29/10/2006 08:33:35
Historia Polaków na Wyspach Brytyjskich to historia wielkich emigracji. Wśród przemieszczających się po Europie mas wybierających emigrację po dziewiętnastowiecznych powstaniach, po II wojnie światowej oraz w czasie przemian ustrojowych znalazło się wielu zwykłych, ciężko pracujących, żyjących codziennym życiem Polaków. Znalazło się też kilka jednostek wybitnych, które na zawsze zaznaczyły swą obecność w polskiej i angielskiej kulturze i sztuce. Dziś – w przeddzień polskiego Dnia Wszystkich Świętych – przypominamy ich sylwetki.
Określenie „Polski Londyn” powstało po II wojnie światowej. Jednak historia Polaków w Londynie zaczęła się dużo wcześniej. Do ogromnego napływu polskich emigrantów na Wyspy przyczyniły się klęski kolejnych powstań w XIX wieku. W tym czasie z krótkimi wizytami przebywał w Anglii Fryderyk Chopin, przelotem bawili tu Józef Piłsudski, Ignacy Mościcki i Ignacy Jan Paderewski, który koncertował przed królową Wiktorią w Windsorze. W tym czasie na stałe osiedlił się w na Wyspach Brytyjskich Teodor Józef Konrad Korzeniowski – najsławniejszy chyba Polak, który związał swoje życie z tym krajem. Znany pod pseudonimem Joseph Conrad, uważany za jednego z najwybitniejszych pisarzy angielskich, przyjechał do Londynu w wieku 20 lat w 1878 roku, nie mówiąc prawie ani słowa po angielsku. Polskę opuścił cztery lata wcześniej, by ucieleśnić swoje marzenia o dalekich podróżach. Żeglował, odbywając rejsy do Indonezji, Indii, Australii i Afryki, najpierw we flocie francuskiej, a później brytyjskiej. W 1886 roku otrzymał tytuł kapitana żeglugi i obywatelstwo brytyjskie. Jako pisarz zadebiutował dopiero w 1895 roku. Jego powieść „Szaleństwo Almayera” od razu zyskała sobie uznanie krytyków. Rok później Konrad Korzeniowski (tylko tego imienia używał) ożenił się z Jessie Georg, córką londyńskiego księgarza i osiadł na angielskiej prowincji. Wkrótce wydał kolejne powieści: „Wyrzutka”, „Murzyna z załogi Narcyza”, a w 1900 roku „Lorda Jima”, które zaskarbiły mu rzesze sympatyków i zapewniły trwałe wpisanie się do światowej literatury. Do szczególnie cenionych przez krytyków i miłośników jego prozy należą powieści: „Zwycięstwo”, „Jądro ciemności”, „Ocalenie”, „Nostromo” i „Korsarz”. Pisarz zmarł w 1924 roku w swoim domu w Oswalds. Pochowany został w pobliskim Canterbury, gdzie na grobie wyryto nazwisko w polskim brzmieniu. Joseph Conrad tworzył po angielsku, ale czuł się Polakiem i formalnie nigdy nie zmienił nazwiska. W kontaktach z rodakami posługiwał się nienaganną polszczyzną, a jego angielszczyzna do końca życia nosiła ślady silnego obcego akcentu. Nie przyjął tytułu szlacheckiego przyznanego mu w imieniu króla Jerzego V przez premiera Wielkiej Brytanii J. R. MacDonalda, przypominając, że jako polski szlachcic posiada już takowy i polecił umieścić w II wydaniu swych dzieł swój herb – Nałęcz.
Najpełniej i bezpośrednio wyraził swój stosunek do sprawy niepodległości Polski w szkicach politycznych „Nota w sprawie polskiej” i „Zbrodnia rozbiorów”, dając tym samym dowód świetnej znajomości sytuacji Polski na arenie międzynarodowej i emocjonalnego do niej przywiązania.
Wojenna zawierucha
W czasach bardziej współczesnych, czyli okresie II wojny światowej do Wielkiej Brytanii przybyło wielu wybitnych artystów polskich. Na pierwszym miejscu należy wymienić nazwisko Feliksa Topolskiego. Ten mało znany w Polsce artysta w Anglii jest uważany za gwiazdę. Przyjechał na Wyspy w 1935 roku i osiadł tu na stałe. Rysownik i grafik, którego cechował swoisty, łatwo rozpoznawalny styl przez wiele lat wydawał rysunkową kronikę angielskiego społeczeństwa „Topolski Chronicle”. Doczekał się też własnego muzeum w samym centrum Londynu – South Bank Centre, co świadczy najlepiej o jego znaczeniu dla angielskiej kultury. W czasie wojny Topolski został artystą wojennym, malował sceny batalistyczne. W 1947 roku otrzymał obywatelstwo brytyjskie. Jego prace znajdują się dziś w najbardziej renomowanych brytyjskich galeriach i muzeach, takich jak British Museum, Victoria and Albert Museum, Imperial War Museum, Theatre Museum oraz w Tate Gallery. Feliks Topolski zmarł 24 sierpnia 1989 roku w Londynie.
Drugi godny uwagi artysta tego okresu to Marek Żuławski. Krytyk, malarz, grafik i pisarz był malowniczą postacią londyńskiego środowiska artystycznego. Właściwie od urodzenia był skazany na wielkość. Syn znanego pisarza i dramaturga Jerzego Żuławskiego, pochodził z rodziny powiązanej osiągnięciami i więzami przyjaźni z największymi pisarzami i artystami stulecia. Urodził się w Rzymie, wychował w Zakopanem. Śmierć w 70 roku życia w Londynie, gdzie mieszkał od 1937 roku, zamknęła 50-letni okres jego twórczości. Żuławski wybił się w latach powojennych freskiem pawilonu wystawowego Festiwalu Brytanii, wystawiał w znanych londyńskich galeriach. Niemal równie dobrze znany był i jest w kraju, a jego prace znajdują się we wszystkich większych zbiorach sztuki współczesnej. Nie doczekał niestety wykonania witraży kościelnych w Lublinie, na których projekt zyskał zamówienie od Katolickiego Uniwersytetu dzięki swojemu dziełu Chrzest Chrystusa w Kościele Panny Marii w Londynie. Ale Żuławski to nie tylko artysta malarz. Szczegóły życia artysty znane są polskim czytelnikom z rozchwytywanej w Polsce autobiografii. Pomimo długoletniego pobytu poza krajem zachował piękną dykcję, czego doświadczyli słuchacze pogadanek o sztuce w BBC. Zostały one potem zebrane i wydane w formie esejów.
Podczas wojny Londyn stał się przystanią dla wielu pisarzy. Poeta Stanisław Baliński, członek grupy Skamander, przebywał tu od 1940 roku do śmierci w 1984 roku. Razem z nim przez jakiś czas w Londynie mieszkali i tworzyli inni skamandryci – Kazimierz Wierzyński, Antoni Słonimski, Julian Tuwim. W latach czterdziestych to właśnie w Londynie ukazały się znamienne książki o tematyce wojennej, pisane ku pokrzepieniu serc: „Droga wiodła przez Narwik” Ksawerego Pruszyńskiego, „Dywizjon 303” Arkadego Fiedlera oraz „Monte Casino” Melchiora Wańkowicza. W 1942 roku wyszedł w Londynie „Marcin Kozera” Marii Dąbrowskiej – do dziś najbardziej popularna lektura w polskich szkołach sobotnich.
W 1945 roku zmarła w Manchesterze Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Pochowano ją na lokalnym cmentarzu. Polskę poetka opuściła po wybuchu wojny i razem z mężem – oficerem lotnictwa – osiadła najpierw we Francji, potem w Anglii. W 1940 została członkiem Rady Teatralnej w Ministerstwie Informacji Rządu RP. Współpracowała z „Wiadomościami Polskimi Politycznymi i Literackimi”, „Polską Walczącą” i „Nową Polską”. Jednak najczęstszym i najdoskonalszym w jej wykonaniu gatunkiem była miniatura miłosna zakończona niespodziewaną pointą. Po wybuchu wojny poezja Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej stała się wyrazem uczuć antywojennych, katastroficznych przewidywań i tęsknoty za krajem i rodziną. W Anglii zostały wydane trzy tomiki wierszy poetki, dwa jeszcze za jej życia. W pięćdziesiątą rocznicę śmierci Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej jeden z teatrów londyńskich (w dzielnicy Hamstead) wystawił sztukę opartą na życiu i twórczości poetki, dając tym samym dowód, że w świadomości angielskiej pamięć o autorce filigranowych wierszy trwa.
Londyn nowych czasów
W historii powojennej Anglii zapisał się na trwałe Marian Hemar – dziś człowiek-legenda. Poeta, satyryk, komediopisarz, prowadził teatrzyk polski w klubie emigrantów polskich oraz jednoosobowy Teatr Hemara – cotygodniowy kabaret radiowy na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Wygłaszał w nim wierszowane komentarze satyryczne do bieżących wydarzeń. Do końca życia był urzeczony polskością. Pisał o sobie: – Moja gorąca miłość nie może się pogodzić z inną Polską, tylko najlepszą, najszlachetniejszą, najuczciwszą w świecie. Uczyli mnie tej miłości Słowacki, Żeromski i Piłsudski. Był bezkompromisowy i do końca wierny prawdzie i sprawiedliwości. Nie zgadzał się na komunistyczne zniewolenie Polski. Jego utwory były objęte cenzurą w PRL. W jego poezji wyraźnie zarysowały się dwa nurty – żartu i satyry oraz refleksji i tęsknoty. Napisał tekst i muzykę do ponad 3000 piosenek, w tym piosenek kabaretowych (np. dla kabaretu Dudek), setki wierszy, kilkanaście słuchowisk radiowych i sztuk. Jego „Cud biednych ludzi” wystawiano pięciokrotnie w BBC, a także w teatrach Dublina, Londynu, Paryża i Brukseli. Był autorem wierszy lirycznych, satyr, fraszek, parodii. Robił też przekłady poetyckie, pisał sztuki teatralne od dramatu do komedii muzycznych, parał się także prozą: pisał reportaże, felietony, eseje, krytykę literacką, a nawet traktat polityczny o Hitlerze. Część felietonów Hemara została wydana jako „Awantury w rodzinie”. O książce tej napisano, że jest najinteligentniejszą polską książką wydaną na emigracji. Od 1972 roku Marian Hemar jest pochowany na cmentarzu w Dorking pod Londynem.
„Ojczyzna
Jest moim domem. Mnie w udziele
Dom polski przypadł. To — ojczyzna
A inne kraje są hotele” – pisał Tuwim w „Kwiatach Polskich”. I chociaż wielcy polscy artyści, których dziś wspominamy emigrację wybrali świadomie, pozostali Polakami do końca i jako tacy pozostaną również w naszej pamięci, ocaleni od zapomnienia.
Magdalena Gignal
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Skup metali kolorowych 0773882127...
Skup metali kolorowych i stali.Działamy na terenie całego Lo...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Przestań ubiegać się o nisko płatne prace!!!Zmień swoją rzec...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Szukasz pracy? podnies swoje kwal...
-kurs na operatora KOPARKI CPCS najlepiej platny zawod w ang...