Michael Philip Jagger - kojarzony z rewolucją obyczajową lat 60. - teraz będzie miał prawo do tytułu sir przed nazwiskiem. Kiedy ogłoszono tę decyzję, w brytyjskiej prasie pojawiło się wiele ironicznych i krytycznych komentarzy.
Wiele osób twierdzi, że przeszłość Jaggera - kobieciarza, mającego zatargi z policją, zatrzymanego za narkotyki - powinna wykluczyć go z grona osób nagradzanych tytułem szlacheckim.
Przyjaciel z zespołu Rolling Stones Keith Richards też nie szczędził Jaggerowi słów krytyki. Jak powiedział, nie chce stać na scenie z kimś wystrojonym w "diadem i idiotyczną gronostajową pelerynkę".
Richards przypomniał, że przyjmując szlachectwo Jagger zbliża się do establishmentu, któremu w przeszłości Rolling Stones tak bardzo się sprzeciwiali.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.