MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

29/10/2006 08:27:17

Stop speaking Polish!

Polacy zatrudnieni w jednej z londyńskich restauracji, jak bohaterowie legendarnego strajku uczniów we Wrześni w czasie zaborów, walczą o swoje prawo do mówienia po polsku. Jacek jest szefem kuchni w restauracji sieci popularnej marki. Cała jego załoga kucharzy i kitchen porterów to Polacy.

Polish Expres - Polski tygodnik w Wielkiej Brytanii

Mimo że nie mają żadnego kontaktu z klientami, menedżer restauracji zakazał im porozumiewać się w języku polskim. - Wielu z moich pracowników jest zatrudnionych na stanowiskach, których osoby władające językiem angielskim w stopniu chociażby komunikatywnym się nie tykają - mówi Jacek. - Zatrudnieni Polacy pracują bardzo ciężko i sumiennie, bo wiedzą, że trudno byłoby im dostać lepsze zajęcie. Po angielsku po prostu nie mówią - opowiada.

Według niego dostali wybór: albo spędzać czasem i po kilkanaście godzin w pracy bez otwierania ust, albo łamać zakaz. Siłą rzeczy wybrali to drugie. - Moi polscy pracownicy zostali ukarani za mówienie po polsku - opowiada Jacek. - Taka śmieszna, wydawałoby się, rzecz: odebrano im przywilej zamawiania darmowych drinków po pracy w naszym barze. To tak naprawdę żadna sprawa. W hurcie puszka piwa kosztuje 20 penów. Chodzi jednak o wymiar symboliczny.

Czy ty mnie obrażasz?

Według niego Polacy czują się pokrzywdzeni i rozgoryczeni. Teraz tym mniej starają się porozumiewać po angielsku. - Dla nich być może lepiej byłoby ćwiczyć angielski, zwłaszcza, że proszą mnie, żeby przy ustalaniu grafiku uwzględniać ich kursy językowe. Żal mi poza tym, kiedy widzę Polaków, którzy siedzą tu po trzy lata i nie potrafią się nawet przedstawić po angielsku - mówi. Uważa jednak, że karanie Polaków za używanie ojczystego języka pomiędzy sobą w prywatnych konwersacjach jest niedopuszczalne. Osoby anglojęzyczne z Australii, Południowej Afryki, czy Nowej Zelandii pracują w jego restauracji na „front floorze”, czyli w części restauracyjnej, gdzie obsługują klientów. Kiedy wchodzą do kuchni, żeby złożyć zamówienie lub je odebrać, nie rozumieją, o czym mówią do siebie Polacy. Menedżer sali restauracyjnej skarży się, że kiedy wydaje dyspozycje Polce, ona przytakuje, po czym kiedy on odchodzi, mówi coś po polsku do swojej koleżanki. Podejrzewa, że komentuje niewybrednie jego polecenia. - Obgadując mnie po polsku za moimi plecami wyraża brak szacunku dla mnie - uważa. - Tymczasem w kuchni trzeba się często porozumiewać za pomocą prostych i szybkich komend. Skoro cały zespół składa się z Polaków, to naturalne, że w chwili stresu i napięcia będą się nawoływać w swoim własnym języku - ocenia Jacek. - Poza tym menedżerowi chodzi też o dziewczyny, które stoją gdzieś na zapleczu na papierosie i rozmawiają naprawdę o głupotach jakichś. Jacek podejrzewa, że animozje mają też podłoże rasistowskie. - Kiedy Polaków było mniej, nie było żadnego problemu z ich prywatnymi rozmowami. Teraz wydaje się, że zdominowali restaurację, coraz częściej zajmują też stanowiska kierownicze. To budzi zawiść - ocenia.

Co dwie głowy...

Piotr jest menedżerem jednego z londyńskich pubów. Według jego wiedzy nakaz mówienia po angielsku przy klientach jest tutaj w cateringu powszechny. - Mimo że sam jestem Polakiem, absolutnie się z tym zgadzam i bezlitośnie wprowadzam w życie - mówi. Według niego klient musi rozumieć wszystko, co mówi do siebie obsługa w lokalu nawet, gdy go to bezpośrednio nie dotyczy. - Jeśli stoi przy kontuarze i czeka, aż go ktoś obsłuży, to lepiej, żeby wiedział, że właśnie trzeba wymienić beczkę z piwem, bo się skończyło, niż gdyby miał myśleć, że jest ignorowany przez plotkujące panienki - wyjaśnia. Niestety tendencja jego pracownic do mówienia między sobą po polsku była tak uporczywa, że wraz z pozostałymi menedżerami musiał zmienić politykę zatrudnienia. Dziś personel jest bardziej międzynarodowy i wszyscy porozumiewają się po angielsku, bo nie mają innego wyboru. Szef jednej z sieciowych pizzerii powiedział prywatnie, że nie obowiązuje go żadna oficjalna polityka korporacji dotycząca tego, w jakim języku ma się porozumiewać z załogą. - Pracuje u mnie jednak tak wielu Polaków, że często złości mnie, kiedy nie mogę zrozumieć nic z ich rozmów - mówi. Jego zdaniem, gdyby rozumiał i mógł uczestniczyć w ich nieformalnych rozmowach, łatwiej byłoby mu im pomagać i rozwiązywać problemy. Tymczasem musi polegać jedynie na oficjalnych meldunkach. - Nie mam natomiast nic przeciwko porozumiewaniu się w ich języku w sytuacjach, gdy trzeba reagować szybko. Rozumiem, że językiem, w którym myślą, jest polski i w ten sposób pracują po prostu sprawniej - dodaje. Uważa też za oczywiste, że jeżeli zna się język narodowy klienta, to porozumiewa się z nim właśnie za jego pomocą.

W szponach korporacji

Duże sieci cateringowe niechętnie zajmują oficjalne stanowisko w sprawie używania w pracy języków narodowych przez swoich pracowników. Zapytanie „Polish Express” w tej sprawie w wielu wypadkach ugrzęzło na biurkach pracowników biur prasowych. Sieć kawiarni Starbucks otwarcie odmówiła komentarza w tej sprawie. Sieć barów szybkiej obsługi McDonald’s wydała oświadczenie, w którym podkreśla, że jest otwarta na zatrudnianie pracowników o różnych narodowościach i językach, jednak w miejscu pracy „zachęca” ich do porozumiewania się w języku angielskim zarówno pomiędzy sobą, jak i w rozmowach z klientami. „Dopuszczamy jednak możliwość, że w niektórych przypadkach komunikacja w języku innym niż angielski może być bardziej właściwa” - brzmi oświadczenie. Zaznaczono w nim jednak wyraźnie, że McDonald’s absolutnie respektuje prawo członków załogi do porozumiewania się w ich własnych językach podczas przerwy i w pomieszczeniach dla personelu (staff room). Najbardziej otwarcie wypowiedział się w tej sprawie commercial director sieci barów Pret A Manger, Simon Hargraves. Według niego podstawowym warunkiem zatrudnienia w jego firmie jest znajomość języka angielskiego w stopniu przynajmniej komunikatywnym. Dlatego firma ma prawo oczekiwać, że w czasie pracy załoga będzie porozumiewała się w tym języku. - Zatrudniamy osoby ponad 50 różnych narodowości, czasem po 20 w jednej placówce. Gdyby wszyscy chcieli używać swojego języka, współpraca między nimi byłaby niemożliwa - zauważa. Nie ma jednak nic przeciwko konwersacjom w językach narodowych w czasie przerw oraz w pomieszczeniach socjalnych. - Mieliśmy przypadek, kiedy cała załoga baru była hiszpańskojęzyczna, a jedynie cztery osoby nie. Dla nich praca w tym zespole była bardzo trudna - wspomina. Departament for Community and Local Government wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym czytamy, że nie może odnosić się do konkretnych przypadków „domniemanego rasizmu” i poleca pracownikom firmy zasięgnięcie niezależnej porady prawnej. Komunikat sugeruje jednak, że sprawę reguluje Race Relations Act. Pomocne może być również zapoznanie się z dokumentem wydanym przez komisję do spraw równouprawnienia rasowego (Commission for Racial Equality) zatytuowanym „Code of Practice on Racial Equality in Employment”, gdzie znajduje się ustęp odnoszący się konkretnie do kwestii języka w miejscu pracy (Chapter 4 - Language in the Workplace) Według Hanah Reed, policy oficer centrali związków zawodowych w Wielkiej Brytanii (Trade Union Congress) warunek porozumiewania się w pracy jedynie w określonym języku powinien być zawarty w kontrakcie. I wtedy jednak dotyczyć może jedynie rozmów służbowych. - Konwersacje prywatne podczas przerw czy w kantynie w żadnym razie nie mogą być takim zakazem objęte - mówi. Jeżeli chodzi o karanie pracowników za mówienie w innym języku odbieraniem im premii czy innych grantów, to jest to uzależnione od tego, jakie kryteria ich przyznawania zostały nakreślone w umowie o pracę. - Jeżeli jednak są to nagrody uznaniowe, wtedy sprawa jest skomplikowana - ocenia. Niestety kongres nie będzie mógł się zająć mediacjami w sprawie konfliktu pracowników restauracji z kierownictwem, bo pomocy udzielać może jedynie osobom będącym członkami któregoś ze związków zawodowych. - Dlatego najlepszym sposobem na ochronę przed niesprawiedliwym traktowaniem i eksploatacją ze strony pracodawcy jest zapisanie się do związków - konkluduje.

W trybunale

• Kodeks praktyki równości rasowej w zatrudnieniu (Code of Practice on Racial Equality in Employment) wydany przez Komisję do spraw równości rasowej (Commission for Racial Equality), rozdział 4, ustęp „Language in Workplace”, punkt 4.48: Pracodawca, który nie pozwala pracownikom na nieformalne rozmowy w języku, który nie jest znany wszystkim zatrudnionym, lub używa przypadków takich rozmów do wszczęcia procedur dyscyplinarnych lub kwestionowania kwalifikacji tych osób do pracy, a także wyciąga z tego jakiekolwiek konsekwencje, może zostać uznany za postępującego w sposób nieuzasadniony.

Precedens prawny: Shah v. George Grassic t/a The Suite Factory [1995] DCLD 24: „Gdyby pracownikowi w ogóle zakazano w pracy używania jego języka przy jakiejkolwiek okazji i okolicznościach, wtedy bez wątpienia byłaby to regulacja dyskryminująca - orzekł Trybunał Pracy.

Gdzie pytać?

• Porady prawnej w sprawach prawa pracy można zasięgnąć pod numerami telefonów:

• Acas (Advisory, Conciliation and Arbitration Service) helpline: 08457 47 47 47

• Centrala związków zawodowych TUC (Trade Union Congress): 020 7467 1396

• East European Advice Centre (porady w języku polskim): 020 8741 1288

• Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii: 020 8741 1606 „Międzynarodowy pakt praw obywatelskich i politycznych”

• Otwarty do podpisu w Nowym Jorku dnia 16 grudnia 1966 r. [Dz. U. z 1977 r. nr 38, poz. 167] Artykuł 27 W państwach, w których istnieją mniejszości etniczne, religijne lub językowe, osoby należące do tych mniejszości nie mogą być pozbawione prawa do własnego życia kulturalnego, wyznawania i praktykowania własnej religii oraz posługiwania się własnym językiem wraz z innymi członkami danej grupy.

The Sentinel - Językowe zagrożenia w pracy

• Służby odpowiedzialne za kontrolę bezpieczeństwa i higieny pracy ostrzegły przedsiębiorców zatrudniających zagraniczną siłę roboczą, że prowadząc taką politykę zatrudnienia muszą dołożyć szczególnych starań, aby nie mówiący po angielsku robotnicy byli świadomi zagrożeń, jakie ich mogą spotkać w pracy. W przeciwnym razie na przedsiębiorstwa nałożone zostaną specjalne kary - pisze David Elks. Według aktu prawnego o higienie i bezpieczeństwie pracy, Health and Safety at Work Act z 1974 roku, zapewnienie bezpieczeństwa zatrudnionym spoczywa na pracodawcy. Według Simona Parry’ego, oznacza to, że przedsiębiorstwa muszą postarać się o znaki ostrzegawcze w językach zrozumiałych dla zatrudnionych.

Peterborough Today - Kłopoty z komunikacją w pracy

• W gwałtownie zmieniającym się rynku pracy w Peterborough jeden ze specjalistów nie chce wypaść z obiegu, zapisał się więc na kurs języka polskiego - donosi Jemma Walton. Oliver Rowley często musi współpracować z Polakami. Niestety, gdy jedni mówią po angielsku całkiem dobrze, pozostali muszą się nieźle naćwiczyć, żeby przekazać swoje myśli. Oliver zapisał się więc do college’u na kurs języka polskiego. - Znajomi pytają mnie: „Po co to robisz?” - mówi Oliver. - Bo Polaków spotykam nie tylko w pracy, ale też poznaję ich przez przyjaciół - odpowiada. Uważa, że skoro kurs jest tak łatwo dostępny i blisko jego miejsca zamieszkania, niegrzecznością z jego strony byłoby się nie zapisać.

Jaromir Rutkowski
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska