MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/11/2006 10:23:38

Razem raźniej

Młodzi udowadniają, że nie tylko kombatanci emigracji potrafią się organizować. Wdzięczna nazwa NoLoPoCo to skrót od North London Polish Community, czyli zrzeszenia polskiej społeczności w północnym Londynie. Zrzeszenie to ma na celu zorganizować mieszkających tu rodaków, aby mogli wzajemnie udzielać sobie pomocy, a także aby stworzyć forum komunikowania się w naszych sprawach z lokalnymi władzami oraz, a jakże, wywierać naciski na „oficjeli” w kwestiach dla społeczności istotnych.

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Oprócz mieszkańców, w spotkaniu udział wzięli przedstawiciele lokalnych władz, policji, straży pożarnej, a także licznych pozarządowych organizacji wspierających społeczności lokalne.„Pani dyrektor”

Pomysł powstania NoLoPoCo czaił się od kilku miesięcy w mieszkaniu jednego z organizatorów, gdzie dziesiątka aktywistów przygotowywała premierowe spotkanie założycielskie, które odbyło się w tę sobotę. - Chodzi o to, że aby taką organizację formalnie zarejestrować, musi się do niej zapisać co najmniej 50 osób - wyjaśnia Gosia Kiełbasa, czyli „pani dyrektor”, jak ją żartobliwie przezywają pozostali założyciele. Nie bez kozery jednak objęła dowodzenie. Ukończy wszy studia prawnicze w Polsce, od jakiegoś czasu zdobywała kolejne stopnie wtajemniczenia zawodowego, współpracując z Citizens Advice Bureau oraz będąc administratorem w greckim zrzeszeniu kobiet - Greek Cypriot Women’s Organisation. To właśnie jej szefowa Kiki Karatzaferi-Zawadzki rzuciła któregoś dnia pomysł, żeby zwołać rosnącą w liczbę polską społeczność w okolicach londyńskiego Haringey. W końcu nawet jej mąż, Tycjan Zawadzki, jest Polakiem.

Burmistrz i ciasteczka

Przy wejściu witają gości Łukasz i Adam, rozdając program spotkania oraz zaproszenia do członkostwa. - Trochę obawialiśmy się o frekwencję, bo policja otoczyła rejon kordonem z powodu jakiegoś śledztwa, ale teraz widzimy, że będziemy mieli ręce pełne roboty - konstatują, zerkając w stronę wejścia, skąd nadciągają coraz liczniej zainteresowani. Czyżby zwabił ich aromat ciasteczek i kawy serwowanych w bufecie przez Elę i Agnieszkę. - Sami nadrukowaliśmy ulotek, a potem rozdawaliśmy je na przykład pod polskimi kościołami - mówi Gosia Kiełbasa. Szczyci się tym, że budżet całego przedsięwzięcia zmieścił się w 15 funtach. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, w kosztach następnego będzie partycypował już Council. Władze przyjęły inicjatywę z otwartymi ramionami. Zgromadzonych powitała, a następnie przysłuchiwała się obradom burmistrz dzielnicy Haringey, Gina Adamou. Z działaniem swojej organizacji na szczeblu lokalnym zapoznał zgromadzonych przedstawiciel Metropolitan Police, Erik Monk. - Policja czeka, aby także Polacy wstępowali w jej szeregi - powiedział. Dobrym początkiem może być przyłączenie się do Metropolitan Police Community Support, której reprezentantka, Magda, również wzięła udział w spotkaniu. Służby te ściśle współpracują z policją w zakresie porozumiewania się z lokalnymi społecznościami i zapewniania bezpieczeństwa w sąsiedztwie, choć mają nieco mniejsze uprawnienia.

Nie dajmy się

Derma Joannou z Haringey Race Equality Council, instytucji zajmującej się równouprawnieniem rasowym, wzywała, aby Polacy nie poddawali się dyskryminacji w miejscu pracy. - W tym kraju obowiązuje minimalna stawka płacy godzinowej, która dla każdego pracownika mającego powyżej 22 lat wynosi obecnie 5,35 funta, niezależnie od tego, czy jest Brytyjczykiem czy Polakiem - podkreśliła. Ośmielała, żeby każdy przypadek naruszania praw pracowniczych zgłaszać w podobnej jej radzie, która działa przy każdym Councilu. - Nawet jeżeli zgłoszenie będzie anonimowe, to może wraz z kilkoma innymi dotyczącymi tego samego pracodawcy sprawić, że podejmiemy kroki w celu wyjaśnienia sprawy - informuje. Organizatorzy pomyśleli o każdym aspekcie życia społeczności. Do zabrania głosu zaprosili i przedstawicielkę Polskiej Macierzy Szkolnej Julię Moszumańską, która zapraszała do szkół sobotnich, i Hilary Hoddis z The Institute, zajmującego się kształceniem i podnoszeniem kwalifikacji zawodowych dorosłych. - Śpieszcie się - ostrzegała Hoddis. - Bo od przyszłego roku skończą się decyzją rządu darmowe kursy językowe. O opiece nad dziećmi i grupach wsparcia opowiadała Gosia Shanon z Polish & Eastern European Family Centre, wzywając jednocześnie sponsorów do pomocy.

Jaromir Rutkowski

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska