17/11/2006 08:00:46
Na filmie Jerzego Stuhra „Historie miłosne” kolega zwraca się do uniwersyteckiego profesora przeżywającego rozterki z powodu romansu ze studentką: „Co ty stary, tu nie Ameryka, u nas za molestowanie jeszcze nie wsadzają”. W Anglii przepisy o nagabywaniu kobiet, obmacywaniu i spoufalaniu się są ścisłe i w dodatku ściśle egzekwowane. Znajomy zaczął nawet odwracać wzrok od kobiet, na których towarzystwo skazany jest w windzie.
Ostatnio prasa pisała tu o 24-letnim Tomaszu Stępniowskim, oskarżonym przed sądem w Weymouth o to, iż podszczypywał i obmacywał dziewięć kobiet. Raz czy dwa wydał przy tym znaczące odgłosy. W swoich wyjaśnieniach powiedział sądowi, iż nie ma sobie nic do zarzucenia, bo takie zachowanie jest w Polsce do przyjęcia. Sąd oniemiał, gdy nie pytana o zdanie tłumaczka Swietlana Purkis, z urodzenia Rosjanka, przyznała Stępniowskiemu rację i pouczyła sąd, wskazując, iż granice flirtu są w społeczeństwach Europy Centralnej i Wschodniej znacznie szersze (niż w Anglii) i takie przejawy zachowania jak te, których dopuścił się podsądny może i są kulturowo frywolne, ale wcale nie oznaczają braku szacunku dla kobiet. Stępniowski został zidentyfikowany na kamerze zainstalowanej na ulicy i zapewne uświadomił już sobie nie tylko podstawową normę zachowania wobec kobiet: „look, but do not touch”, ale także inną społeczną i kulturową specyfikę życia w Anglii – wszyscy są tu bardzo wyczuleni na punkcie prywatności, ale statystyczny obywatel chodząc wokół swoich spraw jest rejestrowany na kamerach 300 razy dziennie.
Dla wielu Polaków przyzwyczajonych do modelu rodziny, w którym ojciec ma na ogół najwięcej do powiedzenia, kulturowym szokiem są także obowiązujące w Anglii normy wobec dzieci i młodzieży. Znajomej instruktorce harcerskiej odechciało się prowadzenia zajęć z młodzieżą, gdy otrzymała do wypełnienia formularz, w którym musiała wytłumaczyć się z tego, że nie jest pedofilką. Ktoś inny opowiadał mi jak na ulicy dał klapsa synalkowi, który odmówił zawiązania sznurówki. Po przyjściu do domu odebrał telefon od dyrektora szkoły, który natychmiast wzywał go do siebie, by się wytłumaczył z postępowania, o którym poinformował świadek zdarzenia. Zagrożono mu skierowaniem sprawy do odpowiednich władz, ale na szczęście dla niego w kamerze, która miała sfilmować incydent nie było filmu. Dla wielu imigrantów szokiem jest to, iż 16-letnie dziecko może samo pójść do lekarza po środek antykoncepcyjny, gdy jednak chce się zaszczepić na grypę, to lekarz przyjmie je tylko w obecności rodzica.
Paradoksy życia w Anglii nie zawsze są dla Polaków czytelne. Dlaczego przy zapisaniu dziecka do niektórych szkół wymagany jest list od księdza, a religię systematycznie usuwa się z życia publicznego? Dlaczego 10-letnie dziecko może sięgnąć po darmową gazetę „Metro” w drodze do szkoły i poznać szczegóły z życia seksualnego modelek, a w supermarkecie nie sprzedadzą mu „Sunday Timesa”? Dlaczego rośnie liczba dorosłych zbulwersowanych nieodpowiednim zachowaniem młodzieży, a maleje liczba osób gotowych zwrócić jej uwagę?
George Mikes radził cudzoziemcom w Anglii pogodzić się z losem: „Być cudzoziemcem jest niezaprzeczalną ujmą, a przede wszystkim dowodem złego smaku. Zbrodniarz może się poprawić i zostać uczciwym członkiem społeczeństwa. Cudzoziemiec nie może się zmienić. (...) Co najwyżej może w pewnych warunkach zostać Brytyjczykiem, ale Anglikiem nie będzie nigdy”.
Andrzej Świdlicki
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...