Amerykańskie służby specjalne nie mają wątpliwości - ryzyko zamachu jest bardzo duże. Jak wynika z prasowych doniesień, Londyn został zaliczony przez Secret Service do strefy największego zagrożenia, głównie ze względu na działające tam komórki skrajnych ugrupowań muzułmańskich z północnej Afryki.
Dlatego Amerykanie domagali się podjęcia drakońskich środków bezpieczeństwa, m.in. wyłączenia z ruchu sporych obszarów w centrum miasta i zamknięcia wielu stacji metra. Brytyjskie władze jednak się na to nie zgodziły. Zwiększono za to środki bezpieczeństwa w portach i na lotniskach. Szczegółowych kontroli mogą się spodziewać pasażerowie, przyjeżdżających z Europy pociągów Eurostar.
Scotland Yard zapowiedział, że bezpieczeństwa na ulicach Londynu pilnować będzie nie 4 tysiące, jak mówiono wcześniej, a 14 tysięcy policjantów. Oprócz tego prezydenta przed ewentualnymi zamachowcami ma chronić aż 400 jego własnych agentów.
Do przemieszczania się z miejsca na miejsce Bush będzie używał specjalnie przywiezionej z USA limuzyny. Opancerzony Cadillac DeVille może przetrwać uderzenie pociskiem kalibru 155 mm. W podwoziu ma pancerną płytę chroniąca przed wybuchem bomby o wadze około 2 kilogramów. Samochód jest również przygotowany na atak biologiczny. W podróż poza Londyn amerykański prezydent będzie mógł się udać również przywiezionym z USA, opancerzonym helikopterem Marine One. W promieniu 15 kilometrów od niego obowiązywać ma wtedy strefa zakazu lotów.
Do ostatniej chwili trwały negocjacje dotyczące trasy przemarszu zapowiadanych wielotysięcznych, antywojennych demonstracji. Władze obawiają się, że tłum może stanowić doskonałe schronienie dla ewentualnych zamachowców.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.