Połowa wystawców to firmy brytyjskie, 20 proc. amerykańskie, a reszta - europejskie. Krytycy tej imprezy nazywają ją handlem bronią masowego rażenia. Zwracają też uwagę na to, że głównymi klientami będą kraje biedne, które powinny swoje szczupłe środki wydawać na rozwój, a nie zbrojenia.
Wokół ośrodka, w którym zorganizowano targi, wprowadzono rygorystyczne środki bezpieczeństwa mobilizując 2,6 tys. funkcjonariuszy. Zapewnienie bezpieczeństwa kosztować będzie 1 mln funtów.
W. Brytania jest drugim największym w świecie sprzedawcą broni i sprzętu - po USA. Największym klientem sektora jest rząd brytyjski, który w ub. r. złożył zamówienia na łączną sumę 13 mld funtów.
W 1999 roku W. Brytania wydawała na obronę 2,6 proc. PKB. Sprzedaż broni i sprzętu przynosi brytyjskiej gospodarce ok. 5 mld funtów rocznie.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.