Idea była piękna - kaskady wody przelewające się po stopniach, żadnych ogrodzeń, dostępna dla wszystkich i płytka. Okazało się, że fontanna nie wytrzymała przede wszystkim londyńskiej pogody. Już kilka dni po otwarciu, w Hyde Parku szalała ulewa, liście zatkały odpływy i woda zamiast kaskadami po ściśle wytyczonym torze, po prostu wylewała się z brzegów.
Teraz jednak wody w fontannie nie ma wcale. Okazało się, że konstrukcja jest dostępna i rzeczywiście chętnie chodzą po niej dzieci i dorośli, ale bezpieczna nie jest. Już trzy osoby poślizgnęły się na stopniach i trafiły do szpitali.
Na razie robotnicy robią rowki w stopniach, aby były mniej śliskie, ale kierownictwo Hyde Parku zwołało zebranie specjalistów, którzy mają wymyślić jakiś bardziej pewny sposób. W Londynie podniósł się szum.
Fontanna miała być ozdobą Hyde Parku - tymczasem go szpeci, gdyż na czas remontu budowla została ogrodzona. Gazety przypominają, że amerykańska projektantka fontanny Diany - Kathryn Gustafson - ma już na koncie inną, postawioną w londyńskim parku Crystal Palace. Nieczynna fontanna stoi tam od czterech lat, a projektantka winą za to obarcza wykonawcę i brak funduszy.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.