MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

18/11/2006 10:08:10

Winni inni

Otwarta i szczera debata na temat różnorodności i uprzedzeń rasowych wielokulturowego społeczeństwa brytyjskiego uchroni nas przed niepokojem i wzrastającymi napięciami pomiędzy ludźmi o innym wyznaniu, kolorze skóry, przekonaniach - ostrzegał Trevor Phillips, prezes CRA, Organizacji do Spraw Równości Rasowej.

W zeszłym miesiącu w Londynie rozpętała się debata. Punktem zapalnym sporu stała się nauczycielka ze szkoły w Yorkshire. Odmówiła ona odsłonięcia twarzy w obecności kolegów z pracy i przez cały czas nosiła swój nikab. W momencie kiedy ją zwolniono, muzułmańska kobieta oddała sprawę do sądu.
Zaraz po tym do walki przystąpili politycy najwyższego szczebla. Jack Straw, były minister spraw zagranicznych całkowite zakrywanie twarzy nazwał "widoczną oznaką separacji i odmienności". Premier Tony Blair zaraz za nim dodał, że rozumie powody zwolnienia nauczycielki.
Nietrudno przewidzieć, co było dalej. Oskarżenia o razizm, zarzuty dyskryminacji wywołały dyskusję. Prasa i telewizja brytyjska podtrzymały temat kłopotliwych symboli i dyskryminacji w Wielkiej Brytanii. Do tematu włączyła się The Commision for Racial Equality (CRE). Szef komisji CRE Trevor Phillips podczas dyskusji w publicznej telewizji BBC nie oszczędził nawet Polaków, twierdząc, że z Europy Wschodniej (głównie z Polski) do Wielkiej Brytanii przybywają biali rasiści. Phillips dodał, że wśród czarnoskórych Brytyjczyków rośnie niepokój spowodowany tym, że wielu przyjezdnych z Europy Wschodniej jawnie prezentuje swoje uprzedzenie.
"Polacy i inni Wschodnioeuropejczycy nie mają już hamulców. Ich postawy względem czarnoskórych nie zmieniły się od lat 50-tych. To jest niemożliwe do zaakceptowania" - mówił w BBC szef Organizacji do Spraw Równości Rasowej.
W Wielkiej Brytanii rozgorzała dyskusja: w jakiej kondycji i dokąd zmierza multikulturowe, tak bardzo podzielone dzisiaj społeczeństwo Brytanii?
Niewyraźne symbole
W tym samym czasie, kiedy brytyjskie media zajęły się dyskusją na temat dyskryminacji i rasizmu - w Albert Hall ponad 500 uczniów, ich nauczycieli i rodziców podziwiało nagrodzoną pracę piętnastoletniej Shajede Rahman z Dudley. Na rysunku widzimy azjatycką dziewczynę osłoniętą kwefem. Praca uczennicy wzięła udział w konkursie, w którym uczniowie wyrażali swoje odczucia na temat jak widzą siebie jako obywateli Wielkiej Brytanii. Praca Shajede to odbicie w lustrze autorki, która mówi o sobie: wyznaję islam i pochodzę z Bengali, jestem Brytyjką z Bengali i obywatelką Dudley.
Jej rysunek jak i prace pozostałych kilkuset uczniów, które wzięły udział w konkursie, nie odzwierciedlają obaw, o których publicznie dyskutuje się ostatnimi tygodniami, bo nie widzimy w nich problemów z określeniem własnej tożsamości i miejsca w społeczeństwie.
Oczywiście nie wszystkie prace przedstawiają szczęśliwe, harmonijne multikulturowe społeczeństwo Wielkiej Brytanii. Widzimy również mniej sentymentalne spojrzenia uczniów na wieloetniczność. To obrazki, które przedstawiają gangi, przemoc, podziały, ale także odwagę i nadzieję. Sądząc po pracach konkursowych można założyć, że najmłodsza generacja Brytyjczyków wyraźnie widzi swoje miejsce w zróżnicowanym społeczeństwie i w tym samym czasie doskonale też dostrzega, że podziały istnieją i mogą budzić różne reakcje. I w tym kontekście, być może, ci młodzi ludzie nie pojmują całego zamieszania wokół problemu zakrywania kwefem twarzy w szkole. Tak samo - co mogę sobie wyobrazić - byłaby dla nich absurdem dyskusja na temat: czy w miejscach publicznych wolno afiszować się krzyżem zawieszonym na szyi, który - szczególnie dla młodego pokolenia - jest dzisiaj bardziej ozdobą niż religijnym symbolem.

Mówić czy nie mówić?
To co wydaje się oczywiste dla najmłodszych, stanowi jednak problem i temat rozgorzałej debaty wśród ekspertów i działaczy organizacji zajmujących się dyskryminacją na tle religijnym i rasowym. Incydent z nauczycielką, która odmówiła odsłonięcia twarzy w miejscu pracy skłonił CRA do przygotowania regulaminu obowiązującego w miejscach pracy: co wolno nosić, a czego nie wolno pracownikom o różnych kolorach skóry i wyznaniach. Nietrudno się jednak domyślić, że tak naprawdę nie chodzi o to, czy można przyjść do pracy z krzyżem na piersiach i z zakrytą woalką twarzą. Problem ma o wiele głębsze korzenie. Od kilku tygodni w Wielkiej Brytanii politycy, dziennikarze i społecznicy starają się odpowiedzieć na pytanie: jak na początku XXI wieku, w tak szybko zmieniającym się nowoczesnym społeczeństwie, układają się nasze relacje z innymi?
Problem jednak w tym, że ze względu na obowiązującą w Anglii polityczną poprawność i manierę mówienia półsłówkami przez polityków i komentatorów, bardzo trudno jest uzyskać odpowiedź, która pokazałaby prawdziwy obraz naszych postaw względem innych. Od jakiegoś czasu obserwujemy, że prawda jest sekretem, którą dzielimy się tylko z ludźmi, którzy wyglądają i myślą tak samo jak my. Nie mówi się otwarcie w miejscach publicznych, a nawet na otwartych debatach tego, co się naprawdę myśli o innych. Nie mówi się, bo nie wolno, bo należy przestrzegać politycznej poprawności. A może łatwiej byłoby zrozumieć wielokulturowość i dostrzec różnice, które nas dzielą, kiedy powiedzielibyśmy wyraźnie i głośno, co np. biali myślą o czarnoskórych, o wyznawcach islamu, o Żydach. Może warto otwarcie opowiadać kawały, z których się zaśmiewamy przy stoliku w pubie, wokół którego siedzą sami swoi? Może właśnie zakaz mówienia otwarcie tego, co jedni myślą o drugich, powoduje coraz większe rozwarstwienie, bariery i podziały w społeczeństwie, bo prawda ze względu na polityczną poprawność jest skrzętnie ukrywana?

BlokE from Poland
W Internecie krąży fotografia. Widzimy na niej plac budowy i kilkunastu pracowników, ale tylko jeden z nich pracuje. Wywija łopatą, siedzi w rowie i kopie dół. Nad nim bezczynnie stoją: specjalista do spraw marketingu, menager biznesowy, analityczny, logistyczny, specjalista PR, itd. Ten jedyny, który fizycznie pracuje to facet z Polski (bloke from Poland).
Co tak naprawdę wyróżnia to zdjęcie, które rozsyłają między sobą Anglicy? Pokazuje, że Polacy to robole, którzy nadają się tylko do kopania dołów, a może, że tylko Polacy nie boją się ciężkiej pracy? Interpretować można różnie, jednak każdy Polak, który ten fotomontaż obejrzał miał niewesołą minę, coś mu się nie podobało. Zdjęcie to jest wyraźnym sygnałem, dopełnia obrazu i pokazuje, co jeszcze myślą o nas Anglicy, którzy otworzyli dla Polaków rynek pracy w maju w 2004 roku.
Podobnie z dowcipami, które krążą na nasz temat. Zacytuję jeden z nich. Przychodzi Polak do sklepu i chce kupić telewizor. Mówi: poproszę ten telewizor, a sprzedawca na to: uciekaj wstrętny Polaku, nic ci nie sprzedam. Zatroskany krajan poszedł po poradę do Anglika i pyta: co mam zrobić, aby mi sprzedał ten telewizor. Anglik mu doradził: może się ogól, wykąp, kup nowe ciuchy. Polak wykonuje polecenia, odświeżony przychodzi ponownie do sklepu i prosi o to samo, ale znowu słyszy: idź ty wstrętny Polaku, nic ci nie sprzedam. Polak ponownie wybiera się do Anglika po poradę: co mam zrobić, znowu mi nie sprzedał. Ten mu radzi: może idź na lekcje angielskiego, naucz się języka. Polak zapisał się do szkoły, podszkolił język, wyrobił akcent. Wraca do sklepu. Ubrany schludnie, ogolony, pachnący z nienaganną angielszczyzną prosi o telewizor. A sprzedawca to samo: to znowu ty wstrętny Polaku, nic ci nie sprzedam, idź sobie stąd. Zdziwiony Polak, wreszcie pyta: ale dlaczego właściwie nie chcesz mi sprzedać tego telewizora?
- Bo to jest mikrofalówka baranie!!! - wykrzykuje sprzedawca.
Takie, a czasami i mocniejsze kawały o Polakach opowiadają sobie Wyspiarze.
Właśnie dzięki nim wiemy, co innym się w nas nie podoba lub które z naszych przywar, ułomności i zachowań budzą w innych śmiech. Te na pozór nic nieznaczące humory w rzeczywistości przełamują bariery i docierają do integracji i prawdy: co myślą o nas inni. A Polacy przecież też nie są dłużni. Znani ze swojego temperamentu, w przeciwieństwie do Anglików, którzy wolą szeptać lub myśleć i nie mówić, Słowianie otwarcie i głośno wyrażają swoje opinie na temat innych, czy to w autobusie, czy to w miejscu pracy. I w ten sposób doczekaliśmy się etykiety, że jesteśmy imigrantami, którzy prezentują silne postawy rasistowskie. W gazetach pojawiły się tytuły: "Warning over racist migrants arriving from new EU states"(Evening Standard, 23 października br.)
Dowiedzieliśmy się, że tysiące białych Polaków prezentuje głęboko rasistowskie postawy. Staliśmy się współwinnymi pogłębiających się podziałów brytyjskiego społeczeństwa.

Prawda leży po środku
Czy można jednak śmiało powiedzieć, że Polacy to rasiści, jak niedawno uczyniły to media z Trevorem Phillipsem na czele? Być może w pewnym sensie jest to prawda. Bambus, Żółtek, Ciapaty - niektórzy z nas nawet nie zdają sobie sprawy, że epitety te są obraźliwe i używają ich śmiało na co dzień tak w autobusie, w pracy, jak i przy piwie z kumplami, którzy pochodzą z tego samego polskiego zapyziałego miasteczka, gdzie prawie 100 procent społeczeństwa to biali katolicy, którzy na oczy nie widzieli ani czarnoskórego, ani zakwefionej islamskiej kobiety. Zastanawiające jest jednak, gdzie Polacy mieliby się tego rasizmu nauczyć, skoro wychowali się w społeczeństwie, w którym nie ma podziałów rasowych?
Rasizm Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii zdaje się zaczynać i kończyć na poziomie werbalnym. Na razie potwierdzają to raporty Home Office z których dowiadujemy się, że Polacy nie popełniają przestępstw na tle rasowym, a prędzej są ofiarami, co miało niedawno miejsce w Irlandii, gdzie napadnięto i zdemolowano domy, w których mieszkali obywatele polscy.

O tym się nie mówi
Oficjalny raport Home Office podaje, że w latach 1995 - 2004 popełniono 58 morderstw, które, według policji, zostały dokonane z pobudek rasowych. Wśród tych przestępstw aż w 24 przypadkach ofiarą był biały człowiek. Liczby te obalają pogląd, że ofiarą morderstw na tle rasowym są kolorowi przedstawiciele mniejszości etnicznych. Jeden z oficerów policji przyznał jednak, że ze względu na polityczną poprawność dyskusja na temat morderstw białych nie zostaje podejmowana na forum. Dodał również, że biały robotnik jest tak samo, jak nie bardziej, wyalienowany i zagrożony jak jego kolega z Afryki czy muzułmanin.
O przemocy na tle rasowym mówi się głośno w Wielkiej Brytanii od 1999 roku, w którym zamordowano czarnoskórego nastolatka Stephena Lawrence. Kolejny głośny przypadek to morderstwo Anthonego Walkera, który został porąbany siekierą w Liverpoolu przez młodociany gang białych.
Obrazu dopełniają jednak kolejne morderstwa. W 2004 roku młody Szkot, Kriss Donald został ugodzony kilkanaście razy nożem i podpalony. Pakistańczyk Daanish Zahid został skazany za morderstwo na tle rasowym. W tym samym roku trzydziestoletni biały Londyńczyk został zamordowany przez podpitych Azjatów. Wszystkie te morderstwa są w tym samym stopniu odrażające. Jednak ze względu na polityczną poprawność morderstwa dokonane na białych nadal nie są poddawane publicznej dyskusji, gdyż - jak przyznał MP Phil Woolas na łamach dziennika The Observer, 22 pażdziernika br. - mogłoby to zaszkodzić relacjom rasowym w Brytanii.
Powyższe przykłady i wrzawa wywołana wokół islamskiej nauczycielki odmawiającej odsłonięcia twarzy w angielskiej szkole pokazują, jak bardzo współcześni Brytyjczycy są spolaryzowani ze względu na kolor skóry i wyznanie.
Sytuacji nie poprawia szybko zmieniające się oblicze współczesnego brytyjskiego społeczeństwa. Tylko w ciągu ostatnich kilku lat na brytyjskich ulicach i w sklepach pojawili się kolejni "inni", a wraz z nimi ich akcenty, zwyczaje i uprzedzenia. CIA w niedawno sporządzonym raporcie za pogłębiające się napięcie między rasami obwinia też nowo przybyłych Polaków. Czytamy, że pochodzą z krajów przesiąkniętych rasizmem i atakują na angielskich ulicach tak czarnoskórych, jak i Azjatów.

Joanna Biszewska

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska