Do zamachów przez brytyjskimi instytucjami w Stambule doszło, gdy w Londynie trwały rozmowy T. Blair - G. Bush nt. walki z terroryzmem.
Bush powiedział, że zamachy to dowód na to, że terroryści gardzą życiem niewinnych ludzi. "Oni nienawidzą wolności, wolnych krajów. Dziś kolejny raz doświadczyliśmy tego, na co stać morderców. Okrucieństwo to część ich strategii. Oni chcą zawładnąć wolnymi krajami, ale nie uda im się to. Dziś Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i pozostałe kraje są zjednoczone w bólu i w determinacji, by zwalczać zło, gdziekolwiek ono jest" – powiedział Bush.
Występujący razem z Bushem na konferencji prasowej premier Wielkiej Brytanii Tony Blair oświadczył z kolei, że jego kraj nie ma zamiaru wycofywać się wojny z terroryzmem u boku Amerykanów. "Są tacy, którym się wydaje, że Wielka Brytania zyskałaby wycofując się z tej walki, są nawet tacy, którzy sądzą, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy sami ściągnęli na swoje głowy nieszczęście. Powiedzmy sobie wyraźnie: to nie Ameryka zaatakowała al-Kaidę 11-go września, tylko al-Kaida Amerykę - i tym samym zaatakowała wszystkich ludzi, którzy wyznają tolerancję i wolność, sprawiedliwość i pokój".
Tymczasem w Londynie ma odbyć się dziś największa od lat demonstracja uliczna. Przeciwnicy wojny w Iraku zapowiadają udział 100 tysięcy osób.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.