05/11/2006 10:28:23
- A jeszcze dwóch pracowników nagle nie przyszło do pracy, więc... - kręci głową nad swoją dolą. Oczywiście nie Polaków. - Jak komuś zależy to nie nawala - podejrzewa, że po prostu zaspali. Zna te klimaty. Przecież nie od razu wskoczył na kierownika. - Zaczynałem od kuchni w pubie Wetherspoon na Acton - wspomina. Odprowadzał akurat kolegę na metro i wstąpili na jedną pintę. Za barem pracowała przemiła Polka, a lokal właśnie potrzebował pracownika, więc tak się jakoś zgadało. Na początku nie było łatwo, bo o pracy w cateringu wiedział tyle, ile wiedzieć może absolwent kierunku „służby socjalne”. Postawili go więc na zmywaku. - Ale w pubie, jak to w pubie.
Wiecznie ktoś wypada ze zmiany albo przyjdzie tylu klientów, że barmani nie są w stanie sami nadążyć - opowiada. Tym sposobem z doskoku nauczył się przygotowywania posiłków i nalewania piwa. Przy następnym wakacie nie było siły - został barmanem. A potem szkolenia, szkolenia, szkolenia... i egzaminy wewnętrzne. - Dziś jestem tym, kim jestem i chociaż finansowo awans nie jest wielki, to mam satysfakcję - wyznaje.
Łabędzia szyjka
Nie może się nadziwić, że w centrum Londynu tak dobrze schodzi polskie piwo. - Mamy żywca, lecha i tyskie w butelkach. Anglicy chętnie je biorą, co jest dla mnie szokiem, bo zazwyczaj wolą słabsze drinki, a polski browar często ma ponad pięć i pół procentu „woltażu” - oznajmia. Nieco gorzej sprzedaje się żubrówka. Pewnie dlatego, że to nie ta oryginalna, tylko marki Wisent. - Smak i aromat jednak niezupełnie taki, nie tak intensywne - ocenia ze znawstwem Jarek. Drinki z nią kupują głównie Anglicy. Polacy wybierają jednak piwo. Piwo, które nalewać trzeba też ze znawstwem. Wie o tym Magda „Buntowniczka”, którą Jarek zatrudnia od półtora roku. Przyjechała do siostry odpocząć na tydzień wakacji przed studiami i... tak już została. Praca za barem nieco ją zaskoczyła. - W Polsce puby to miejsca głównie młodzieżowe, a tutaj mamy klientów nieco starszych - ocenia. I bardzo wymagających. Pianka na piwie ma być gęsta i na szerokość palca. Dlatego ważne, żeby wyczuć pompę z piwem, na której się pracuje. Pierwsze pociągnięcie ma być mocniejsze, żeby piwo zawirowało w szkle i się spieniło. A potem powolutku po ściance miarowo prostując kufel z pozycji pochylonej o 45 stopni aż do pionu. Na szczęście firma myśli, jakby tu łatwiej oczarować klienta pianką, więc ostatnio wprowadzili „łabędzie szyjki” sięgające z kranu do nalewania piwa aż do dna kufla, a nawet specjalne „sprinklersy” nakładane na ich zakończenia, dzięki czemu pianka idealnie na 5 procent objętości pinty robi się praktycznie sama.
POSK i ławeczka
Firma może sobie jednak na głowie stawać, żeby zadowolić marudy. - Ale ja tam klientom w kaszę nie pozwalam sobie dmuchać. Mają być dla mnie uprzejmi - zaznacza. Nie dała też z siebie zrobić uśmiechniętej lali i konsumujący piwo zawsze mogą rozpocząć z nią rozmowę od zapytania o marsa na twarzy: „Everything all right?”. A później to i o Polsce porozmawiać można, bo wielu klientów było przynajmniej w Krakowie czy Warszawie. Z Polakami zaś bywa różnie. - Mamy tu takich, co mieszkają na ławce na przeciwko. Lubią wpadać po keczup - wskazuje jednorazowe saszetki z sosem pomidorowym do kanapek, które są wystawione na kontuarze. Ale to jeszcze pół biedy - czasem przychodzą prosić klientów o pieniądze, spijają po nich resztki piwa, awanturują się po polsku. - Z ciężkim sercem muszę ich czasami wyrzucać za drzwi - mówi Jarek. - W końcu to Polacy. Ale na szczęście nie tylko tacy tu wpadają. W pobliżu jest Polski Ośrodek Kultury i Sztuki, sławetny POSK. - Polacy często wpadają parami lub całymi grupami na drinka po koncercie czy kabarecie - mówi Jarek. Magda zwłaszcza chwali sobie tych, którzy są tu jeszcze od wojny. - Przynajmniej nie trzeba się ich wstydzić. To ludzie, którzy coś osiągnęli - zaznacza. Załoga natomiast jest międzynarodowa: Brazylijczycy, Włosi, jeszcze niedawno było sporo Australijczyków i Nowozelandczyków. - Czasami w pracy jesteśmy w takim pędzie, że trudno jest być dla siebie miłym, ale po fajrancie często chętnie chodzimy razem na piwo - opowiada Magda.
Piwny karierowicz
O chodzeniu na piwo dużo może powiedzieć Piotrek Wróbel, który pracuje „na kuchni”. W ten sposób dostał pracę, a nawet nauczył się języka. - Gdy szukałem pracy, łaziłem po mieście rozdając CV, a tu przychodziłem odpocząć przy piwku, bo tu pracowała moja dziewczyna - wspomina. Wkrótce znał już całą ekipę lokalu. Gdy zwolniło się miejsce w kuchni, od razu dostał propozycję. - Potem z kolei nie izolowałem się, tylko chętnie łaziłem z Angolami na piwo i tak jakoś zacząłem ich rozumieć - uśmiecha się. Swojej przyszłości nie planuje na dłużej niż dwa lata. Wtedy zamierza rozpocząć studia. - To musi być coś i praktycznego, i coś, co mnie interesuje zarazem. Na pewno nie prawnik ani lekarz. Może fotografik... - zastanawia się. Piotrek właściwie nie wie, jak nazywa się jego stanowisko. - Na pewno nie jestem kucharzem. Po prostu odgrzewam gotowe żarełko w mikrofalówkach - śmieje się. Czasami, jak dziś, nie może nadążyć, więc puste kartoniki latają po całej kuchni. Teraz musi posprzątać. O 19 nadejdzie druga fala uderzeniowa. Prosto z pracy. Głodna i złakniona złocistego relaksu z pianką.
Rekordy
• Najmocniejszy alkohol wyprodukował w okresie międzywojennym Estoński Monopol Alkoholowy. Destylowany z ziemniaków alkohol miał moc 98 procent.
• Piwo „Baz Super Brew” warzone przez Barrie Parish w browarze w miejscowości Somerby (hrabstwo Leics, Wielka Brytania) zawiera 23 procent alkoholu. Jest to najmocniejsze piwo na świecie.
• Rekordową cenę za lampkę wina zapłacono w 1993 roku. 100 gramów wina „Beaujolais Nouveau” w pubie „Pickwick” w Beaune (Wielka Brytania) kosztowało 1453 dolary.
• Najdroższym alkoholem dostępnym na rynku jest „Springbank 1919 Malt Whisky”, którego butelka kosztuje 10 800 dolarów, czyli ponad 43 000 złotych.
• Pub „Mathaser” w Monachium jest w stanie pomieścić 5500 osób i sprzedaje dziennie 48 tys. litrów piwa.
• 26 lutego 1999 r. o godzinie 23.00 zebrały się jednocześnie w pubach, restauracjach i barach amerykańskich 197 843 osoby, żeby wznieść Wielki Toast Guinnessa.
• 22 listopada 1986 r. w San Francisco (Kalifornia, USA) odbyła się największa degustacja wina. Podczas degustacji sponsorowanej przez stację telewizyjną KOED 4 tysiące osób wypiło 9 360 butelek wina.
• W grudniu 1985 roku na aukcji w domu aukcyjnym „Christie” w Londynie za butelkę wina „Chateau Lafite”, rocznik 1787, zapłacono 157 000 dolarów. Była to najcenniejsza butelka wina. W 1986 r. korek wpadł do środka butelki, psując wino.
• Najdłuższa lada barowa ma długość 123,7 metra. Znajduje się w Beer Barrel Saloon w Put-im-Bay w South Bass w Ohio. Bar otwarty w 1989 roku wyposażony jest w 56 kranów z piwem.
• Wielbiciele piwa w różny sposób wyrażają swoje uczucia. Jeden z Francuzów napisał 100 tysięcy razy słowo piwo, a zajęło mu to półtora roku.
• Jedna z czeskich piwiarni w niezwykły sposób postanowiła ułatwić życie swoim klientom. Właściciele zainwestowali w specjalną rynienkę z bieżącą wodą, którą umieścili tuż pod kontuarem baru. A to wszystko po to, aby goście nie odrywali się od swojego ulubionego napoju i nie tracili czasu na wędrówki na stronę
• Grupa piwoszy z Norymbergi postanowiła udowodnić, że z jednego kufla może pić 100 osób. Aby było to możliwe skonstruowano specjalny system rurek o różnej długości, tak aby pijący nie przeszkadzali sobie.
• Dwóch kawalarzy ze Stanów Zjednoczonych przyczepiło do wozu pary nowożeńców łańcuch z puszek po piwie o długości 500 metrów. Jak dotąd jest to najdłuższy „bagaż”, jaki ciągnęła za sobą młoda para.
• Władysław Siekowski z Gołdapi w ciągu 18,07 sekundy wypił 3 półlitrowe piwa. Rekord został ustanowiony 21 maja 2000 r.
• 10 lipca 1999 r. w Wiśle pobito rekord świata w ilości wypitego piwa przez 5 osób w ciągu 15 minut. Drużyna z Wisły wypiła 18 litrów piwa.
• Paweł B., osiemnastolatek z Wrocławia, wypił litr piwa w 4,5 sekundy, poprawiając o 0,1 sekundy dotychczasowy rekord świata.
Piwne ciekawostki
• Chmiel - przyprawa do piwa.
Chmiel bardzo często uważany za główny składnik piwa w rzeczywistości jest tylko jego przyprawą. Około 200g chmielu wystarcza na 100 litrów piwa. Pomimo tak niewielkiej jego zawartości wnosi on bardzo wiele do bukietu piwa. W szyszkach chmielowych zidentyfikowano bowiem ponad 200 różnych substancji aromatycznych, które wzbogacają piwny aromat.
• Z czego produkuje się piwo?
Pozornie prosta odpowiedź woda - słód - chmiel nie jest wyczerpująca. Na świecie piwa produkowane są przy użyciu najdziwniejszych dodatków i technologii. Mamy więc piwa fermentacji spontanicznej (fermentujące około 2 lat) z dodatkiem moszczu owocowego (poziomki, truskawki, maliny etc) mamy także piwa z bananów, ryżu, sorgo a nawet z dodatkiem ostryg ( angielski ouester stout) i wiele, wiele innych.
• W jakiej temperaturze podawać piwo?
Podstawowa reguła jest prosta: im większa gęstość i moc piwa, tym bliższa temperaturze otoczenia powinna być jego temperatura wahając się od 8 do 16 stopni. Np. piwa typu pils podajemy w temp. 8 stopni podczas gdy bursztynowe piwa górnej fermentacji wymaga temp. około 12. Pomimo tego że ciepło piwo nie smakuje dobrze, nie należy podawać go z lodem. Powoduje to natychmiastowe wydzielanie gazu i utratę smaku. Także nadmierne oziębienie piwa wpływa negatywnie na jego smak. Dlaczego piwo nie lubi światła? Światło, w szczególności słoneczne, powoduje utlenianie piwa i niszczy jego smak oraz kolor. Dlatego piwo przechowuje się tak, aby ograniczyć wpływ promieni ultrafioletowych, czyli w beczkach, puszkach lub w butelkach z ciemnego szkła. Na świecie stosuje się zielone lub brązowe butelki, tak ja w Polsce.
• W czym pić piwo?
Prawdziwego blasku piwo nabiera po nalaniu do szklanego naczynia - szklanki, kufla bądź kielicha. Wówczas światło wydobywa pełen bursztynowy kolor piwa, a na ściankach naczynia powstają słoneczne rozbłyski. Jeszcze tylko biała grzywa z piany i pełna rozkosz gotowa.
• Czy od piwa się tyje?
Zawarte w chmielu substancje wpływają na pobudzenie apetytu. Właśnie dlatego istnieje powszechne przekonanie o bardzo wysokiej kaloryczności piwa. Przyczynił się też do tego wizerunek „prawdziwego” piwosza z tzw. piwnym brzuszkiem. Jednak gdybyśmy przeanalizowali jego dietę znaleźlibyśmy w niej wiele rzeczy, przy których piwo okazałoby się niewinnym dodatkiem. Piwo samo w sobie nie wpływa na wagę ciała. Wartość kaloryczna jasnego piwa dolnej fermentacji wynosi około 430 kcal/litr i jest znacznie niższa od wartości kalorycznej mleka, soków owocowych czy napojów słodzonych.
DC
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
SZUKASZ PRACY ? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIA...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
TANIE KURSY UK NA WSZYSTKIE WOZKI WIDLOWE I MASZYNY BUDOWLAN...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
TANIE KURSY UK NA WSZYSTKIE WOZKI WIDLOWE I MASZYNY BUDOWLAN...
Szukasz pracy? podnies swoje kwal...
-kurs na operatora KOPARKI CPCS najlepiej platny zawod w ang...
Skup zlomu i metali scrap metal ...
07738821271NAJWIĘKSZY W LONDYNIESKUP METALI KOLOROWYCHPŁACIM...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
TANIE KURSY UK NA WSZYSTKIE WOZKI WIDLOWE I MASZYNY BUDOWLAN...