli ci na zbliżenie się do języka i kultury ludzi, którzy szturmem podbili Wielką Brytanię”.
Można było tu, prócz wzięcia udziału w części edukacyjnej, posmakować nieśmiertelnych polskich kiełbasek, urastających do rangi prawdziwego symbolu narodowego, bez którego żadna poświęcona naszemu krajowi impreza wydaje się nie móc obejść.
Wśród stoisk Language Show, polskie stoisko wyróżniało się też zdecydowanie, nie tyle nawet swoją ofertą (chociaż była ona, trzeba przyznać dość atrakcyjna) co rozmiarem i elegancką oprawą. Pod skrzydłami Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu prezentowano tu kursy polskiego oferowane przez ośrodki oświatowe w Polsce, można było otrzymać materiały na temat możliwości studiów w naszym kraju, zakupić książki do nauki polskiego, czy po prostu poczęstować się smakowitą polską krówką lub wafelkiem opakowanym w papierek kuszący napisem „Flavour of Polish language”. Niezwykle miła i pomocna była także obsługa stoiska – na moją prośbę o materiały dla młodzieży ze szkoły przedmiotów ojczystych, otrzymałam całą reklamówkę ze słodyczami, płytami CD, przystępnie wydanymi lekturami – nagrody wykorzystane następnie w przeprowadzonym w czasie lekcji quizie na temat Polski, za które moi uczniowi byli naprawdę wdzięczni.
Niestety, mimo atrakcyjności stoiska polskiego ministerstwa, na targach nie dostrzegłam zupełnie, prócz ulotek jednej szkoły językowej, informacji na temat możliwości uczenia się polskiego w Wielkiej Brytanii, czy chociażby tylko w Londynie, a także na temat instytucji, które, tak jak POSK czy Polski Instytut Kultury, w różnoraki sposób promują polską kulturę. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Szkoda, bo szansa na pokazanie walorów naszego kraju, jego mieszkańców i jego dorobku, była naprawdę ogromna. Cóż, jak to kiedyś spuentowano w jednej z najbardziej popularnych na świecie (nie polskiej ) komedii: „Nikt nie jest doskonały”.
Do kogo skierowany był tegoroczny Language Show? Z pewnością trudno wyłonić tu jakąś jedną, określoną grupę. Trafili tu bowiem zarówno – tak jak ja, nauczyciele języka, dodatkowo zainteresowani tłumaczeniami, jak i osoby uczące się języków – na różnych poziomach zaawansowania. Także wszyscy zafascynowani niepowtarzalnym doświadczeniem życia i studiów w obcym kraju i obcym języku. A także po prostu ci, których pociąga przygoda spotkania z inną kulturą.
Wychodziłam z pierwszego w moim życiu (lecz na pewno nie ostatniego ) Language Show pełna wrażeń i entuzjazmu potrzebnego, by lepiej nauczać ojczystego języka, który tak ładnie był tu reklamowany, jako pełnowartościowy i europejski. Ale nie tylko.
Otóż zatlił się we mnie także nieśmiały płomyczek: pragnienie, by poznać jakiś nowy język, który szerzej otworzy moje okno na świat, ograniczony ostatnio do skąpego wycinka polsko-anglosaskiego pejzażu. Mimo iż do lingwistycznych orłów raczej nie należę i bliżej mi raczej do rodzimego wróbla, wybierającego taplanie się w bezpiecznej kałuży swojskości – postanowiłam, że śmiało podążę za nawołującym do poszerzenia swoich językowych horyzontów, wewnętrznym głosem.
W ręku ściskałam otrzymaną na targach reklamę kursów esperanto. Ten światowy, bądź co bądź język, będący nie tylko, jak mawiają zazdroszczący mu sławy złośliwcy ‘hobby lingwistycznych szaleńców’, ale ‘promującym idee równości i pacyfizmu pomostem’, miał być, dodatkowo, jak dalej czytałam w ulotce: ‘dziecinnie prosty’ – a więc w sam raz na moje możliwości. To właśnie esperanto, język naprawdę międzynarodowy, będzie kluczem, otwierającym drzwi przez które, z mojego zaścianka wyjdę wprost do królestwa lingwistycznej świadomości.
I wtedy przypomniałam sobie: twórca esperanto, Ludwik Zamenhoff, był Polakiem !
Ktoś kiedyś powiedział: „Granice twojego języka oznaczają granice twojego świata”. A przekraczanie granic jest przecież niewątpliwie polską specjalnością.
Martyna Mazurek
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...