Blair myśli o czwartej kadencji

Blair zapowiedział z początkiem września, że odejdzie z urzędu przed upływem obecnej kadencji parlamentu, w ciągu roku.

W ocenie niektórych komentatorów powołanie grup roboczych ds. konkurencyjności gospodarki, służb publicznych, bezpieczeństwa oraz migracji i polityki zagranicznej jest próbą narzucenia Partii Pracy agendy, którą realizowano by także po odejściu Blaira.

Niektórzy dziennikarze mówią o dążeniu Blaira do "scementowania swego politycznego dziedzictwa", a jeszcze inni o "związaniu rąk" jego prawdopodobnemu następcy, obecnemu ministrowi finansów Gordonowi Brownowi.

Oficjalnie Brown poprzez swoich zaufanych współpracowników zapewnia, że zgodził się na daleko idący przegląd polityki Partii Pracy i zaprzecza, jakoby jego zgoda była wymuszona. Stosunki między Brownem a Blairem były bardzo napięte na początku września.

Rozpoczynająca się w najbliższych dniach w Manchesterze doroczna konferencja Partii Pracy będzie ostatnią, na której Blair wystąpi jako jej lider. Wśród jego potencjalnych następców obok Browna wymieniani są szef MSW John Reid i minister oświaty Alan Johnson. O tym, kto zajmie miejsce Blaira zadecyduje wynik głosowania w kolegium wyborczym, w którym po 1/3 głosów mają posłowie, związkowcy i szeregowi członkowie partii.

Konferencja partyjna przesądzi o tym, czy Blair zdoła zaaranżować swoje odejście w uporządkowany sposób, stawiając tym samym partię w dobrym położeniu do ubiegania się o mandat na czwartą kadencję, czy też w partii rozpocznie się walka o władzę jeszcze przed jego odejściem.

"Ze względów porządkowych" organizatorzy zjazdu nie dopuścili do umieszczenia na porządku obrad nadzwyczajnej debaty na temat przywództwa w partii.

Tymczasem spora część aktywistów partyjnych uważa, że Blair powinien odejść jak najszybciej, ponieważ jest obciążeniem dla partii, która musi się przygotować do majowych wyborów w Szkocji i Walii. (interia.pl)

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: