Katastrofa kolejowa

Do wypadku doszło tuż po godzinie 18.00 (20.00 czasu polskiego), w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach, na przejeździe kolejowym w Ufton Nervet w rolniczym hrabstwie Berkshire, ok. 65 km na zachód od stolicy Wielkiej Brytanii.

Jadący z z dużą szybkością z Londynu z dworca Paddington do Plymouth pociąg z 300 pasażerami uderzył w pojazd znajdujący się na jednopoziomowym przejeździe, co spowodowało wykolejenie co najmniej dziewięciu wagonów pociągu. Część wagonów przewróciła się, w wielu zablokowały się wyjścia, co utrudniło akcję ratowniczą. Zgasło światło i czuć było zapach oleju silnikowego. Większość osób wydostała się na zewnątrz o własnych siłach wybijając szyby.

Uczestnicy wypadku i naoczni świadkowie mówią, iż uderzenie było poprzedzone długim, gwałtownym hamowaniem, które okazało się skuteczne tylko częściowo. W chwili katastrofy pociąg rozwijał szybkość ok. 160 km na godzinę

Na miejsce wypadku przybyło ponad 20 karetek pogotowia i 14 wozów straży pożarnej. Akcja wydobywania ludzi ze zniszczonych wagonów trwała przez cały wieczór. Jeszcze trzy godziny po wypadku we wrakach wagonów uwięzionych było co najmniej sześć osób. Również w nocy ratownicy z psami przeszukiwali okolice miejsca katastrofy.

Wśród sześciu ofiar śmiertelnych jest motorniczy pociągu i kierowca samochodu. 61 rannych osób przewieziono do pobliskich szpitali w Reading i Basingstoke. 48 osób, po udzieleniu im niezbędnej pomocy, opuściło już szpitale.

Rzecznik szpitala w Berkshire powiedział w niedzielę rano, że z hospitalizowanych tam pasażerów pociągu dziewięć osób ma drobniejsze zranienia, a cztery są w poważniejszym, ale stabilnym stanie.

Pojawiły się spekulacje, że kierowca samochodu specjalnie ustawił go na przejeździe kolejowym, chcąc popełnić w ten samobójstwo. Policja odmówiła jednak skomentowania tych pogłosek zapewniając, że okoliczności katastrofy wyjaśni drobiazgowe śledztwo.

Katastrofa wywoła zapewne kolejną debatę o stanie brytyjskich kolei. Media od dawna biją na alarm, wskazując, że odkąd koleje zostały sprywatyzowane, są niedoinwestowane i należą do najmniej bezpiecznych w Europie. W ostatnich latach na Wyspach Brytyjskich doszło do wielu tragicznych wypadków kolejowych. W 1999 roku na stacji Paddington w Londynie zginęło 31 osób. Śledztwo wykazało, że maszynista nie miał odpowiednich kwalifikacji i doświadczenia